Powiedziałabym, że nauka czytania to proces, który powinien się rozpocząć już w pierwszych miesiącach życia. Pisałam o tym nie raz, choćby tutaj.
Jednak najczęściej, z tym pytaniem przychodzą do mnie rodzice starszych dzieci. Tych, od których nauczyciele (i świat) w y m a g a j ą czytania. Albo tacy, którzy lubią czytać, a z jakiegoś powodu ich dzieci unikają książek. Nie każdy lubi i to jest jasne. Niestety, zatrważająca liczba dzieci w wieku wczesnoszkolnym nie lubi czytać i nie potrafi czytać ze zrozumieniem.
To drugie z kolei bardzo utrudnia naukę. Ogólnie przyswajanie wiedzy zawartej w książkach. Jasne, że jeśli nie rozumie się czytanego tekstu, to trudno go zapamiętać lub osadzić w skojarzeniach, wykorzystać do zdobywania wiedzy. I tu się zaczynają schody.
Spis treści
Dlaczego dziecko unika książek i nauki czytania?
Przyczyn może być wiele.
1. Mało ciekawa lektura
Nieciekawe książki to jest spory problem. Zwłaszcza kiedy do gry wchodzą lektury szkolne, a dziecko wcześniej nie miało z książką po drodze. Wtedy zaczynają się kłopoty, bo mały człowiek nieprzyzwyczajony do czytania, szybko się męczy na myśl o lekturze. Nie mam nic do kanonu, jednak nie każdy musi szaleć za przygodami Plastusia (przepraszam, Plastusiu, bo ja cię kocham bardzo), tak samo jak nie każdemu podobają się przygody dzieci z Bullerbyn. O gustach się nie dyskutuje, tylko akceptuje.
2. Kłopoty ze wzrokiem
Znam przypadki kiedy dzieci nie mogły skupić się na czytaniu dłużej niż kilka minut. Wszystko zrzucano na karb ADHD i niecierpliwości, a tak naprawdę po prostu nie widziały liter. Jak litery skaczą, to dziecko nie zawsze potrafi powiedzieć, że ma kłopoty ze wzrokiem. Po prostu nie lubi czytać i już.
3. Zniechęcenie na starcie
Zniechęcenie po wcześniejszych naciskach. To problem zbyt ambitnych rodziców, którzy z kolei bardzo chcieli mieć wcześnie czytające dziecko. Wygórowanymi oczekiwaniami można dziecku zrobić krzywdę. Brak gotowości maluch komunikuje na wiele sposobów. Tylko trzeba chcieć słuchać.
4. Uzależnienie od komputera
Może nawet nie uzależnienie, ale komputer/telefon na wyciągnięcie ręki i dowolną ilość czasu. Jeśli komputer (telefon, iPad itd.) są w rękach dziecka częściej niż książka, to nie ma raczej mowy o tym, żeby czytanie wygrało z graniem. Bywają wyjątki od reguły, ale to naprawdę rzadkie okazy.
Słowo-klucz w tym wypadku (bo generalnie nie jestem przeciwniczką korzystania z nowoczesnych technologii) to równowaga.
5. Kara lub szantażyk
Jakkolwiek absurdalnie to brzmi, czytanie to bardzo powszechny rodzaj kary. Jednak właśnie za karę dzieci dostają do czytania książki. Jakie ma być nastawienie człowieka do lektury, jeśli to czynność, którą należy wykonać za karę. I to jeszcze czasem za to, że np. zbyt długo grało na komputerze. Komputer kontra książka to złe zestawienie. Złe, ze względu na zachęcanie do czytania.
Tak samo jak „motywacja” w stylu: Jak nie przeczytasz jednego rozdziału lektury, to nie ma grania. Rozumiem zamysł, ale warto go wcielić w życie innymi słowami (piszę o tym poniżej, przy ustalaniu reguły 10 minut dziennie).
6. Przykład
Jeśli nie ma przykładu z góry, to nie ma reakcji na dole. Jeśli jesteś rodzicem, który mówi, że czytanie jest ważne, a sam tego nie robi, to nie wymagaj za wiele od dziecka. Kiedy dziecko nigdy nie widzi cię z książką w ręku (brak czasu i zmęczenie to wymówka, jak każda inna), to nie wymagaj, żeby za tą czynnością szalało.
7. Towar nie pierwszej potrzeby
Jasne, że i tu trafiają się wyjątki. Jednak ogólnie, lepiej przyjąć, że przykład idzie z góry. Tak samo jak mówienie o książkach. Jeśli w domu kupowanie książek i czytanie jest uważane za rozrywkę dla kujonów i bogaczy, to nie dziw się, że dziecko nie che czytać.
