Fisher Price
rysuj
Zielona Sowa

Moja córeczka Helenka prosi mnie nieraz, abym opowiedziała jej o naszych zwierzakach, jeszcze z czasów, kiedy była mała. Nie są to czasy odległe, wszakże skończyła dopiero 5 lat. Rozumiem jednak, że może ich nie pamiętać. W końcu większość maleńkości przespała jak każdy dzidziuś. Helenka nie miała na przykład pojęcia o tym, że Maurycy miał kiedyś większe aspiracje niż bycie felis silvestris catus, czyli kotem domowym. Kiedy Hela się urodziła, nasz kot próbował odnaleźć się w nowej roli. Marzył by być dzidziusiem. Nie, nie… to za mało powiedziane! On więcej niż marzył. On po prostu CHCIAŁ być dzidziusiem.
Marta Pokorska-Jurek 

Kiedy urodziła się Helenka, kot Maurycy zaczął sypiać w dziecięcym wózeczku. Przesiadywał w foteliku, wskakiwał do łóżeczka, wylegiwał się na kocyku, mając nadzieję, że któregoś dnia mama i tata dadzą się nabrać na to, że jest dzidziusiem. Nic z tego! Nie pomogło nawet to, że siedział w ciuchach! Zawsze mama i tata domyślali się, że mają do czynienia z kotem Maurycym, a nie z dzidziusiem.

— Pije mleko na żądanie, śpi na wygodnym dużym posłaniu i to ile chce — marudził Maurycy swojemu przyjacielowi, psu Alfredowi. — No i wszyscy tego dzidziusia przytulają i głaszczą. Ledwo zamiauczy, a już go karmią. A ja muszę miauczeć i miauczeć i dają mi tylko suche chrupki… — westchnął kot — i to te z cielęciną!

— Nic prostszego — powiedział pies Alfred — udawaj dzidziusia. Oni się nie pokapują. Do tej pory się nie zorientowali, że mam w ich szafie skrytkę na parówki!

Kiedy nastał 1 kwietnia, czyli dzień żartów, rodzice Helenki postanowili zrobić kotu psikusa.

— Co za niespodzianka! W łóżeczku są dwa bobasy! — krzyknął tata, widząc Maurycego przytulonego do Helenki. Kotu zaśmiały się oczy!

— Ale dlaczego on nie ma na sobie pieluchy? — zauważyła mama i złapała za pampersa. — Ogon mam wystawić przez nogawkę, czy muszę wyciąć… dziurę na ogon?

Maurycy odetchnął z ulgą. Był w stanie porzucić swoją kocią godność i zaakceptować pieluchę, ale nie obcięcie ogonka!

Zaraz potem dostali po butli z mlekiem. Ciężko się było kotu przyzwyczaić do picia przez smoczek! Jednak zaparł się i wyssał przysmak do ostatniej kropli. Po śniadaniu kot i malutka Helenka zostali położeni na plecach pod dyndającymi pluszowymi samolocikami.

— No, bajka — westchnął rozanielony kot Maurycy, trącając łapą samoloty.

Mama przeczytała im bajkę, a potem dłuuugo mówiła jacy są śliczni, mądrzy i kochani.

— O rety, to jest życie! — cieszył się kot.

Po zabawie czekał ich obiad. Dostali z Helenką potrawkę z indyka.

— Mogliby nie miksować mięsa! — jęknął Maurycy, ale jadł tak, że aż mu się uszy trzęsły. Zwieńczeniem posiłku było noszenie dzidziusiów na rękach, a potem leżakowanie. Kot mruczał z zadowoleniem.

Pospałby dłużej, ale gdy tylko obudziła się Helenka, przytuliła go tak mocno, że aż przypomniało mu się, co jadł na obiad.

— Moje skarby, idziemy na spacerek — powiedziała mama, przekładając Helenkę i Maurycego do wózeczka.

Kot zdał sobie sprawę, że ma na sobie pieluchę, ale był już przypięty i nie mógł się ruszyć. Próbował jeszcze się wyszarpnąć, przegryźć pasy, a nawet przeciąć je pazurem i zwiać. Na próżno. Zanim się obejrzał, już byli za furtką.

