To wtedy mój Tata wyjechał pierwszy raz na misję. Jest żołnierzem.
Wrócił kiedy miałam miesiąc.
Już w brzuszku u Mamusi czułam, że dzieje się coś ważnego.
Kiedy miałam 4 lata, Tatuś wyjechał drugi raz.
Mamusia i Tatuś mówili mi, że muszę być dzielna.
– Dzielna jak żołnierz? – pytałam.
– Tatuś odpowiadał – jeszcze dzielniejsza.
– Nie wiedziałam, co to znaczy.
Rodzice zawsze mówili mi, że mnie kochają.
– Tata zabierał mnie na wycieczki w góry, pokazał mi koniki polne, czytał mi bajki i nauczył mnie jeździć na rowerze. Oglądaliśmy razem gwiazdy i liczyliśmy kwiatki na łące i ptaki na niebie. Obserwowaliśmy samoloty. Często wyjeżdżał, a jak wracał przywoził mi książeczki do malowania, farby, kredki. A Mamusi kwiaty. Nazywał mnie „Swoją Małą Księżniczką”. Do Mamusi też mówił, że jest Jego Księżniczką.
Kiedy przyszedł dzień wyjazdu na misję, pojechałyśmy z Mamusią na lotnisko. Cieszyłam się, że zobaczę samoloty. Tatuś powiedział mi, że poleci takim dużym samolotem, z biało-czerwoną flagą.
– Tatusiu, a ja i Mamusia? – zapytałam.
– Zostaniecie w domu – usłyszałam. Mama nic nie mówiła.
– Jak to? A jutro przyjedziesz czy za tydzień? – dopytywałam.
– A na moje urodziny? A…
Mój Tatuś miał piękny strój. I inni panowie, też mieli piękne stroje. Stali wyprostowani.
Tatuś mocno mnie przytulił.
– Bo mnie udusisz! – mówiłam. I Mamusię też. Powiedział, że nas kocha najbardziej na świecie, że do nas wróci, ale musi jechać pomóc innym ludziom, którzy bardzo się boją i są smutni.
Wcześniej opowiadał mi o dzieciach w odległych krajach, które nie mogą spokojnie chodzić do szkoły, bawić się, bo tam gdzie mieszkają jest wojna.
– A co to wojna? – pytałam.
– To Zosiu jest tak, kiedy jedni ludzie niszczą wszystko, co jest ważne dla innych ludzi.
– A czemu?
– Bo nie wiedzą, że to jest złe.
– To im powiedz, Tatusiu – mówiłam.
– Tak właśnie zrobię, Córeczko.
Tuż przed tym, jak Tatuś poleciał daleko, usłyszałam od Niego:
– Kiedy przed snem popatrzysz w niebo i zobaczysz gwiazdy, to tak, jakbym utulał Cię do snu. Kiedy na niebie dostrzeżesz ptaki, to pamiętaj, że przesyłam Ci ciepłe pozdrowienia. Kiedy uśmiechać się będą do Ciebie kwiaty, to tak, jakbym ja się do Ciebie uśmiechał.
Mamusię też mocno przytulił i pocałował.
– Odezwę się, jak tylko będę mógł.
– Będziemy czekać. Kochamy Cię– odpowiedziała Mama.
Tatuś wsiadł do samolotu. Samolot kołował nad lotniskiem. Po chwili był już wysoko. Na niebie został tylko ślad.
Wróciłyśmy z Mamą do domu.
Długo płakałam i chciałam wrócić na lotnisko.
– Ale Tatusia już tam nie ma – mówiła Mamusia.
– To wsiądziemy do samolotu i polecimy za Nim – krzyczałam.
Mama była dzielna. Nie płakała wtedy, ale potem, wieczorem słyszałam jak długo płakała.
Tatuś zadzwonił dwa dni później. Odebrałam telefon i usłyszałam – Moja Księżniczko, co u Ciebie?
– Już wracaj Tatusiu – powiedziałam.
– Odparł, że jeszcze musi zostać, żeby pomóc.
Zgodziłam się i oddałam słuchawkę Mamusi.
Rodzice rozmawiali tylko chwilkę, bo inni tatusiowie też chcieli porozmawiać ze swoimi dziećmi, a mieli tylko jeden telefon.
Czasem Tata dzwonił. Zawsze Mama wołała mnie do telefonu. Kiedy pytałam co u niego, odpowiadał, że pomaga biednym dzieciom. Kiedyś opowiedział mi, że zbudował z kolegami – żołnierzami z rożnych krajów – szkołę dla dzieci.