Ta wymówka jest zresztą prawdziwą porażką komunikacyjną, bo przecież w niemal każdym mieście (a często i na wsiach) dostępne są biblioteki publiczne, gdzie książek na wyciągnięcie ręki, jest pod dostatkiem.
8. Dysfunkcje
Trudności innej natury np. dysleksja. To już sprawy do zdiagnozowania. Najczęściej dysleksja idzie w parze z różnymi innymi zaburzeniami, które da się wykryć już nawet w przedszkolu. Na pewno od początku szkoły. A nawet we wczesnym dzieciństwie, bywają zauważalne jej oznaki. Tutaj przeczytasz wpis na ten temat.
Wprawdzie (na papierze z poradni) do końca czwartej klasy jest to podejrzenie dysleksji, ale nauczyciele już powinni interweniować. Dyslektycy nie lubią czytać książek, ale tylko dlatego, że jest to bardzo trudna do wykonania dla nich czynność. Nie ma to nic wspólnego z lenistwem, niechęcią czy stosunkiem do książek.
Jak zachęcić dziecko do czytania?
1. Czytajcie wspólnie od najmłodszych lat
Po prostu wprowadź rytuał czytania. Nawet jeśli twoje dziecko jest już starsze, a ty dopiero teraz zauważyłaś, że jest problem z czytaniem. Nic się nie martw i zacznijcie regularnie czytać. Każdego dnia kilka minut. Jeśli się da, to oczywiście dłużej. Ty czytasz, dziecko słucha.
2. Pokazuj dziecku czytany tekst
U młodszych dzieci, tych które zaczynają się uczyć czytać, bardzo często przychodzi taki moment, że proszą: Pokaż mi palcem, gdzie czytasz albo Pokaż mi to słowo w książce. To bardzo dobry odruch, dzięki któremu zapamiętują wygląd wyrazów i kojarzą z brzmieniem.
Jeśli czytasz starszemu dziecku, to umówcie się, że ono czyta wyrazy napisane drukowanymi literami albo te, gdzie ktoś coś mówi (jeden z bohaterów). Tym sposobem zaangażujesz dziecko w czytaną treść.
Najlepiej do tego zabiegu nadają się te nie-bardzo-edukacyjne książki. Jeśli miałabym podpowiedzieć jakiś tytuł, to na pewno sięgnęłabym po przygody Koszmarnego Karolka. On tam ciągle kłóci się z bratem, coś wykrzykuje i w dodatku jest to często śmieszne, obrzydliwe, podstępne i niegrzeczne. Trudno oderwać kilkulatka od tych opowieści.
3. Czytaj!
Niech pociecha widzi cię z książką lub choćby gazetą. Nie zaświecisz przykładem czytając wyłącznie z nosem w ekranie. Nie mam nic przeciwko korzystaniu z ebooków, ale to może naprowadzić dziecko na ślepy tor, czyli ekran. Jeśli mama czyta tylko wirtualne wiadomości, to po co mam sięgać po książkę? Wszystko mam w komputerze.
4. To tylko etap
Czytanie książek daje naprawdę wiele radości. Dziecko powinno to widzieć. Wystarczy przebrnąć przez etap nauki czytania i trochę się wprawić w tej czynności. Kiedy przestawisz dziecku naukę czytania jako coś naturalnego i do przebrnięcia, to być może (widząc koniec tunelu) poczuje się zmotywowane.
Możesz użyć argumentów o tym, jak to w życiu przychodzi czas na naukę różnych czynności. Kiedyś dziecko nie umiało się załatwiać do toalety, samo ubrać, nie wyobrażało siebie życia bez smoczka itd. A dzisiaj umie, bo ćwiczyło i się nauczyło. Etap, jak każdy inny. Jeśli sprawia ci trudności, tym bardziej zawalczmy, żeby mieć to już za sobą.
5. Pozytywne wibracje
Wyjaśnij dziecku, co czujesz kiedy masz nową książkę do przeczytania. Zakładam, że wtedy się cieszysz. Jeśli jesteś w trakcie czytania, opowiadaj o treści, rozmawiaj z domownikami, polecaj znajomym, kupuj w prezencie.
Książka jest, w jakiś sposób, towarem luksusowym, jednak nie możesz w dziecku wyrobić wrażenia, że można się bez niej obejść. Jeśli taka jest wasza domowa filozofia, to takie też będzie myślenie dziecka.