Alfred, który kopał dziury w ogródku, przybiegł czym prędzej odprowadzić spacerowiczów wzrokiem.

— Ej, Maurycy! A niech mnie koty biją, czy ty… masz… na pupie…?

— Cicho ty kudłata trąbko! — prychnął kot. — Ważne, że myślą, że jestem dzidziusiem!

Pojechali nad Stawy Jana i choć to wcale nie tak blisko, to długo jeszcze słyszeli chichotanie Alfreda.

— Wzięłam chlebek dla kaczek — powiedziała mama i podała Helence i kudłatemu dzidziusiowi po kromce chleba.

Kot musiał się bardzo starać, aby nie rzucić się na kaczki. Instynkt podpowiadał mu jedzenie wszelkiego drobiu w zasięgu łapy. Jednak zwyciężył w nim rozsądek.

— Bycie dzidziusiem, ma swoje wady — westchnął kot. Nie pożarł żadnej kaczki, za to z nerwów zjadł pół bochenka.

— Akurat przyszliście na kolację! — przywitał ich tata, gdy wrócili do domu. — Właśnie zrobiłem wam po butelce pysznej kaszki owsianej!

Maurycy zdecydowanie wolałby wypić samo mleczko, bez jakiejś tam obrzydliwej kaszki.

— Zjadłem suchy chleb, a teraz mam zajadać owies? Czy ja wyglądam na konia? — parsknął rozżalony.

— Czy ja nie mogę zjeść kocich chrupków i wypić mleczka? Bycie dzidziusiem, wcale nie jest usłane chrupkami — rozmyślał kot. — To nie kraina mlekiem i mięsem płynąca.
Darmowa bajka do czytania dzieciom o kocie

Z dumania nad ciężkim losem wytrącił go głos mamy:

— Czas na małe kąpiu-kąpiu!

Maurycy zastrzygł uszami. Tego punktu dnia sobie nie przypominał. O tej porze zazwyczaj tłukł się z Wickiem, wrednym, czarnym kotem sąsiadów.

Mama rozebrała Helenkę i wsadziła do wanienki.

—Teraz ty, dzidziusiu — powiedział tata i nim Maurycy zdążył się zorientować, co jest grane, był już po szyję w wodzie.

— Miaaaaaaauuu! — wrzasnął kot i wyskoczył tak szybko i tak wysoko, że aż zostawił mokre ślady na suficie. Prysnął z łazienki, aż się zakurzyło.

— Prima aprilis! — krzyknął za nim tata.

— I śmigus dyngus! — zaśmiała się mama. — Trzeba przyznać, że nasz kot miał dzisiaj podwójne święto.

Kiedy dzień chylił się ku zachodowi, Maurycy usiadł przy Alfredzie i jeszcze raz wzdrygnął się na samą myśl, jak niemiła niespodzianka go dziś spotkała.

— No, kocia melodia, mnie tak potraktować? Mnie, Kota? — przeżywał. — To nie zauważyli, że mam ogon, sierść i wąsy? I że w związku z tym mogę sobie nie życzyć maczania w wodzie?

— Widzisz, Maurycy… — Pies pokiwał głową. — Ja ci mówiłem od razu, że oni tacy bystrzy to za bardzo nie są.

Od tej pory nasz kot Maurycy nie udaje już dzidziusia. A jeśli nawet zdarza nam się nakryć go na leżeniu w dziecięcym łóżeczku, to zaraz głośno miauczy, żebyśmy wiedzieli z kim mamy do czynienia. Mocniej się też przytula do Helenki, bo tak bardzo, strasznie bardzo współczuje jej tego wieczornego kąpiu-kąpiu.

Tekst udostępniamy dzięki uprzejmości Pani Marty Pokorskiej-Jurek. Więcej tekstów Autorki na stronie www.mamatygrys.com.

Posłuchaj bajki Kot Maurycy chce być dzidziusiem:

729 ocen
4.99
dodaj ocenę
×
zapis na newsletter - prezent
Zapisz się na cotygodniowy newsletter z wydarzeniami w Twoim mieście i odbierz eBook za darmo! wybierz eBook dla siebie
zapis na newsletter - prezent