– A więc pytanie, które od wielu dni krąży wśród rodziców: czy można wychodzić z dzieckiem, kiedy zagraża nam koronawirus?
– To zależy: gdzie i kiedy. Trzeba powiedzieć jasno, że nie ma czegoś takiego jak „morowe powietrze”. Powietrze jest dla nas dobre, możemy i powinniśmy wietrzyć mieszkania, nie ma też żadnych zakazów, jeśli chodzi o chodzenie na spacery. Ważne, żeby przestrzegać zasad bezpieczeństwa, które obowiązują zarówno dzieci, jak dorosłych.
– Dla przypomnienia – jakie to zasady?
– Przede wszystkim unikamy miejsc, gdzie jest dużo ludzi. Szczególnie potencjalnie niebezpiecznymi miejscami są sklepy, gdzie nie tylko można spotkać wiele osób na stosunkowo niewielkiej zamkniętej przestrzeni, ale jest też mnóstwo przedmiotów, produktów, których dotykają dziesiątki rąk.
Jeśli mamy w domu małe dziecko, sugerowałabym wręcz odkażanie produktów przyniesionych ze sklepu. Małe rączki chętnie dotykają wszystkiego i często chwilę później wędrują do buzi.
– Na co jeszcze rodzice powinni uważać?
– Na wszystko, czego dzieci mogą dotknąć. Uprzedźmy je, że teraz nie dotykamy przycisków w windach (jeśli to realne, wybierzmy schody), nie chwytamy za klamki, nie podajemy rączki.
– Sklepy odpadają, z tego na szczęście większość rodziców zdaje sobie sprawę. A co z placami zabaw?
– Zdecydowanie odradzałabym place zabaw. Dzieci, nie tylko te najmniejsze, rzadko pamiętają o zakrywaniu ust, kiedy kichają, za to często biegają z otwartą buzią. Dotykają wszystkiego, czego można dotknąć i nie należy się spodziewać, że zachowają bezpieczny odstęp, gdy spotkają koleżankę lub kolegę.
– A zatem spacer?
– Spacer lub rodzinna przejażdżka rowerowa to dobry pomysł pod warunkiem, że udamy się w możliwie odludne miejsce. Lepszy od parku będzie las. Ważna jest także droga, którą mamy do przebycia. Komunikacja miejska to poręcze, których siłą rzeczy trzeba dotykać oraz bliższe, niż byśmy chcieli, spotkania z ludźmi. Jeżeli mieszkamy w ruchliwym miejscu, starajmy się wybrać porę, gdy ludzi jest najmniej i powiedzmy dzieciom, jakie zachowania są teraz dla nich niebezpieczne. Pamiętajmy, że także one same mogą stanowić zagrożenie dla innych osób. Uczmy zakrywać buzię i starannie, przynajmniej przez 20 sekund myć ręce mydłem natychmiast po powrocie do domu.
Jeśli możemy wypuścić dzieci do przydomowego ogródka, będą mogły spożytkować energię na świeżym powietrzu i to też będzie korzystne.
– Niektóre rodziny umawiają się ze sobą, żeby ich dzieci mogły się ze sobą spotykać. Czy to bezpieczne?
– Tu byłabym bardzo ostrożna. Nawet jeśli dzieci spotykają się tylko ze swoimi rodzicami i zaprzyjaźnionym dzieckiem z drugiej rodziny, to przecież ich rodzice chodzą do sklepów, aptek, niektórzy do pracy i mają kontakt z innymi ludźmi, którzy z kolei spotykają jeszcze inne osoby… W ten sposób spektrum osób, od których potencjalnie można się zarazić, znacznie się powiększa.
– Mówi się, że koronawirus jest stosunkowo mało niebezpieczny dla dzieci. Czy trzeba je chronić przed zakażeniem głównie ze względu na fakt, że mogą roznosić wirusa?
– Każdy organizm jest inny i nie można z góry niczego zakładać. Stanowczo nie powinniśmy narażać dzieci na zakażenie. Wiemy obecnie, że może dochodzić do powtórnych zakażeń, nie wiemy, jak w takiej sytuacji zachowa się młody organizm. To nie jest pole do lekkomyślnych eksperymentów.
Dziękujemy za rozmowę dr M. Dobrzyńskiej z przychodni LUX MED.