Byłam wtedy w grupie Dzielnych Przedszkolaków. Kiedy koleżanki z przedszkola mnie pytały, gdzie jest mój tata, odpowiadałam, że jest daleko, na misji, że jest żołnierzem, że pomaga biednym ludziom, którzy nie mogą bezpiecznie żyć.
Niektórzy chłopcy śmiali się ze mnie.
Kiedy któregoś dnia wróciłam do domu, pobiegłam do swojego pokoju, wtuliłam się w misia, którego kiedyś dostałam od Taty i mocno płakałam. Mamusia nie mogła mnie uspokoić, ani Babcia, ani Dziadek. Nawet moje ulubione lody nie pomogły.
Zbliżał się Dzień Dziecka. W przedszkolu miał być piknik rodzinny. Uczyłam się wiersza i piosenki.
Mieliśmy przyjść z rodzicami. Powiedziałam do Mamy, że nigdzie nie pójdę. I, że nigdy już nie wrócę do przedszkola.
Mama na początku nic nie odpowiedziała. Zabrała mnie na spacer w góry. Kiedy szłyśmy ścieżką przez polanę pełną kwiatów, powiedziała:
– Wszystkie te kwiaty, a było ich mnóstwo: stokrotki, maki, rumianki, niezapominajki (wiem, bo Mama mnie nauczyła), uśmiechają się do Ciebie i przesyłają Ci uśmiech od Tatusia, a te ptaszki na niebie przesyłają Ci pozdrowienia od Tatusia. Wiesz, że on Nas bardzo kocha.
Kiedy wróciłyśmy do domu, powtórzyłam wierszyk i piosenkę, a następnego dnia rano poszłam do przedszkola.
I tak mijały kolejne dni. Chodziłam do przedszkola, a Mama do pracy. Tatuś czasem dzwonił i przesyłał buziaczki. Rysowałam dla niego obrazki. A Mamusia posadziła przed domem dużo kwiatów, takich jak Tatuś lubi, żeby uśmiechały się do nas każdego dnia.
Przed wyjazdem Tatuś powiedział, że jak skończą się wakacje i będę wracać do przedszkola, to on wróci do domu.
Jak zaczęły się wakacje, to chciałam, żeby już się skończyły, chociaż dobrze się bawiłam z Babcią i Dziadkiem nad morzem i pojechałam do wesołego miasteczka.
Któregoś wieczoru, kiedy kładłam się spać, poszłam do Mamusi, żeby poprosić ją żeby przeczytała mi bajkę. Mamusia patrzyła w telewizor i chyba mnie nie słyszała. Leciały jakieś wiadomości. A jak mnie usłyszała, to szybko wyłączyła telewizor. Minę miała taką, jakby zobaczyła groźnego pająka.
Kiedy zapytałam, czy czegoś się wystraszyła, nic nie odpowiedziała.
Poszłyśmy do mojego pokoju. Szybko przeczytała mi książeczkę.
– Śpij Córeczko – po cichutku wyszeptała Mamusia i wyszła.
Dopiero jak Tatuś wrócił, to wtedy dowiedziałam się od rodziców, co się stało. Tatuś powiedział, że był w niebezpieczeństwie, a kilku jego kolegów zostało rannych, ale na szczęście udało im się wyzdrowieć i wrócić do swoich rodzin.
Wreszcie przyszedł dzień powrotu Tatusia. I znowu pojechałyśmy na lotnisko. Ja z transparentem, który pomogła mi zrobić Ciocia. Napisałam na nim: „Kocham Cię, Tatusiu. Witaj w domu”. Mama z bukietem kwiatów z naszego ogródka.
Kiedy Tatuś przyszedł do nas, to przytulania nie było końca.
Wróciliśmy do domu. Przez kilka dni Tatuś nie chciał się do nas uśmiechać i nie żartował z nami. Kiedy poprosiłam go, żeby pobawił się ze mną, odmówił.
– Dlaczego? – pytałam.
– Muszę odpocząć – odpowiadał Tatuś.
Mama była smutna i ja też, i Tata też.
– Bądźmy cierpliwe – radziła Mama.
Kiedy przyszedł dzień moich urodzin, był tort i balony. Wszyscy składali mi życzenia. Powiedziałam wtedy, że mam tylko jedno życzenie – chcę, żebyśmy się znowu uśmiechali.
Minęło jeszcze trochę czasu i znowu było jak wcześniej. Uśmiechamy się i jesteśmy szczęśliwi.
Dzisiaj wiem, że bohater też czasem może być smutny, ale jak ma blisko siebie osoby, które go kochają, to smutki odchodzą daleko. Mój Tata jest bohaterem, tak jak inni żołnierze.
Katarzyna Rychter