Włączasz telewizję i oczywiście trafiasz na blok reklamowy. Mija kilka minut i z każdą kolejną dowiadujesz się o kolejnych problemach skórnych i zdrowotnych, które można łatwo rozwiązać. Cellulit wodny? Brak odpowiedniego koenzymu albo lipidów?
A przecież wystarczy sięgnąć po „recepturę piękna”, serum o wyjątkowym składzie albo intensywne kremy rewitalizująco-ujędrniające, aby znów czuć się pięknie i młodo. Wystarczy zapamiętać markę i udać się do apteki. Wiesz, że to tylko reklama, to dlaczego ulegasz? Wygodniej jest nam wydać pieniądze i uwierzyć w szybki efekt osiągany za pomocą łatwej aplikacji kremu-cudu, niż posłuchać własnego, zdrowego rozsądku.
Czy znajoma właśnie „poprawiła” tak zwaną lwią zmarszczkę, a inna „zlikwidowała” tak zwane kurze łapki? Co robimy, gdy przeszkadzają nam zbyt wczesne zmarszczki, zwisający od lat brzuch, trądzikowa cera albo pomarańczowa skórka, a używane przez wiele miesięcy cudowne i drogie kosmetyki na nas jednak nie działają? By lepiej wyglądać, ryzykujemy swoje zdrowie (i to za duże sumy): wstrzykując botoks, wycinając część żołądka, wydając fortunę na kolageny, smarowidła na nieestetyczne wypryski, zabiegi spa, żeby skórze przywrócić jędrność. A wszystko to nadal jest nietrwałe i… wcale nie uszczęśliwia. Nasze ciało jest nadal wiotkie, skóra sucha i chora, a myśli kołaczą wokół kwestii młodości i tego, jak wyglądamy i czy się sobie podobamy?
Rozwiązanie jest jednak tak proste, że aż trudno w nie uwierzyć.
Na początek poruszmy jednak temat kilku podstawowych problemów skórnych. Co dokładnie może nas trapić?
Są to najczęściej:
– wysypki alergiczne, AZS
– trądzik
– suchość skóry, zaczerwienienie na skutek ataku paciorkowca
– nużeniec ludzki i przypominający w objawach trądzik różowaty lub pokrzywkę
Atopowe zapalenie skóry
O AZS w różnych okresach życia decydują (poza czynnikami genetycznymi) różne wpływy środowiska. Na zaistnienie choroby u małego dziecka może mieć wpływ żywienie jeszcze ciężarnej matki, jeśli ona sama ma / miała objawy alergii lub w jej rodzinie pojawiła się alergia. Dieta jest oczywiście również ważna u dziecka od najwcześniejszego okresu życia. Za największy problem można uznać podawanie niemowlęciu mleka krowiego – im wcześniej, tym gorzej. W rodzinie obciążonej skłonnością do alergii jest to pierwszy czynnik prowadzący do rozwoju schorzeń alergicznych, które niewłaściwie rozpoznawane, nieleczone lub leczone źle prowadzą do powstawania kolejnych objawów. Eliminacja alergenów pokarmowych jest trudnym zadaniem, jednak o tajnikach kuchni u alergików, błędach żywieniowych, przełożeniu ich na zdrowie można przeczytać TU.
Trądzik pospolity
To najczęstsza choroba skóry dotycząca 80-100% osób pomiędzy 11. a 30. r.ż., u 85% ma łagodny przebieg, natomiast u 15% chorych występują ciężkie postaci zapalne, pozostawiające często blizny i przebarwienia. Pacjenci wydają fortuny w drogeriach i aptekach, testując często bezskutecznie kolejne kosmetyki i maści, stosowane miejscowo. Trądzik jest niemal najpowszechniejszą chorobą skóry, która nierozerwalnie łączy się z wieloma wizytami u dermatologa i stosowaniem rozmaitych kremów i antybiotyków.
Tymczasem, jak nauczał Hipokrates, choroba ta może zaczynać się w jelitach, a American Academy of Dermatology odradza ograniczenia dietetyczne jako formę terapii! Jednak na zależność pomiędzy dietą a trądzikiem wskazują stale rosnące dane epidemiologiczne. Spożywanie żywności bogatej w gluten, takich jak jęczmień, żyto, pszenica czy soja zwiększają wewnątrzjelitowy poziom zonuliny, co wiąże się ze zwiększeniem przepuszczalności śluzówki jelita i bariery krew – mózg. Chore jelita z nadmiarem tego białka są nieszczelne, co prowadzi do choroby zwanej zespołem przeciekającego jelita, a w konsekwencji powoduje stan zapalny – a ten najszybciej zobaczymy w postaci infekcji skórnych. Sytuacji skóry nie ułatwia nasza słabość do słodyczy, to one dodatkowo i to poważnie obciążają nasz układ odpornościowy, który bezskutecznie próbuje zwalczać szalejącą w naszym układzie pokarmowym (i nie tylko) Candidę albicans.
