Ja co prawda pierwszy raz trzymałam w rękach książkę o przygodach Tappiego i jego towarzyszy – mimo, że troszkę tomów już się przez poprzednie lata pojawiło, lecz zarówno Autor opowieści Marcin Mortka, jak i sam Tappi obcy mi nie byli choćby ze słyszenia. Tym chętniej sięgnęłam po nowość o obiecującym tytule Tappi. O tajemniczych przesyłkach, latającym jeżu i nauce czarowania. Nie wiem, czy tak na wstępie można to zdradzić, ale absolutnie nie zawiodłam się, wręcz przeciwnie – czuję nawet pewien niedosyt, bo książkę z ogromną przyjemnością połknęłam i tak szybko nadszedł finał.
Zatem, co nas tutaj czeka? Mianowicie, do Szepczącego Lasu przybywa obładowany różnorakimi paczkami – bynajmniej nie będącymi prezentami gwiazdkowymi – jeżyk Ukłuć, który nagle stał się jerzykiem. Cóż, nie każdy od razu zauważy tę zmianę w pisowni – lecz zasadnicza różnica polega na… lataniu. Tak, właśnie na lataniu, bowiem nasz Ukłuć nagle poleciał, a zadanie dostarczenia paczek spadło na wikinga Tappiego i kompanówe – renifera Chichotka, wróżkę Błyskotkę i pięciolatka Thiago. Oczywiście to nie okazało się takie proste, jak zwykła praca listonosza. Bo kto spodziewał się uciekających paczek, złośliwych krzaków jeżyn i pretendującej do miana złej czarownicy Zosi? Z czym jeszcze zmagali się nasi bohaterowie już nie zdradzę, by nie odbierać Wam przyjemności czytania, jednak wiem jedno – przyjaźń ma moc większą od najpotężniejszych czarów.
Humor, ciepło, pomysł i wartka akcja składają się na wspaniałą opowieść, a kolorowe, magiczne ilustracje stanowią świetne jej dopełnienie. Fantastyczna literatura, jakże doskonała na prezent. Szczerze polecam!