Czego to niektórzy nie zrobią dla miłości?! Ale farbowana kura? Zapraszamy do lektury wiersza.
Kura chciała dla poklasku
zmienić image w nocnym lasku
miała spotkać się tam z lisem,
który znał się na technice.
Według plotek w gospodarstwie
lis na farbowaniu znał się
i paletę miał bogatą,
aby kolor nadać ptakom.
Kura długo nie myślała
gdyż koguta tak kochała,
że gotowa była na to,
by odświeżyć się na lato.
Spakowała więc manatki,
pożegnała swoje dziatki
i przez wyznaczone drogi
gnała w ciemne lasu drogi.
Kiedy biegła – rozmyślała
wszak koguta tak kochała,
że dla niego była w stanie
zmienić choćby uczesanie.
Kogut znany był z miłości
do gadżetów i nowości
i gdy plotka się rozniosła,
gotów pomalować osła,
żeby tylko raz zobaczyć
jak kolorem można raczyć.
A że kurka – biała, nudna,
chciała być dla niego cudna
a więc gnała jak szalona
ową myślą urzeczona.
Lis już czekał w gęstym lesie,
w którym jak doprawdy wiecie
wieści szybko się rozchodzą,
więc zwierzęta już się schodzą
poruszone kurką sprawy.
Znają lisa już zabawy,
kłamstwa, złości, złe maniery,
wiedzą kiedy uśmiech szczery,
znają jego uprzejmości,
nikt nie chodzi już doń w gości.
Więc jak honorową sprawę
traktowały tę wyprawę.
-Celem głównym – rzekła sowa
kurę ostrzec, kurę schować,
by nie wpadła w szpony lisa.
Zając więc na lewo kicał,
sarna biegła drogą w prawo,
łoś i dziki na przód żwawo,
wszyscy bardzo poruszeni
w las wybiegli jak szaleni.
Kiedy wszyscy przez las gnali,
Lis i kurka się spotkali
i zaczęli dywagować
jak tu kurę pomalować.
Propozycji kilka było
bez dyskusji się odbyło,
kura nic nie przypuszczała
i na efekt wciąż czekała.
Po godzinie malowania
kura się na nogach słania
– długo jeszcze? pyta sennie
– może niech się Pani zdrzemnie
ja kolory mieszać muszę
potem wnet do pracy ruszę.
Lis sam siebie w myślach chwalił
– jaki jestem doskonały,
jak wspaniały pomysł miałem
wszystko świetnie planowałem.
bez problemów się odbyło.
i właściwie już skończyło,
bo gdy tylko zaśnie kurka
już nie wróci na podwórka.
Ręce zatarł, głośno mlasnął,
nagle sam jak kłoda zasnął
bo nie wiedział, jak to będzie,
gdy opary wdychać będzie.
Wiader w koło mnóstwo było
– i tak właśnie się skończyło.
Gdy zasnęli na polanie
to dopiero zamieszanie
tym obrazem wywołali.
Wszyscy zbiegli się gdy spali.
Padła propozycja taka
– wykraść szybko tego ptaka!
Więc po cichu, brodząc w piórach,
krok po kroku tam gdzie kura
otulona nocy blaskiem…
Nagle lisek jak nie wrzaśnie,
zerwał się na równe nogi,
goni kurę – kura w nogi.
Pędem biegnie, gna i skrzeczy,
w duchu sobie wciąż złorzeczy
na koguta względne czary,
na naiwność jej bez miary,
i gdy tak bez tchu pędziła
w lesie tęczę zostawiła
wszak kolorów – mogę przysiąc
było na jej piórach z tysiąc.
Kiedy wpadła do kurnika
obudziła kogucika,
który zamarł w jednej chwili
pod urokiem tamtej chwili.
Kura popatrzyła srodze
i dziś spała na podłodze,
żeby kogut już zrozumiał,
że docenić jej nie umiał.
Aby ustrzec inne kury
przed czynieniem takiej bzdury,
zawołała wszystkie panie
w czwartek rano na zebranie.
Całą sprawę przytoczyła,
potem wszystkim oznajmiła
głosząc takie oto słowa:
„Nie musicie się farbować,
Grunt by sobie się podobać.
I nie wierzyć w takie czary,
że lis dobre ma zamiary!
Dla koguta to jest fraszka,
piękna kura to igraszka
lecz ważniejsze – mówcie sobie
to, co macie w swojej głowie”
Od tamtego czasu kury
mają długie wszak pazury,
lecz już nie malują piórek
strzegą tylko swych podwórek.
Tekst z Bajdulkowa. Udostępniamy go za zgodą Autora (Magdalena Czechoska)