Iza i Karol młode małżeństwo, któremu 3 lata temu urodziło się pierwsze dziecko, zdecydowało się mieć poród rodzinny. Zapytałam o ich przeżycia, spostrzeżenia.. Jeżeli ktoś do tej pory miał wątpliwości, gwarantuje, że oni je rozwieją. Mam nadzieję, że ich doświadczenie doda wam otuchy i pewności, jaką decyzję podjąć.
Irmina: Izo, jak się czułaś jako przyszła mama, wiedząc, że mąż będzie przy porodzie?
Iza: Dla mnie było to coś oczywistego. Chociaż dla mojego męża nie i musiał do tego dojrzeć. Kiedy się juz na to oboje zdecydowaliśmy, czułam się o wiele pewniej. Porodu się bałam, ale wiedziałam ze mając go przy swoim boku, będzie nam – mi i dziecku łatwiej przetrwać to wszystko.
Irmina: Izo, co możesz powiedzieć innym przyszłym matkom? Czy polecasz rodzinny poród?
Iza: Zdecydowanie tak, ale wiem, że musi to być wspólna decyzja. Nie można ojca zmusić, bo będzie bardziej przeszkadzał niż pomagał. Krążą mity o porodzie jako tryskającej krwią walce i mężczyźni się tego boja. Wielu znajomych robiło wielkie oczy, kiedy się dowiedzieli, że Karol był ze mną przy porodzie, a to wg mnie jest czymś naturalnym. Jak może mąż świadomie zdecydować, że nie chce być przy żonie w tak ważnym momencie życie?! Przecież ich życie się tak diametralnie zmienia!
Irmina: Decyzja rodzinnego porodu dla Twojego męża była trudna, a dla ciebie zaś oczywista. Czy długo mąż się wahał? Co go przekonało?
Iza: Pracowałam nad nim. Na szczęście ciąża trwa ładnych parę miesięcy i można przez ten czas dużo przemyśleć. Karol juz wcześniej miał trojkę dzieci i w ich porodach nie uczestniczył, wiec jakoś na początku nie przyszło mu do głowy, żeby być teraz ze mną. Ale ogólnie dużo rozmawialiśmy o dzidzi, ciąży, porodzie… Znaleźliśmy szkolę rodzenia i razem chodziliśmy na zajęcia… Jakoś tak po prostu po pewnym czasie dojrzał.
Irmina: Jakie to ma znacznie dla związku? Jak to wpływa na relacje małżeńskie?
Iza: Umacnia! Oboje czuliśmy, że razem uczestniczyliśmy w bardzo ważnym wydarzeniu, że mąż był przy mnie i pomagał jak tylko mógł!
Irmina: Jakie są plusy i minusy rodzinnych porodów? Zdaniem mamy – dla matek.
Iza: Szczerze mówiąc, nie widzę minusów. Ale jeżeli chodzi o plusy to przede wszystkim fakt, że matka nie jest sama. Tego właśnie doświadczyłam przy drugim porodzie… Lekarza właściwie w ogóle przy porodzie nie było, a położnej przez zdecydowana większość czasu też nie… Wiec byłam po prostu sama, w najlepszym razie z jakimiś obcymi, często średnio miłymi ludźmi.
Irmina: Czyli Jesteś mama dwojga dzieci, z czego tylko pierwsze rodziło się przy obojgu rodziców. Masz wiec porównanie: jeden poród rodzinny, drugi bez męża- jakieś wnioski?
Iza: Właściwie to najgorsza była ta samotność, nie wiem czy to tylko ja tak byłam zostawiana czy to jest regułą, w każdym razie nie podobało mi się to! Mąż za dużo przy porodzie nie robi. Chodzi tylko o jego obecność, o to żeby mieć z kim porozmawiać przez ten czas, często kilku godzin…
Irmina: Zatem rodzinny poród jest bardzo ważny!
Iza: Zdecydowanie tak!
Irmina: Czy na zakończenie powiesz coś przyszłym ojcom? Jakąś złotą myśl, może anegdotkę z waszego porodu, która rozbawi ich i rozluźni?
Iza: Chyba mi brak takowej. Jedno ogólne stwierdzenie – nie ma się czego bać!
Irmina: Karolu, tak cierpliwie i ciepło słuchasz co mówi Iza, możesz coś dodać? Jak to widział tata?
Karol: Absolutnie odradzam „bycia” przy porodzie mężom, którzy nie uczęszczali do „szkoły rodzenia” – to czego ja się tam dowiedziałem nie wyczyta się w żadnych książkach, czasopismach ani w TV. Ja mając już trójkę dzieci duuużo nowego się dowiedziałem i uważam, że bez tej wiedzy to mąż może tylko w porodzie przeszkadzać. „Bycie” męża przy porodzie sprawia, że personel lepiej przykłada się do swoich obowiązków – wiadomo, ktoś (mąż – czyli ktoś z zewnątrz… tak na prawdę to do końca nie wiadomo kim „on” jest ). Patrzy personelowi „na ręce”, więc przykładają się do swoich obowiązków…
To, że oboje małżonków uczestniczą w zajęciach szkoły rodzenia pomaga również przy porodzie, jeśli są oboje. Żona często w tym momencie zapomina… tak zapomina co ma robić. Wtedy mąż – jeśli wie – to jej przypomina… doradza… To są drobiazgi, ale wiem, widziałem, przynoszą ulgę… np. ciepły prysznic, inne ułożenie się na łóżku, no i oczywiście właściwe oddychanie. Również w „międzyczasie” rozmowy… Pierwszy poród trwał baaardzo długo… 10 godzin to podobno dobry czas – bywają dłuższe…
Irmina: Bardzo Wam dziękuję! Na pewno Wasz poród pomoże wielu przyszłym rodzicom, a szczególnie ojcom podjąć właściwą decyzję. Nie jest to proste i na pewno nie może być spontaniczne. Mężczyźni, w czasie ciąży starają się odstresowywać kobietę, jak tylko potrafią najlepiej… I czasem- wbrew sobie- zgadzają się także na rodzinny poród. Nie jest to właściwa postawa. Co gorsza- może mieć wiele negatywnych skutków później: nie tylko omdlenie na sali porodowej, ale także uraz psychiczno-emocjonalny. Jest to bowiem bardzo silne przeżycie. Nie można wcześniej zrobić wizualizacji, nie da się przewidzieć swoich reakcji… Dlatego tak ważne jest wnikliwe przemyślenie sensowności rodzinnego porodu. Niezbędne są rozmowy partnerów i uczęszczanie do szkoły rodzenia.
Życzę powodzenia wszystkim przyszłym rodzicom!
Wywiad z Izą i Karolem przeprowadzała Irmina Szadkowska- Filipowicz
Poczytaj więcej:
Z punktu widzenia Taty
Gimnastyka w ciąży
Ciąża, ruch i kłopoty
Zdrowie i uroda