Zwierzyniec w wielu odsłonach. Część II
Autor: Jerzy K. Pawlak
A teraz-zapraszamy:
Kapralem mnie zwą-ale jak dostanę awans to czy to aby zmienią?…
Przy zagadkach kryminalnych pracujemy
i je często rozwiązujemy.
Najbardziej lubię zaginione dzieci odnajdywać
i je rodzicom przekazywać.
Czasami dnie i noce pracować trzeba
na ten policyjny kawałek chleba.
Jeśli coś ważnego rozwiązujemy
to i nagrody dość często otrzymujemy.
Moi towarzysze nigdy o mnie nie zapominają
i mi przysmaki w nagrodę dają.
W Polsce wcześniejszą emeryturę zatwierdzono
i ja się boję, że mnie też do tej grupy zaliczono.
Ja dopiero dziesięć lat skończyłem
i tylko z tego osiem lat w policji byłem.
Stopień porucznika chciałbym w tej służbie dostać,
tylko nie wiem jak tego dokonać i jak temu sprostać.
Najwspanialszym wydarzeniem mojego życia to by było
i na jego resztę szczęśliwym by mnie uczyniło.
A oto niedźwiedzia rodzinka…
Mama, tata i ja z braciszkiem was witamy,
wszystkie dzieciaczki pozdrawiamy.
Właśnie na wybiegu się znaleźliśmy,
gdy was spotkaliśmy.
Jak widzicie fajnie tu mamy
i tak ogólnie nie narzekamy.
Często się zabawiamy-
trochę baraszkujemy, albo pływamy.
Na pokarm też narzekać nie możemy,
choć czasami czegoś nie akceptujemy.
W każdej rodzince małe spory są dozwolone-
tylko oby nie były szalone.
My teraz z mamą sobie usiedliśmy
i nad życiem podyskutować postanowiliśmy.
Bardzo lubimy jak ona nam bajki opowiada
i wtedy nawet ziewać nie wypada.
Z tatą to często w piłkę gramy-
on się smuci kiedy gole mu strzelamy.
Najbardziej to co widzicie lubię-
po obiadku takie tam polegiwanie-
po prostu leniuchowanie.
Wiem, że dzieciństwo bardzo krótko trwa
i nowe zadania życie każdemu układa.
Pozdrawiam więc wszystkie dzieciaki,
zwłaszcza te z jednej Paki-
tu do ZOO przybywajcie
i z nami się zabawiajcie.
Chodźmy teraz nad rzeczkę, aby zapoznać zieloną żabeczkę…
Jestem żabka zielona-
do podziwiania wprost stworzona.
Kolory mam wspaniałe-
myṡlę, że doskonałe.
A oto z wczesnej młodoṡci wspomnienia-
takie, aby ocalić je od zapomnienia.
Czy mnie na tym zdjęciu rozpoznajecie?
-pokażcie paluszkiem jeṡli możecie.
Wtedy to prawie jak rybka wyglądałam-
prawda! trochę inne kształty miałam.
Tę rybkę to kijanką zwali,
a później to żabką już mnie nazywali.
Uwielbiam pływanie,
lubię też odpoczywanie-
takie tam leniuchowanie.
Jestem bardzo gadatliwa,
trochę też płochliwa
i przyznam wstydliwa.
Uwielbiam też plotkowanie-
takie to o wszystkim, albo o niczym gadanie.
Z tym motylem to jestem zaprzyjaźniona-
a może łączy mnie coṡ więcej-
Oj! chyba jestem szalona.
Przyznam wam, że najbardziej uwielbiam ṡpiewanie-
no takie kumkanie.
Słuchaczy mam wtedy tak wielu,
że myṡlę, że ṡpiewam na weselu.
Rybki pyszczki otwierają
i mojego Kum!Kum-tak słuchają.
Czekam więc na wasze spotkania
i o was opowiadania.
Do zobaczenia więc-Kum!-Kum!-to ja-
zielona żabka- siema!
Oj! właśnie jeżyka spotkać nam się udało…
Tak, jestem jeżykiem-czemu nas tak nazywają?
bo jeże kolce na grzbiecie mają.
Pozwolisz, że ci zadamy pytanie-
takie właśnie na śniadanie.
To może brzmieć jak na powitanie,
bo właśnie spożywasz śniadanie.
Dobrze, nie krępujcie się,
a ja wszystko opowiem co dotyczy mnie.
