Jeden płatek przyczepił się do skrzydełka małego ptaszka, który brodził w śniegu. Poleci zaraz do góry. Wróci do chmurki, a potem jeszcze raz spadnie kołysany wiatrem. Droga z nieba jest spokojna i bezpieczna. Śnieg otula świat. Przykrywa rozsypanymi obłoczkami. Czasem grubiej, czasem cieniej, czasem tu, czasem tam.
Można się zatopić w puszystej, zimowej kołderce. Rozciągnąć ją i przytulić. Luli, luli, lu. Zmarznięte stopki kamieni odkrywa wiatr i przykrywa. Śpij, śpij. Twardo i bezpiecznie. Niech przyśni ci się wiosna i dzień, który obudzi mchy i żuczki. Teraz śpij. Niech przyśni ci się maj i sad pełen białych drzew, które urodzą jabłka i śliwki.
Każda gałązka otulona ostrożnie faluje na wietrze. Patrzy z góry na zgubione liście. Zasnęły, posnęły, a są. Coś pod nimi pochrapuje. To jeż. Czy wiesz? Odpoczywa. Ciepło, miękko i dobrze, oj dobrze.
Co będzie, gdy rozsypią się nocą gwiazdy na niebie? Zapalą lampki na płatkach śniegu i gałązkach. Uśpią ptaki w głębokich dziuplach. Zadzwonią na soplach pod dachem. Zamigocą na górce pod lasem. Pogadają z wiatrem i czasem, by płynął…
Dzyń, dzyń, dzyń dzwoneczki u sanek, dzyń, dzyń, dzyń. Skrzypi mróz, skrzypi wóz, skrzypi czasem. Wiatr zamiata ślady pod lasem.
A upierzone świerki szumią czasem. Jeden drugiego poklepuje po ramieniu. Poprawia puch albo strąca. Jest miło i spokojnie. Czas spać. Na śniegu jakaś uschnięta trawa rysuje źdźbło, potem je ściera i poprawia. Obok wysuszony kwiat pręży się od lodu, wygina do snu, spogląda w dół. Nuci kołysankę swoim snom. Rzuca cień.
Gwiazdy migocą w mrok. To tu, to tam, to w bok. Cicho, miękko i puszyście. Cicho, miękko i sprężyście. To noc, by śnić, by spać .Śnieg jak miękka poduszeczka. Lekko dotyka, otula, przytula, więc śnij, więc śpij. Już czas.
Celina Zubrycka