Streptococcus pyogenes
To paciorkowiec beta-hemolizujący zaliczany do ziarniaków, nazywany paciorkowcem ropnym, jest jednym z najgroźniejszych ludzkich patogenów. Paciorkowce przypominają małe kuleczki, które łączą się w większe grupy i stopniowo zajmują florę bakteryjną naszego ciała.
Nużeniec ludzki
To roztocze zasiedlające okolicę gruczołów łojowych i torebek włosowych człowieka, bardzo mały pajęczak o podłużnym kształcie. Odżywia się łojem, przesączem osocza krwi i martwymi komórkami naskórka. Sam osobnik nie jest groźny dla skóry, natomiast jego odchody gromadzące się w okolicach gruczołów łojowych i torebek włosowych wywołują szereg chorób dermatologicznych i okulistycznych zwanych nużycą czy demodekozą (dość rzadko diagnozowaną), a najczęstszym symptomem zakażenia, obok wysypki, rumieńców i wykwitów ropnych jest trądzik różowaty. Badania dowodzą, że osoby cierpiące na m.in. trądzik różowaty, łojotokowe zapalenie skóry, wypadanie włosów czy pozornie rozpoznane alergie okolicy oczu w 95% odczuwają skutki zarażenia właśnie nużeńcem. Nużeńce mogą być obecne na brzegach powiek, na brodzie, czole i uszach, ale także na przedniej powierzchni klatki piersiowej i w takich miejscach, jak uda, plecy i wiele innych, gdzie zostaną przeniesione za pomocą naszych własnych rąk. Nawet 60% dorosłych osób może cierpieć z powodu rozrostu kolonii nużeńca i całe życie leczyć się na szereg innych jednostek chorobowych skóry, warto więc wykonać proste badanie pod mikroskopem za ok. 50 zł, by wiedzieć, czy nasze wydatki na drogie wizyty u specjalistów i jeszcze droższe kosmetyki w aptekach są na pewno zasadne.
Dobrze, to co robić?
Leczenie skutków zakażenia bez rozpoznania i rozprawienia się z przyczyną zakażenia oznacza bezskuteczne i kosztowne terapie, najprawdopodobniej przez kilka a nawet kilkanaście lat. Jesteśmy w stanie uwierzyć nawet, że „nasza skóra tak ma”, a jest zgoła inaczej! Nasze komórki są głodne witamin, makro- i mikroelementów i różnych bioflawonoidów. Mało osób nadal wie również zjawisku równowagi mikrobiologicznej na skórze (ale również w jelitach, w drogach oddechowych, a nawet w naszym domu!), która wydaje się mieć krytyczne znaczenie w procesie leczenia stanów zapalnych! Już w latach 80-tych Teruo Higa z Uniwersytetu Ryuku na Okinawie w Japonii opracował specjalną miksturę szczepów bakterii, które są dla nas korzystne i naturalnie występują w przyrodzie. To właśnie one mają zdolność przywracania dobrostanu, wspomagania właściwości ochronnych – nie tylko skóry. O mikrobiomie rozmawialiśmy z dr Emeranem A. Mayerem, który wykazał po 40 latach badań na temat relacji mózg-jelita, iż nasza równowaga bakteryjna w jelitach stoi na pierwszym miejscu (www.hipoalergiczni.pl, artykuł „Mikrobiom na 1 miejscu”).
Zacznijmy od prostej prawdy, że jelita i skóra człowieka mają to samo zadanie pod względem ochronnym: odseparować organizm od środowiska zewnętrznego i wyłapywać toksyny, nieprzyjaciół. Jesteśmy właściwie jedną wielką skórą od zewnątrz i od środka, więc zły stan jelit widoczny jest najpierw na naszej skórze. Jeśli problemy występują na naszej twarzy, udach, dłoniach, paznokciach, to przyczyny trzeba szukać w jelitach, czyli w pożywieniu, mikrobiomie, ilości spożywanej wody, ilości toksyn i patogenów, w tym pasożytów, które dostały się do naszego organizmu.
Złe nawyki, takie jak jedzenie „tego, co jest pod ręką”, w biegu, z telefonem przy głowie itd., mają poważne konsekwencje, na które wcale nie trzeba czekać wielu lat. Pierwsza rzecz – kłopoty z trawieniem. Pojawiają się wzdęcia, bóle brzucha, nudności, skurcze jelit. Kolejnym symptomem jest stopniowy przyrost wagi, cellulit czy właśnie problemy skórne, a stąd krótka droga do chorób poważniejszych, bardziej rozległych albo trudniejszych do wyleczenia, jak choroby autoimmunologiczne czy nawet nowotworowe. Gdy więc widzisz u siebie pierwsze problemy skórne albo walczysz już z nimi od jakiegoś czasu, a efektu jak nie było, tak nie ma, warto przyjrzeć się swojemu talerzowi.
