Każde dziecko lubi spędzać czas ze swoimi rodzicami, wspólnie czytając książki, bawiąc się czy snując opowieści na różne tematy. Nieistotne jest co robimy – najważniejsze jest to, że jesteśmy razem ze swoimi bliskimi. Zapraszamy do lektury wiersza Grzybobranie Dziczkowego Taty.
Tatuś dziczków małych,
Lubił swoje smyki,
Często opowiadał,
Im swoje wybryki.
W majowe wieczory,
Gdy zmrok już zapadał,
Brał je na kolanka,
I tak opowiadał:
Dzisiaj wam opowiem,
O mym grzybobraniu,
Jak jeszcze biegałem,
W paseczki ubraniu.
Miałem dwóch kolegów,
Wesolutkich ziomków,
Co blisko mieszkali,
Od mojego domku.
Raz się tak zgadało,
Że chętnie by poszli,
Grzybków smaczniuteńkich,
Nazbierać z pod sosny.
Wzięliśmy koszyczki,
Butelki z napojem,
I w drogę do lasu,
Ruszyliśmy w troje.
Droga była kręta,
Zakrętami wiła,
Lecz pod każdą sosną,
Maślaczkiem kusiła.
Nim się obejrzeli,
Grzybków nazbierali,
I w drogę powrotną,
Ruszyć planowali.
Lecz koszyczki ciężkie,
I daleka droga,
Jednego z kolegów,
Rozbolała noga.
Na chwilkę usiedli,
Na rozstaju dróżek,
By chwilkę wytchnienia,
Mieć dla swoich nóżek.
Wypili napoje ,
Z buteleczek swoich,
Chwilkę pogadali,
Jak to na postoju.
Lecz temat rozmowy,
Zszedł na grzybobranie,
Który z nich największe,
Pochwały dostanie.
I mało by brakło,
By się pokłócili,
Lecz głód ich pogodził,
Tak to bywa moi mili.
Gdy w malutkich brzuszkach,
Kiszki marsza grają,
To dziczkowi kumple,
Do domu szybciej gnają.
Zmęczeni okrutnie,
Dotarli pod domek,
I każdy w nagrodę,
Dostał garść poziomek.
Duszonka z maślaczków,
To jest wielki przysmak,
I dla malutkiego,
I dużego dziczka.
Gdy opowieść taty,
Dobiegała końca,
W lesie dziczków małych,
Nie było już słońca.
Tata z mamą wzięli,
Dziczątka do domku,
Do snu utulili,
W cieplutkiej pościeli.
Jak fajnie, jak miło,
Siedzieć razem sobie ,
Gdy cała rodzinka,
Ma oparcie w sobie.
Tekst z Bajdulkowa. Udostępniamy go za zgodą Autora (DziczkowaMama).