6. Biblioteka
Z jednej strony to magiczne miejsce. Z drugiej – trochę takie z przeszłości. Osobiście nie przepadałam za biblioteką do pewnego momentu. Teraz ją uwielbiam. Denerwowało mnie, że to wszystko tak długo trwa, że trzeba coś wyszukiwać w szufladach z karteczkami, że pani wbija pieczątki z datą i trzeba pamiętać o oddaniu na czas. Z tych (wiem, niezbyt mądrych) powodów, unikałam biblioteki.
Jednak jej największą zaleta jest to, że można korzystać w ogromnych zasobów za darmo. Doceniam to teraz, kiedy mieszkam za granicą i mam mnóstwo innych wydatków. Niekoniecznie uśmiecha mi się kupować często książkę. Budżet czasem się nie dopina. Dlatego przeprosiłam się z biblioteką i chodzę do niej regularnie.
Zresztą, dzisiejsze biblioteki nie są tymi, które pamiętam z dzieciństwa. Większość jest zautomatyzowana, przyjazna dla odwiedzających. Można tam się nawet pobawić z dzieckiem lub przesiedzieć kilka deszczowych godzin, wcale się nie nudząc.
7. Wybór
Kolejny plus dla bibliotek – możemy tam wybierać do woli. A to bardzo ważny element dotyczący zachęcania dziecka do czytania. Lektury szkolne są narzucone z góry. Nie wszystkie lubiłam jako dziecko, nie każdy musi je lubić. Jeśli faktycznie twoje dziecko nie znosi tych nakazanych tytułów, to czytajcie wspólnie lub niech częściowo słucha audiobooków.
Co wcale nie znaczy, że odsłuchanie lektury rozwiązuje problem niechęci do czytania. Wcale nie. Jednak na pewno dziecko chętniej sięgnie po książkę, która faktycznie jest dla niego interesująca. Zapytaj więc i ustalcie, co chce czytać. Jedni będą chcieli atlas zwierząt, inni coś o podróżach, jeszcze inni proste wierszyki Brzechwy. Każdy ma swoje upodobania.
Mając małego buntownika-czytelnika nie rzucaj dodatkowych kłód pod nogi. Z tym, że to też nie może się odbywać na zasadzie wybrzydzania i koniec. Na wybrzydzaniu nauka czytania się nie kończy.
8. Duże litery mało czytania
Możesz pomóc dziecku w wyborze książki dla początkujących, proponując – i wyjaśniając dlaczego akurat ten tytuł proponujesz – serie przeznaczone dla najmłodszych czytelników.
Kiedyś takich nie było, ale dziś wiele wydawnictw ma je do zaoferowania. W tych seriach tytuły podzielone są na stopnie: początkujący, średni, zaawansowany i niektóre nawet mają naklejki motywujące do czytania. Do ćwiczenia w czytaniu.
Te dedykowane książki zawierają obrazki, mniej treści, dużą czcionkę i najczęściej historie są opisane tak, by dziecku łatwo się czytało tzn. zdania są proste, wyrazy niezbyt długie, dużo wyrazów dźwiękonaśladowczych.
9. Książki z dzieciństwa
Jeśli twój młody czytelnik ma rodzeństwo (albo zbiór swoich książek z dzieciństwa), które czyta książki, to niech się zakradnie do biblioteczki brata lub siostry. W książkach dla najmłodszych jest wiele przestrzeni do nauki czytania. One też są krótkie, z obrazkami, najczęściej zabawne.
Możesz więc poprosić starszego brata żeby powygłupiał się czytając młodszemu rodzeństwu. Nawet jeśli starszak już trochę zna tę dziecinną książkę na pamięć albo zapamiętał jej krótką treść po dwóch razach, to i tak niech czyta. Czasem żarty i atmosfera przy czytaniu młodszym są lepszą zachętą do sięgania po książkę, niż ty stojąca z lekturą nad głową starszaka.
10. Nastawienie
Te żarty z rodzeństwem to jeden z ważnych elementów motywowania – pozytywne nastawienie do czytania. Jeśli dziecko zobaczy ile frajdy może przynieść zabawa z książką, chętnie zacznie po nią sięgać.
Kiedy czytasz dziecku książkę, to rób to całą sobą. Wcielaj się w rolę postaci, o których czytasz. To teatr jednego aktora i jednego widza. Tylko wasz, ale jakże potrzebny do pokazania, że świat kryjący się w książkach potrafi być niesamowity, magiczny i cudowny.
11. Sprzyjające warunki
Zadbaj jednak i o to żeby czytanie nie kojarzyło się wyłącznie z wygłupami. Pokaż dziecku, że czytanie w odpowiednim klimacie też jest miłą czynnością. Oznacza to tyle, że:
- czytasz kiedy nic ci nie brzęczy nad głową (telewizor),
- kiedy nic nie rozprasza (np. koledzy bawiący się za oknem w słoneczny dzień),
- nie odrywa od czytania (np. porozwalane po łóżku zabawki, które uwierają w plecy),
- kiedy wszystko widać (zadbaj o odpowiednie oświetlenie do czytania wieczorami).
