Piękne rozłożyste drzewo rosło wraz ze swym karłowatym bratem. Z jednej strony osłaniało go przed żarem i niepogodą, ale równocześnie zabierało wszelkie promienie słońca. Jaki finał miała ta historia?
Zapraszamy do lektury wiersza W cieniu dębowego brata.
Dębie wielki, bracie mocny,
który sięgasz nad korony.
Ty, co dzień słoneczny witasz,
tobie tylko przeznaczony.
Okaż litość swemu bratu,
pozwól poczuć, choć przez chwilę.
Promień słońca na dnia koniec,
daj mi ujrzeć – proszę mile.
Rozłożysta twa korona,
choć tu dumą jest – są straty
Tyś jest piękny i mocarny,
ja w twym cieniu – karłowaty.
Tu brat zagrzmiał i pociemniał.
Ja ci rosnąć nie zabraniam,
zamiast żal wylewać w próchno
wdzięczność okaż. Wszak osłaniam.
Pod konarem mym się skrywasz,
kiedy żar i suszy pora.
Bez mych ramion w pył się zmienisz,
bowiem słaba jest twa kora.
Gdy żywiołom stawiam czoło,
tyś mą siłą jest chroniony.
Z huraganów ja drwić mogę,
Ty byś został powalony.
Zamilkł brat, bo cóż poradzi.
Chwyta złote słońca dary,
słabe ciepła to dotyki
przerzedzone przez konary.
Rozłożysty dąb zachwyca,
więc zachwycił również drwala.
Piękny okaz na domostwa.
Siłę dębu drwal zachwala.
Teraz w klocach jego piękno,
nie zachwyca swą wielkością.
Karłowaty wciąż tam stoi,
ocalony swą szpetnością.
Tekst z Bajdulkowa. Udostępniamy go za zgodą Autora (Alicja Kowalska)