– Mam to szczęście, że nie musiałam wracać do pracy na pełny etat. Dzięki temu po urlopie macierzyńskim mogłam zająć się wychowywaniem synka. Cieszę się, że mogę to robić osobiście. Wiem, że te pierwsze lata są bardzo ważne. Równocześnie dbam, aby umacniać więź syna z dziadkami. Babcia i dziadek, którzy odwiedzają wnuka, zabierają na spacer i służą pomocą – są po prostu bezcenni – mówi Marta, mama Wojtka.
Na rezygnację z życia zawodowego i bycie w domu z dzieckiem nie mogła sobie pozwolić Natalia, mama Hani. Kiedy jednak wracała do pracy, wiedziała, że zostawia swoją pociechę w dobrych rękach. – Moja mama jest bardzo troskliwa, opiekuńcza, uwielbia spędzać czas z wnuczką. Dodatkowo, mamy bardzo zbliżone poglądy jeśli chodzi o wychowywanie. Mogę być więc spokojna, że dziecko jest prowadzone tak, jakbym sobie tego życzyła – tłumaczy młoda mama.
Inne doświadczenia ma Magda, mama Mateusza. Wychowywaniem 2,5-letniego syna zajmuję się jej teściowie. Magda jest im za to bardzo wdzięczna, ale czasem dopada ją frustracja. Twierdzi, że dziadkowie podważają jej decyzje i rozpieszczają wnuka, nie potrafią mu odmówić i okazać konsekwencję, przez co później rodzice natrafiają na kłopoty wychowawcze.
– Prośby i tłumaczenia skutkują tylko na chwilę. Później znów im wydaje się, że wszystko wiedzą najlepiej. Cóż jednak mogę zrobić?! Przecież pomagają mi, a ja nie mam innego wyjścia – wzrusza bezradnie ramionami. W czym tkwi problem? – Mały dostaje od nich dużo słodyczy, choć ja sama bardzo zwracam uwagę na zdrową dietę i chcę w nim wyrobić dobre nawyki. Często ogląda telewizję, choć wolałabym, aby czytano mu książki. Każda wizyta z dziadkiem w sklepie kończy się zakupem jakiejś nowej rzeczy. Efekt jest taki, że później urządza mi i mężowi awantury, gdy nie chcemy mu czegoś kupić. Kiedy zachowuje się niegrzecznie, to dziadkowie mu pobłażają i zamiast tłumaczyć, dlaczego tak nie wolno robić, to machają ręką i mówią, że to tylko dziecko – wylicza Magda.
Nie ma jak u babci…
Jak dobrze, że istnieje „instytucja babci i dziadka” – śmieje się wielu rodziców, którzy korzystając ze wsparcia swoich rodziców nie muszą posyłać dziecka do żłobka lub wynajmować nianię. To, czy wszyscy będziemy zadowoleni, w dużym stopniu zależy jednak od tego, jak wyglądały nasze relacje z dziadkami jeszcze zanim pojawiło się na świecie dziecko. Jeśli było w nich wiele napięcia, niedomówień i nieporozumień, to mogą się one utrzymać również po narodzinach wnuka. Brak bliskości i dobrych relacji będzie trudniej nadrobić, ale nie jest to niemożliwe. Może akurat wnuk czy wnuczka bardziej scalą rodzinę i odmienią jej członków? Jedno jest pewne: potrzebne jest wzajemne zrozumienie i dobre chęci.
Dziecko wychowane przez dziadków – co zyskuje ono i rodzice?
Dziadkowie, którzy pomagają wychowywać wnuka to zwykle – zarówno dla dziecka, jak i jego rodziców – komfort psychiczny, spokój i poczucie bezpieczeństwa, którego brak możemy odczuwać, gdy opiekę nad dzieckiem musimy powierzyć komuś obcemu. Cierpliwość, opanowanie, mądrość życiowa, ciepło, miłość, beztroskie chwile, radość – to słowa, które często nam przychodzą do głowy na dźwięk wyrazu: dziadkowie. Dzieci wychowywane przez dziadków nie czują zagrożeń, są spokojne. Wiedzą, że są dla rodziny najważniejsze – bo dziadkowie mają dla nich to, co najcenniejsze, czyli czas.