Zdrowy lifestyle! Czy to tylko styl?
Jedzenie może stać się naszym lekarstwem i powodem do dumy, ale kluczem do sukcesu jest wcześniej zdobyta wiedza. Zdrowe jedzenie najczęściej jest proste, nieprzetworzone i łatwo dostępne. Aby zdrowo się odżywiać, paradoksalnie nie potrzeba rewolucji w kuchni, godzin smażenia, pieczenia i doprawiania. Jedzenie ma służyć nam i naszemu zdrowiu. Zamiast pytać w aptece o naturalne suplementy diety, lepiej sięgnąć po warzywa, kasze i orzechy lub pestki. Tylko naturalne produkty są najlepiej przyswajanym źródłem niezbędnych dla zdrowia substancji odżywczych. Ważnym jednak kryterium wyboru jest produkt żywnościowy z certyfikacją ekologiczną – zielonego listka.
Zgodnie z zasadami makrobiotyki (z greckiego macros – wielki i bios – życie, nauka o długim życiu w zdrowiu, szczęściu i wolności), najlepszy i najbardziej wartościowy pokarm stanowią wyłącznie całości pokarmowe, czyli nierafinowane, nieekstrahowane, niewytwarzane z udziałem środków syntetycznych. Dla przykładu: całością spożywczą będzie pełna pestka, czy nasiono, pietruszka z nacią lub kaczka z kończynami, a nie sam pasztet (jaki procent stanowi sama kaczka?).
Warto sięgnąć po produkty lokalne i zależne od pory roku, a odstawić mrożonki, konserwy czy rośliny spod szkła i folii. Podstawowym źródłem witamin muszą być dla nas warzywa. Aby mieć pewność, że sięgamy po te pełnowartościowe, warto zwrócić uwagę na ich pochodzenie. Dobrą zasadą jest kierowanie się kalendarzem upraw: jedzmy sezonowe warzywa, dostępne w okolicy, w dodatku za mniejsze pieniądze. Jeżeli zimą coś nie jest dostępne, nie szukajmy warzyw przewożonych tysiące kilometrów, najczęściej spryskanych grubą warstwą konserwantów. Zatem jakie warzywa powinny gościć regularnie na naszych stołach? Kapusta (źródło wapnia, potasu, żelaza i witaminy C), cebula, czosnek, chrzan (antybakteryjne, przeciwzapalne, poprawiające odporność i wspomagają w zwalczaniu infekcji), marchew, dynia (dobre źródło beta karotenu, a także kwasu foliowego, witaminy C i witamin z grupy B).
A ja lubię słodycze!?
Uwaga! Im mniej jemy, tym organizm szybciej się regeneruje. Jeśli mamy problem z wyeliminowaniem słodyczy, to próbujmy zastąpić je sezonowymi, ewentualnie suszonymi owocami, miodem i melasami. Bezwzględnie jednak eliminujemy cukier. Najedzenie się słodyczami to najkrótsza droga do trądziku, dlatego desery sporządzamy przede wszystkim z pieczonych lub suszonych owoców, orzechów, płatków kokosowych.
Dbamy o aktywność fizyczną, odpowiednio dla nas dobraną. Wolisz jogę, ćwiczenia fitness, a może biegi pod gołym niebem albo rozciąganie na trawie? Pamiętaj, co tylko ci służy! Nie warto rezygnować z ćwiczeń oddechowych i przede wszystkim – regularności.
Skóra – czego nie lubi?
Palenie papierosów i nadmierne spożycie alkoholu przeszkadza wątrobie i płucom w oczyszczaniu i obsłudze biochemicznej naszego organizmu oraz dostarczaniu odżywczej krwi do organów i mózgu. Jeśli jemy za dużo słodyczy, może pojawić się Candida. Gdy sięgamy po alkohol i fastfoody, przeszkodzimy wątrobie w regularnej pracy i otwieramy wrota dla zakażeń. Za to przez rafinowaną, przetworzoną żywność w organizmie z pewnością zubożeje zapas witamin, polifenoli, minerałów, antocyjanów, które żywią skórę. Brak witaminy C czy zdrowego tłuszczu spowodują, że skóra nie będzie miała czym się odbudować, gdyż zabraknie cegieł na placu budowy!
Warto zdobywać wiedzę systematycznie, by nasz organizm odpowiednio karmił skórę. W ten sposób wypięknieją nie tylko – jak mówią reklamy – skóra, włosy i paznokcie, ale także wzrośnie nasza biowitalność.