Na podstawie obserwacji starszego syna, z przykrością stwierdzam, że od chwili wprowadzenia nauki zdalnej, czas jego przebywania na dworze kurczy się z miesiąca na miesiąc. Nie pomagają moje zachęty, nowy rower czy wyjazdy do babci na wieś. Jeśli tylko może, zostaje w domu. Myślę, że do takiej postawy przyczyniają się rówieśnicy, którzy także nie są skorzy do spacerów. I oczywiście my – zapracowani rodzice, którzy sami mają poważne deficyty w spędzaniu czasu na świeżym powietrzu. Zasiedzenie w domu naszych dzieci robi się coraz większym problemem, ale trudno je za to winić. Minęły czasy dziecięcych zabaw na trzepakach i grania w piłkę do ciemnej nocy. Świat współczesnych dzieci w dużej mierze przeniósł się do komputera.
Ile czasu dziecko powinno spędzać na dworze?
Żyjąca na przełomie XIX i XX wieku angielska pedagog Charlotte Mason, rekomendowała w swoich pracach od 4 do 6 godzin spędzanych przez dzieci na powietrzu. Czasem tak, ale przecież nie codziennie! – chciałoby się wykrzyknąć. Idźmy więc dalej. Pediatra i terapeuta zajęciowy Angela J. Hanscom pisze w swojej książce Balanced and Barefoot, że dla właściwego rozwoju dzieci powinny spędzać na dworze trzy godziny każdego dnia. I takie najczęściej są współczesne rekomendacje. A jak to wygląda w praktyce?
Co prawda nie mamy danych z Polski, ale brytyjskie badania nie napawają optymizmem. Dzieci spędzają na dworze mniej niż godzinę dziennie, o kilka razy więcej czasu poświęcając tabletom czy telefonom. Można przypuszczać, że i w innych krajach utrzymuje się podobna tendencja. Konsekwencje braku ruchu na świeżym powietrzu są przewidywalne – nadwaga i choroby z nią związane oraz gorsza kondycja psychiczna współczesnych dzieci.
Korzyści zabawy na łonie natury
Oderwanie dzieci od ekranów i monitorów nie jest łatwym zadaniem, ale warto włożyć w to wysiłek, ponieważ korzyści ze spędzania czasu na dworze jest całe mnóstwo i dotyczą one właściwie każdej sfery rozwoju dziecka – fizycznej, umysłowej, emocjonalnej. Nie są to wyssane z palca teorie, ale fakty udowodnione naukowo. Dla przykładu: Uniwersytet Michigan prowadził badania, podczas których dzieci z ADHD spacerowały 20 minut na łonie natury. Efekt był taki, że później wykazywały zwiększoną zdolność koncentracji porównywalną ze szczytowym efektem dwóch najpopularniejszych leków podawanych przy ADHD!
Spędzanie czasu i zabawa w otoczeniu przyrody to także lepsze samopoczucie fizyczne i psychiczne, większa odporność na stresogenne sytuacje, trening fizyczny i pobudzanie twórczego myślenia. Przebywanie na łonie przyrody to naturalna edukacja. Nie taka na krześle, z wkuwaniem treści, ale praktyczna, sensoryczna, zmysłowa, czyli taka, którą mózg zapamięta na całe życie.
Wyzwanie 1000 godzin
Coraz powszechniejsze wśród amerykańskich rodziców staje się ambitne wyzwanie tysiąca godzin w ciągu roku na świeżym powietrzu. To właśnie około 3 godzin aktywności dziennie rekomendowane przez ekspertów. Na pierwszy rzut oka plan wydaje się wręcz niemożliwy do realizacji, ale… okazuje się, że akcja 1000 godzin jest próbą dopasowania „czasu natury” w życiu dzieci do czasu spędzanego przed komputerem (średnio 1200 godzin rocznie). Teoretycznie wystarczy więc godziny komputerowe i smartfonowe (naszych dzieci i nasze!) zamienić na te na powietrzu i gotowe. Z praktyką gorzej, ale przecież i Kraków nie od razu zbudowano. Nie namawiam do przeorganizowania całego życia byle tylko można było „odhaczyć” 1000 rocznie godzin na powietrzu. Sugeruję jedynie, że to jest cel, który da się osiągnąć. Ale i każdy mniejszy, zakończony regularną zabawą naszych dzieci na powietrzu, już będzie sukcesem.
Od czego rozpocząć realizację planu wychodzenia na dwór?
Jeśli dziecko spędza na dworze zaledwie pół godziny dziennie, nie nastawiajmy się od razu na trzygodzinne zabawy na powietrzu. To musi być stopniowy proces, do którego dzieci będą się przyzwyczajać.
Początki mogą być trudne także dlatego, że dzieci mogą czuć się nieco zagubione w otoczeniu przyrody i będą oczekiwać organizowania im czasu. Nasza wieloletnia rodzicielska nadopiekuńczość niejednokrotnie sprawia, że dziecko nawet nie pomyśli o tym, że mogłoby się wspiąć na drzewo czy wbiec w środek kałuży. Warto więc mu pomóc podsuwając pomysły zabawy i wspólnie je realizując. Mnóstwo inspiracji znajdziecie w TYM artykule. Wszystko jednak z umiarem! Dzieci, którym zawsze pokazujemy w co i jak się bawić, mają później problem z myśleniem nieszablonowym i coraz trudniej organizować im wolny czas. Wato zajrzeć do artykułu Dziecku potrzebna jest nuda.
Po raz kolejny sprawdza się maksyma „czym skorupka za młodu nasiąknie” – im wcześniej zaczniemy przyzwyczajać dzieci do regularnego spędzania czasu na dworze, tym szybciej złapią one bakcyla zabawy na świeżym powietrzu.
Dobra wiadomość jest taka, że dzieci, które na początku trudno przekonać do spędzania czasu na powietrzu, stopniowo są „wchłaniane” przez cuda natury. Wciągają się w jej poznawanie i odkrywanie, coraz bardziej kreatywnie podchodzą do wymyślania swoich zabaw na dworze i coraz chętniej wychodzą.
Oczywiście bardzo wiele zależy od możliwości organizacyjnych, odległości od naturalnego otoczenia, stanu zdrowia i wielu innych czynników, na które nie zawsze mamy wpływ. Ale to wszystko nie jest powodem, by nie próbować choćby małych kroków. Dlaczego? Bo robimy je dla dobra naszych dzieci. Aby były szczęśliwsze, mądrzejsze, uważniejsze i mniej nerwowe.