Porozumienie ponad różnicami pokoleniowymi
Wychowywanie to jednak nie tylko beztrosko spędzany czas wyłącznie na zabawie. To nauka empatii, otwartości na innych i dzielenia się. To przekazywanie wartości, które pielęgnujemy. Świadczenie swoim zachowaniem, dawanie przykładu. Dzieci doświadczają tego wszystkiego w pozornie prostych, codziennych sytuacjach. Przykładowo, zimowy spacer z babcią brzegiem rzeki i karmienie łabędzi jest okazją do obserwowania przyrody i nauki uważności oraz wrażliwości, dostrzegania potrzeb małych zwierząt.
Choć dziadkowie mają do wnuków ogromną słabość, to oni również powinni wykazywać się konsekwencją i uczyć przestrzegania ustalonych wcześniej zasad. Dobrze, aby mówili jednym głosem z rodzicami dziecka, bo wówczas nie ucierpi autorytet rodziców. Dzięki temu maluch też będzie czuł się bezpiecznie, a jego obraz świata będzie spójny i uporządkowany, bez sprzecznych wersji.
– Warto korzystać z doświadczenia dziadków, mimo że w ich czasach często obowiązywały inne poglądy dotyczące opieki i wychowywania. Młody rodzic jest dzisiaj bombardowany rozmaitymi informacjami z książek i poradników, Internetu, różnych instytucji. Czasem jednak najstarsze i najbardziej sprawdzone metody naszych babć i dziadków są najlepsze – mówi Alicja, 28-letnia mama.
Zanim podejmiemy jakąś decyzję, dobrze jest posłuchać również zdania dziadków, a nie przekreślać na wstępie ich głosu tylko dlatego, ze może nie być „nowoczesny”. – Są też kwestie, które bardzo zmieniły się na przestrzeni lat, na przykład nawyki żywieniowe. Warto dziadków uświadamiać, bo ich postępowanie to często przejaw braku wiedzy w tym zakresie, a nie zła wola – podkreśla Alicja.
Dziadkowie również powinni wykazać się otwartością na inne opinie, umieć się przyznać do błędów i nie uprzedzać się do tego, co mówią „młodzi”. – Opowiadam moim rodzicom o dzisiejszych zaleceniach dietetyków, pokazuję publikacje, które czytam na ten temat, mówię o kampaniach społecznych promujących zdrowe żywienie wśród dzieci, o wynikach badań pokazujących związki między niewłaściwą dietą a późniejszymi chorobami – wylicza Alicja, przekonując, że jest to o wiele lepszy sposób niż okazywanie zdenerwowanie i krzyk. – Mam jednak to szczęście, że moi rodzice nie zachowują się tak, jakby wszystkie rozumy pozjadali. Uważają, że najważniejszy głos w wychowaniu dziecka należy do rodzica i szanują moje zdanie – mówi Alicja.
Rozmawiać, rozmawiać i jeszcze raz rozmawiać – to klucz do porozumienia międzypokoleniowego.
Okazujmy dziadkom wdzięczność za pomoc w wychowywaniu dziecka, ale nie bójmy się też wyrażać swojego zdania. Jeśli zdarzają się sytuacje takie, jak u Magdy, której teściowie starają się wszystko robić po swojemu – nie pozostawajmy bierni. Jesteśmy przecież rodzicami – spokojnie więc tłumaczmy, pokazujmy nasze stanowisko i bądźmy asertywni. Sięgajmy po konstruktywne i merytoryczne argumenty. Mówmy o naszych odczuciach i emocjach stanowczo, ale bez agresji. W przeciwnym razie wpadniemy w błędne koło. Dziadkowie będą czuć się urażeni, my będziemy czuć wyrzuty sumienia, a w kwestii wychowania nadal nic się nie zmieni.
Rodzic to jest rodzic
Nawet jeśli mamy bardzo oddanych dziadków, a nasze dziecko jest w nich zakochane ze wzajemnością – pamiętajmy, że mamy i taty nikt nigdy nie zastąpi. To zupełnie różne role, ale niezbędne w życiu dziecka. Nie nadużywając wsparcia dziadków, starajmy się poświęcać swoim pociechom jak najwięcej czasu.
Przeczytaj także:
Prezent dla współczesnej babci i nowoczesnego dziadka
Dieta dla Babć. Dieta kobiety dojrzałej