Różowy domek Lalek Ali i Madzi składał się z parteru, piętra i strychu. Na dole tuż za drzwiami wejściowymi znajdował się obszerny salon, w którym stały mebelki, czyli kanapa, fotele, kredens i duży zegar. Pokój był jasny i przestronny dzięki oknom. Na górze domku, czyli na piętrze znajdowała się łazienka i sypialnia, a na strychu kilka ubranek, gitara lalki Ali i parasolka od słońca lalki Madzi.
Domek należał do dziewczynki o imieniu Maja, a mieszkały w nim jej lalki. Były z niego bardzo zadowolone, bo i one, i właścicielka dbały o mieszkanko. Często sprzątały, odkurzały, przestawiały mebelki. Lalki lubiły zapraszać gości na herbatkę i ciasteczka z cynamonem lub sernik. Rozmawiały wtedy o modzie i urodzie, a czasem nawet o filmach i książkach. Odwiedzały je lalki z kartonowego domku obok, miś Bonifacy, strażak Sam albo królik Bob. Słowem było miło, wesoło i po przyjacielsku.
Pewnego razu w różowym domku zamieszkała trzecia lalka. Nazywała się Basia i była mniejsza od dużych lalek. Spała w małym łóżeczku i była jeszcze dzieckiem. Często trzeba było ją pilnować, pomagać w nałożeniu sukienki i bucików, rano robić kanapki i picie, potem obiadek, wieczorem czytać książeczki. Dorosłe lalki czuły się zmęczone. Brakowało im czasu na przyjmowanie gości i rozmowy. Gdy chciały wyjść na spacer, musiały ją zabierać ze sobą, bo bała się zostawać sama w domku. Najbardziej nie lubiła strychu. Było tam ciemnej niż na piętrze i parterze. Przez małe okienko w dachu wpadało zbyt mało światła, przez co rzeczy, które tam leżały wydawały się czymś innym, np. parasolka przypominała wielki balon, gitara wyglądała jak śpiąca królewna, a ubranka jak stroje stracha na wróble. Lalka Basia tylko raz widziała strych i od tego czasu postanowiła tam nie wchodzić.
– To niedorzeczne, zostań dziś w domku sama. Jesteś już wystarczająco duża. Chcemy wyjść na herbatkę do kartonowego domku lalek – sąsiadek. Przyjdzie też miś i strażak Sam – tłumaczyły lalki Ala i Madzia. Lalka Basia kręciła głową i zaczynała płakać. Z wizyty więc znowu nici, czyli nic.
– Co zrobić? – myślały dorosłe lalki. Nawet jeżeli strych będzie pusty, lalka Basia i tak będzie się bała. Może poprosimy Maję. Ona wszystko wie, no i, co najważniejsze, kocha swoje lalki. Tak sobie marzyły lalki, ale jak wiecie, zabawki nie rozmawiają z dziećmi, chociaż odwrotnie często. Dziewczynki i chłopcy mówią coś do swoich misiów, królików i lal.
Co zatem mogły zrobić lalki Madzia i Ala? Długo nad tym myślały, aż pewnego razu musiały wyjść z domu, po prostu musiały.
Basia została sama, nawet o tym nie wiedząc. Spała smacznie w swoim różowym łóżeczku i śniła o czymś wyjątkowo miłym i kolorowym. Tymczasem zdarzyło się coś dziwnego. Domek nagle poszybował w górę i po krótkim locie stanął w ogródku pod drzewkiem. Ćwir, ćwir, śpiewały ptaszki. Zaglądały przez okna domku, który Maja wyniosła na podwórko. Latem może się przecież bawić lalkami w ogrodzie. Bzzz, bzzz, bzyczały muchy i latały obok domku. Słońce mocno grzało i w domku lalek zrobiło się bardzo ciepło. Maja otworzyła okna i uniosła daszek do góry, tak że strych stał się tarasem na dachu. Parasolka od deszczu teraz mogła osłaniać od gorąca.
Tymczasem lalka Basia zaczęła się budzić. Nie wiedziała, czy ciągle śni, bo ptaki śpiewały tak słodko. Otworzyła oczy i zaczęła wołać lalki Alę i Madzię. Nikt jednak nie odpowiadał.
– Halo, hej, gdzie jesteście? – krzyczała. Lalka Basia wstała i zaczęławędrować po swoim różowym domku. Najpierw sprawdziła pomieszczenia na parterze, potem na piętrze. Został tylko strych. O nie, tam nie pójdzie. Za nic na świecie. Woli już usiąść w kącie i poczekać na strarsze lalki. Coś jednak kazało jej wstać i spojrzeć w stronę strychu. Jakiś jasny promień przeszywał powietrze i oświetlił poręcz schodów. Lalka Basia nieśmiało i ostrożnie wstała, odgarnęła loki z czoła i powoli weszła na schody. Tup, tup, tup i jeszcze drzwi i cóż to! Nie ma strychu. Przed oczami Basi ukazał się pięknie oświetlony taras, na którym stała gitara i parasolka.
– Jaka ładna, można się nią osłonić od słońca – westchnęła z zachwytem lalka Basia. – Jak mogłam się bać strychu i tej pięknej parasolki. Gitara stojąca z boku też nie wydawała się dziwna, a ubranka leżące obok mogą się jeszcze przydać do zabawy.
Tymczasem wróciły lalki Ala i Madzia. Bały się, że Basia obudziła się i będzie płakać, że jest sama w domu. Wiedziały, że boi się strychu. Gdy weszły do domku, usłyszały radośnie zbiegającą po schodach Basię.
– Nie boję się już strychu. Tam jest pięknie. Śpiewają ptaki i świeci słońce – krzyczała. – Można usiąść pod parasolem, a nawet zaprosić gości.
Zdumione lalki weszły po schodach na dawny strych. Zobaczyły piękny i słoneczny taras. Dłużej od Basi były już na tym świecie i wiedziały, że to ich właścicielka – dziewczynka Maja wyniosła domek, jak zwykle latem, do ogrodu i otworzyła dach. Odetchnęły z ulgą. Basia przestała się bać strychu i mogła już zostawać sama w różowym domu.
Celina Zubrycka