Może opowiesz nam coś fajnego-
tak po prostu z życia swego.
Dajcie mi pomyśleć chwilkę,
muszę jednak wcześniej przełknąć ślinkę.
To my cię wcześniej zapytamy,
choć tak bardzo nie ponaglamy.
To śniadanko na talerzu podane-
przez kogo zostało przygotowane?
Przyjaciele w tym domu mieszkają
i oni to przyrządzają.
Zaraz po urodzeniu sierotą zostałem
i właśnie do tego domu się dostałem.
Tam Agatka z Jackiem mną się opiekowali-
karmili mleczkiem i do serduszek przytulali.
Kiedy już duży byłem
to ich domek opuściłem.
Wygodną norkę pod domkiem mam
i nie jestem wcale sam.
Teraz bardzo się kochamy
i codziennie rano spotykamy.
A co oni tobie do jedzenia przyrządzają?
Głównie to warzywa i owoce dają-
a ja na myszki i owady koło domu poluję
i szczęśliwym się czuję.
A teraz coś wspaniałego-te kolory i zdjęcie jego…
Doprawdy coś bardzo niezwykłego…
Wy motyle z kwiatami konkurujecie
i tak żyjecie.
Kwiaty z ziemi wyrastają,
ale niestety skrzydeł nie mają,
a więc nie latają.
Te wasze loty świat zmieniają,
zadziwiają
i wszyscy to podziwiają.
To prawda kolorowe życie mamy,
bo z kwiatka na kwiatek się przemieszczamy.
Kwiaty przepiękne kolory mają
i jeszcze do tego nektarem nas zauroczają.
Pokażę wam zdjęcia mojej rodzinki-
O! jakie wszyscy mają fajne minki.
Oj! tu coś dziwnego ujrzeliśmy-
motyla z dziobem zobaczyliśmy
i z twojej go rodziny wykluczyliśmy.
Na koniec mam takie do dzieci wezwanie-
rodzaj prośby-błaganie.
Wiem, że wy nas bardzo lubicie,
ale łapiąc nas to nam skrzydełka niszczycie.
Podziwiajcie więc jak latamy
i na kwiatkach siadamy.
My za to będziemy wam dziękowali
i jeszcze bardziej kolorowe ubranka ubierali.
A kogo teraz mamy?-chyba z delfinkiem się zapoznamy…
Jestem delfinkiem małym-
trochę nieśmiałym,
ale w pływaniu doskonałym.
W pobliżu Wysp Kanaryjskich mieszkamy
i często z Wami się tam spotykamy.
Koleguję się z dwoma chłopcami-
o patrzcie właśnie się witamy.
Jestem szary cały,
a brzuszek mam biały.
Lubię bardzo rybki małe-
one są doskonałe.
A czy wiecie, że do jednej rodziny się zaliczamy?-
ale wy chodzicie po ziemi, a my pływamy.
A jak tę rodzinę nazywamy?
Prawda! Prawda!Do ssaków się zaliczamy.
Oj! słyszę mamusi wołanie-
myślę, że ma jakieś dla mnie zadanie.
My podobnie jak Wy sobie rozmawiamy-
tak po prostu gadamy.
Nasze głosy daleko się przenoszą
i to co chcemy drugiemu donoszą.
My tylko dźwięki wydajemy,
bo telefonów pod wodą chyba używać nie możemy.
Oj! mama ponownie zawołała –
muszę odpowiedzieć, bo będzie się gniewała.
A wtedy zamiast buziaczka na powitanie
będzie klapsik płetwą na przywitanie.
Na występ orek się udaliśmy…Wprost oniemieliśmy
To było coś wspaniałego,
doprawdy niezapomnianego.
Dwie orki to wykonywały,
a dwie trenerki im asystowały.
W ogromnym basenie to się działo,
a miejsca na to było trochę mało.
Te wielkie zwierzęta tak skakały,
jakby skrzydła miały.
Wreszcie głowy trenerek zobaczyliśmy
i przyznam, że się przeraziliśmy,
bo je w ich otwartych pyskach ujrzeliśmy
i aż oczy zamknęliśmy.
Występ szczęśliwie zakończony-
serdecznymi buziaczkami aktorów uwieńczony.
Po tym występie na wywiad nas zaproszono,
bo orkę Agę na to namówiono.
Ona w basenie pływała
i na pytania odpowiadała.
Tu w basenie już pięć lat przebywa,
ale chyba nie jest szczęśliwa.
W kilka miesięcy po urodzeniu sierotką została
i będąc sama bardzo zachorowała.
Całe jej ciało liczne blizny pokrywają,
które o smutnych chwilach przypominają.
To duże drapieżne ryby tak ją okaleczyły,
kiedy po stracie matki ją osaczyły.
Statek z rybakami mnie uratował
i tu na Wyspy Kanaryjskie przetransferował.
Wdzięczności do ludzi nie kryję,
ale ciągle z nadzieją na wolność żyję.
Oj! jakiś hałas usłyszałem…
Dlatego z krzaków wyjrzałem
i was ujrzałem.
Fajnie, że na spotkanie przybyliście
i mnie odwiedziliście.
My wprawdzie w gromadzie żyjemy,
ale często samotnie w norach się wylegujemy.
Podziwiałem jak ludzie czas spędzają-
a do tego jak się fajnie zabawiają.
Kiedyś po przyjęciu w ich miejsce się udałem
i tego co pozostawili popróbowałem.
Smakowało mi to co pozostawili,
ale nie to co pili-
bo aż dwa dni po tym chorowałem
i wtedy do domu zabłądziłem-
po prostu do innej nory się położyłem.
Zaskoczyło mnie jednak co oni spożywają
i też co po tym wyprawiają.
Ich pokarm ciągle mnie fascynuje,
a to co piją raczej irytuje.
Fajnie, że cię odwiedziliśmy
i tak miło pogawędziliśmy.
Przyrzekamy, że znów się spotkamy
i myślę, że wtedy pokochamy.
W pewnym wiejskim domu pawia i indyka spotkaliśmy
i ich spory podsłuchaliśmy…
Nie wchodź mi w drogę kolego,
widzieć ciebie czasami to moźe nic złego.
Ale te codzienne spotkania-to ich nie toleruję-
nawet przeprowadzić się w inne miejsce próbuję.
Dla mnie też to byłoby wybawienie-
takie najskrytsze serca pragnienie.
Gul! Gul! Gul! ciągle słyszę
i ze złości aż dyszę.
Na męski pojedynek ciebie wzywam-
bo ja dzielnym “turkiem” się nazywam.
Na sędziego koguta zaprosimy
i wtedy wreszcie ciebie wypędzimy.
Ty jesteś tylko dobry w gadaniu-
tym swoim gulgulowaniu.
Jutro z rana na polanie się spotkamy
i sobie inaczej pogadamy.
Rozpoczniemy koguta kukurykowaniem
i to stanie się dla nas wezwaniem.
Rano nie było ani kukurykowania,
ani też gulgulowania.
Oboje na rynku zamiast na polanie trochę kukurykowali
i też! gulgulowali.
Paw oczywiście wierzył w swoje męstwo
i nad tchórzem zwycięstwo.
Nie wiedział, że jego los szczęśliwszym był
i do zwycięstwa się przyczynił.
W ZOO foczka was wita…
Cieszy mnie, że tu do ZOO przybyliście
i do mej zagrody zawitaliście.
Rok temu mnie złapano
i ten domek podarowano.
W rybackie sieci się zaplątałam
i wydostać z nich nie umiałam.
Ludzie mnie z tego wyzwolili,
ale nie uwolnili,
bo tu właśnie umieścili.
Ja w morzach i oceanach pływałam,
z delfinami się ścigałam
i przed rekinami uciekałam.
Wolność mi się ciągle marzy
i martwię się czy się jeszcze zdarzy?
Wprawdzie warunki tu są wprost doskonałe,
ale pomieszczenie jest dla mnie zbyt małe.
Będąc na wolności żywe rybki zajadałam,
a tu tych martwych, to się trochę bałam.
To zaakceptować może zwierzę w niewoli urodzone,
ale nie takie jak ja-uwięzione.
Tylko wasze głosy mogą nas poprzeć
i gdzieś do tych co rządzą dotrzeć.
Dzieciaki z jednej PAKI-wy pomóc nam możecie-
jeśli tylko tego zechcecie.
Obcowanie dziecka z domowymi zwierzętami wyzwala
u niego bezinteresowną miłość, która utrwala się na tyle,
że odzwierciedla w przyszłości pozytywne cechy miłości
i dobroci nie tylko w stosunku do zwierząt.Ma to ogromny wpływ na kształtowanie się kompleksowego ludzkiego charakteru… JKP
Publikacja za zgodą Autora