12. W zasięgu
Książka jest wyjątkowym przedmiotem, ale nie na tyle, żeby jej miejsce było gdzieś na górnej półce. Na tej górnej półce nie przyciągnie wzroku dziecka. A na dolnej, czasem wśród zabawek – owszem.
Mówiąc o zasięgu mam też na myśli możliwość bawienia się książką. Oczywiście należy się książkom szacunek, ale jeśli już je dajesz do ręki dziecku, pozwól czytać tak, jak jemu wygodnie. Czasem oznacza to zgięcie okładki, zniszczone kartki, rzucenie pod łóżko itd. Dziecko tak poznaje przedmioty, tak ich doświadcza i się ich uczy. Nie tylko patrząc. Kiedy więc każesz czytać, ale żeby broń Boże, za bardzo nie szeleściło, to żadna frajda.
13. 10 minut dziennie
Tu wypowiem słowo, za którym wielu rodziców nie przepada: konsekwencja. Jeśli masz w domu dziecko, o którym wiesz, że musi poćwiczyć czytanie, to nie odpuszczaj. Ustalcie, że czytacie 10 minut dziennie.
To dobry czas, bo ani za dużo, ani za mało dla młodego czytelnika. Bez rozpraszania się, bez jęczenia o nagrodę za przeczytanie kilku zdań. Ot, po prostu ćwiczenie. Jedni ćwiczą na siłowni, inni ćwiczą czytając kilka minut dziennie.
Dobrze jest ustalić określoną godzinę (lub przedział czasowy) np. w ramach odrabiania lekcji albo po obiedzie. Kiedy dziecko nie jest jeszcze bardzo zmęczone (np. wieczorem lub tuż po szkole).
Konkretny przedział czasowy pozwala maluchowi przygotować się psychicznie do tej czynności i po prostu uznać ją za jeden z elementów dnia. Jak już lepiej będzie szło z czytaniem, to oczywiście można z tego rytuału zrezygnować.
14. Wspieraj, bądź cierpliwa
Z tego punktu nie można zrezygnować. Wiem, że to początkowe dukanie, powolne czytanie, szukanie wymówek i rozpraszanie się co drugą literkę, może być denerwujące. Jednak warto znaleźć w sobie pokłady cierpliwości i powody motywujące dziecko do działania.
Kiedy już maluch zaczyna czytać, ty zamieniaj się w cheerliderkę (uważną i korygującą), ale wspierającą. Chodzi o to, żeby dziecko czuło, że mu kibicujesz i radujesz się postępami. A nie o to, żeby dziecko czuło na tobie twój surowy wzrok i tylko czekało, aż skarcisz za przekręcony wyraz.
15. Pokaż postępy
Załóżcie wspólnie zeszyt przeczytanych książek. Zapisujcie tam tytuł, autora i datę przeczytanej w całości książki. Samodzielnie przez dziecko. Taki zeszyt brzmi może trochę szkolnie, ale to świetne narzędzie pokazujące dziecku (uświadamiające) czarno na białym, jakie robi postępy.
Jeśli będziecie się trzymać tych codziennych dziesięciu minut czytania, nie ma takiej możliwości, żeby dziecko tych postępów nie zauważyło lub nie miało czego zapisać w zeszycie.
16. Książki do odrabiania
Jednym z ciekawszych pomysłów na zachęcanie do czytania jest podrzucenie dziecku takich książek, które wymagają przeczytania krótkiego wstępu czy polecenia. Dla dziewczynek pełno jest tego rodzaju pamiętników, w których trzeba opisać, co się lubi robić, co jeść, w co się ubierać itd.
To takie niby czytanie, bo tak naprawdę dziecko nastawione jest na opisywanie (rysowanie) siebie. A czy może być coś ciekawszego niż opisywanie siebie? Trochę podstęp, ale w wielu przypadkach działa.
17. Komiksy
Jest w nich obraz, mało czytania, dużo hałasu i zazwyczaj mocno zwariowana akcja. Komiksy są tajną bronią dla początkujących czytelników. Zazwyczaj wciągają jak bagna. Zaczynaj od tych najprostszych, kierowanych do młodszych, a zobaczysz, że niedługo będziesz musiała robić miejsce na regałach, żeby pomieścić komiksowa kolekcję pociechy.
Dużo o motywowaniu do czytania opowiadam w filmie, który jest nagraniem z jednego odcinka podcastu. Możesz obejrzeć go tutaj: