Flynn, czarujący młody awanturnik, znajduje schronienie w opuszczonej wieży. Zastaje tam piękną i pełną temperamentu Roszpunkę, która czyni go swym więźniem. Dziewczyna, wychowywana przez Matkę Gertrudę i odizolowana od świata, ma niezwykle długi magiczny warkocz i bardzo chce się wyrwać z odosobnienia. Dobija targu z Flynnem, po czym razem wyruszają w niebezpieczną podróż. W towarzystwie konia Maksimusa i nadopiekuńczego kameleona Pascala przeżywają mnóstwo przygód.
Roszpunka, czyli ucieczka spod władzy dorosłych
Opowieść o Roszpunce (Rapunzel) ukazała się po raz pierwszy drukiem w zbiorze braci Grimm opublikowanym w 1812 roku „Kinder – und Hausmärchen“. Na podstawie wieloletnich badań nad podaniami, mitami i opowieściami ludowymi, ci słynni badacze folkloru, a zarazem obdarzeni niepospolitym talentem narracyjnym autorzy, opracowali zbiór baśni, które szybko stały się klasyką na całym świecie. „Roszpunka” jest adaptacją bajki „Persinette” opublikowanej we Francji już w 1698 roku przez Charlotte-Rose de Caumont de La Force (1654–1724). Bardzo zbliżone w treści, choć odmienne w szczegółach, ludowe podania można odnaleźć w całej Europie, między innymi w Grecji i we Włoszech, co udokumentował chociażby Italo Calvino w swej bardzo cenionej antologii „Fiabe italiane” (1956). „Roszpunka” opowiada o kobiecie, która nie mogła sobie odmówić zjedzenia roszpunki (smaczne warzywo, służące m. in. do sporządzania sałatek) z ogrodu złej czarownicy. Ta pozwoliła jej mężowi zbierać roślinę pod warunkiem, że małżeństwo odda jej swe przyszłe dziecko na wychowanie. Gdy urodziła się dziewczynka, czarownica zabrała małą do siebie, a gdy podrosła, uwięziła ją w wieży bez schodów. Wiedźma dostawała się na górę, wspinając po niezwykle długim warkoczu dziewczyny. W końcu, po wielu dramatycznych perypetiach, Roszpunkę uwolnił spod władzy czarownicy królewicz, zauroczony jej śpiewem.
Podania te interpretowano często jako opowieści o wchodzeniu w dorosłość i o niełatwym wyzwalaniu się spod wpływu rodziców. Baśń o Roszpunce chętnie przenoszono na ekran. W ramach telewizyjnej serii „Shirley Temple Theatre” powstał film „Rapunzel” (1958) z Carol Lynley w roli głównej. Shelley Duvall (aktorka znana m. in. z filmów Roberta Altmana) zagrała Roszpunkę w innej telewizyjnej wersji bajki, w ramach cyklu „Faerie Tale Theatre” (1983, reż. Gilbert Cates). W 1988 roku zrealizowano niemiecki telefilm „Rapunzel oder Der Zauber der Tränen” Ursuli Schmanger. Animowaną wersję wyprodukowaną dla kanału Hallmark w 1990 roku, w reżyserii Dona Luska, z Lindą Purl, uznano za zbyt schematyczną. Roszpunka grana przez Pamelę Winslow pojawiła się wśród innych baśniowych postaci w ekranizacji cenionego musicalu Stephena Sondheima „Into the Woods” (TV, 1991, reż. James Lapine). W 2002 roku miał premierę film „Barbie jako Roszpunka” („Barbie as Rapunzel”), z Anjelicą Huston w roli czarownicy. W „Shreku trzecim” („Shrek the Third”, 2007, reż. Chris Miller, Raman Hui) Roszpunka (jako postać epizodyczna) mówiła głosem Mai Rudolph. W disnejowskiej „Zaczarowanej” („Enchanted”, 2007, reż. Kevin Lima) głosu tejże bohaterce udzieliła Emma Rose Lima. Niedawno Niemcy jeszcze raz spróbowali szczęścia, kręcąc „Rapunzel” (TV, 2009, reż. Bodo Furneisen) z Luisą Wietzorek. Większość z tych filmów przeszła jednak bez echa, nie wydobywając z baśni jej intrygujących podtekstów. Temat fascynował twórców od dawna: sam Walt Disney myślał o przygotowaniu filmu o Roszpunce już w latach 40., ale nie był zadowolony ze wstępnych rezultatów.
Warto dodać, że udaną piosenkę zatytułowaną „Roszpunka” nagrał na swym albumie „Cyan” (1996) zespół Closterkeller.
Długowłosa i zawadiaka
Początkowo nowy animowany film produkcji Disneya miał się nazywać właśnie „Rapunzel”, czyli „Roszpunka”, ale w końcu postanowiono zmienić tytuł na „Zaplątani”. Stało się tak, ponieważ w nowym filmie równie ważny jak Roszpunka jest awanturnik Flynn, którego zadziorny charakter ma przemawiać do wyobraźni chłopców. Producent filmu John Lasseter tak zachwalał nową, pięćdziesiątą już pełnometrażową produkcję animowaną tej wytwórni: – W „Zaplątanych” Disneya spotkamy mnóstwo zabawnych postaci, ale mamy tu także potężną dawkę akcji i naprawdę wiele serca. Naszym celem było przywołanie najlepszych wzorców: pełnych prawdziwego dramatyzmu, ale także świeżości i humoru. Pragnęliśmy pokazać na ekranie coś, czego jeszcze nie było; dokonać naprawdę harmonijnego połączenia animacji komputerowej i tradycyjnej. Można powiedzieć, że byliśmy po uszy zanurzeni w tradycji, ale nie po to, by się powtarzać, lecz by odkryć nowe terytoria. To nie czcze przechwałki – Lasseter, przybysz ze słynnej wytwórni Pixar, to przecież nie byle kto, lecz kluczowa postać współczesnej animacji, twórca, który jako reżyser stworzył takie filmy, jak „Toy Story” czy „Auta” i który przez lata był mózgiem Pixara, a obecnie jest szefem Disney Animation Studios. Właściwy człowiek na właściwym miejscu – chciałoby się powiedzieć. Chyba nikt tak jak on nie potrafi równie błyskotliwie łączyć fascynacji historią animacji ze śmiałością w poszukiwaniach nowych technicznych rozwiązań. Jego powtarzaną niestrudzenie dewizą jest szacunek dla scenariusza jako podstawy sukcesu dobrego filmu. Opowiadana historia musi być interesująca, powinna korzystać z wypróbowanych wzorców narracyjnych, ale jednocześnie nie może ulegać schematom, by nie popaść w rutynę
i nudę. Łatwo powiedzieć, trudniej wykonać, ale Lasseterowi udaje się to jak rzadko komu. Roy Conli („Planeta skarbów”, „Dzwonnik z Notre Dame”), producent „Zaplątanych”, podkreślał, że jednym z najważniejszych składników nowego filmu – właśnie w myśl zaleceń Lassetera – są bohaterowie i sytuacja, w której się znaleźli: – To wspaniała opowieść o ludziach, którzy jeszcze nie mają pewności, kim są i na oczach widzów odkrywają swe przeznaczenie. Chcieliśmy przełamać wiele baśniowych stereotypów. Flynn jest dość beztroski, ale to też ktoś, kto z niejednego pieca chleb jadł. Roszpunka to naiwna, acz sprytna młoda dziewczyna, która, w przeciwieństwie do niego, nigdzie nie była i niczego nie dokonała. Ten niespodziewany przybysz zabierze ją w miejsce, gdzie będzie mogła na siebie spojrzeć bardziej przenikliwie. Ona uświadomi mu z kolei jego błędy i pomoże je naprawić. Oboje mają szansę odnaleźć to, co utracili.
Nowocześnie i z szacunkiem dla wielkiej tradycji
Lasseter, po głębokim namyśle, dokonał wyboru reżyserów – Byrona Howarda i Nathana Greno, zdając sobie sprawę, że jubileuszowy film musi być godny wielkich tradycji. – To dwaj niezwykle uzdolnieni młodzi ludzie, jedni z najzdolniejszych, jakich spotkałem – chwalił swych podopiecznych. – Mają wielką świadomość tego, jak należy konstruować opowieść. Ale chyba jeszcze bardziej cenię w nich poczucie humoru. Po raz kolejny Lasseter przytoczył swą ulubioną maksymę mistrza Walta Disneya, którą uczynił i swoim artystycznym credo: – W każdym uśmiechu musi być ukryta łza. Lasseter był też zdania, że ci, których wskazał, są w stanie podołać niezwykłemu wyzwaniu. – Tak naprawdę niczego podobnego jeszcze nie robiliśmy. Nasz nowy film pod wieloma względami wygląda jak tradycyjna disnejowska animacja, ale jest zrealizowany za pomocą najnowszych zdobyczy technik komputerowych i w widowiskowej technice 3D – tłumaczył.
Howard mógł się cieszyć dużym zaufaniem zarówno filmowego studia, jak i Lassetera. To on przecież reżyserował film „Piorun” („Bolt”, 2008), który przyniósł na świecie 300 milionów dolarów zysków, zdobył też nominację do Oscara i dwie nominacje do Złotego Globu. Greno natomiast już czternaście lat pracuje dla Disneya. Spotkał się z Howardem jako scenarzysta wspomnianego „Pioruna”, pracował też jako animator i współscenarzysta przy „Mulan”, „Rodzince Robinsonów” czy „Moim bracie niedźwiedziu”. Co ciekawe, obaj przyszli reżyserzy i animatorzy podobnie zaczynali karierę. Połknęli bowiem bakcyla animacji w niemal identyczny sposób – zwiedzając Disney′s Animation Studio w parku rozrywki Disney World. Howard został nawet przewodnikiem wycieczek i wiele razy obserwował pracę animatorów zza dzielących ich od zwiedzających szyb. W końcu obaj znaleźli się w wymarzonej firmie dzięki programowi poszukiwania nowych talentów. Greno podkreślał, że dla twórców filmu ważny jest element zaskoczenia: – Widzowie, rozpoznając tytuł „Roszpunka”, na pozór wiedzą, czego się spodziewać. My tymczasem pragnęliśmy świeżości, zaskoczenia, odrzucaliśmy banał. Chcieliśmy, by plastyczny styl filmu, nawiązujący do klasyki lat 50., był naprawdę cool. Opowieści należało nadać współczesne tempo. Howard wspominał: – Mamy tu niezwykle widowiskowe konne pościgi i bójki, a także pojedynki w tradycji filmów „płaszcza i szpady”. Naszym celem było zachować współczesną wrażliwość i niejako nasycić nią klasyczną z ducha opowieść. Stanowiło to wielkie wyzwanie, zwłaszcza iż skala produkcji była potężna. Howard podkreślał również wielką rolę scenariusza autorstwa Dana Fogelmana, człowieka, który pracował przy „Autach”
i „Piorunie” oraz aktorskiej komedii „Fred Claus” (DVD: „Fred Claus – Brat Świętego Mikołaja”, 2007). – To on obdarzył Flynna bystrością i ostrym dowcipem, zwłaszcza wobec Roszpunki – mówił Howard. – Jego dziełem była także postać Matki Gertrudy, pełna sarkastycznego humoru. Bez Dana nie osiągnęlibyśmy zamierzonego rezultatu. Greno wspominał, że podczas licznych wspólnych narad z Howardem i innymi współpracownikami, nasuwał się podstawowy wniosek: pomiędzy dwójką głównych bohaterów musiała zaistnieć „chemia” i swoista równowaga. – Roszpunka to bystra i inteligentna dziewczyna, ale w ogóle nie zna świata. Flynn – przeciwnie, to ktoś bardzo obyty. Trzeba było zderzyć ich całkiem różne doświadczenia – mówił. Fogelman doskonale pojął trudne
i ekscytujące zadanie, jakie przed nim postawiono: – Z jednej strony mieliśmy cały czas pamiętać o disnejowskiej tradycji, z drugiej – stworzyć film odwołujący się do dzisiejszej wrażliwości. Najważniejszą więc kwestią było zachowanie delikatnej równowagi pomiędzy tymi elementami. Moim zdaniem kluczowa i najtrudniejsza była tu postać Flynna. Jest najzabawniejszy i najskuteczniejszy, kiedy prowadzi grę z innymi postaciami. Myśleliśmy o Carym Grancie – Flynn, podobnie jak on w wielu swych najsłynniejszych rolach, nie jest pewny swej tożsamości, jest zagubioną duszą, która ten stan rzeczy skutecznie maskuje wielkim wdziękiem. Howard bez fałszywej skromności twierdził, że chyba udało się stworzyć najbardziej atrakcyjną postać męską w historii disnejowskiej animacji. W celu uzyskania obrazu „mężczyzny idealnego”, pytano kobiety pracujące nad filmem o wygląd i cechy wymarzonego faceta, analizowano współczesne ideały urody na podstawie książek, filmów i zdjęć. Pamiętano jednak cały czas o słowach Fogelmana, że taki ideał to przecież w wielkiej mierze iluzja. Gdy do pracy zabrał się Levi, w wyglądzie i zachowaniu Flynna dokonano wielu korekt, by jak najlepiej dopasować go do głosu interpretującego go aktora. Greno dodawał: – Rzecz jasna Roszpunka musiała być silnym charakterem, by sprostać Flynnowi, inaczej cała nasza koncepcja nie miałaby sensu. Lasseter podpowiadał twórcom filmu, jak uczynić Roszpunkę bardziej interesującą. Powtarzał, że należy pamiętać, iż jest ona królewską córką i ten fakt determinuje w dużej mierze styl jej postępowania.
– Bohaterowie skradli show, a może raczej go zdominowali – podsumowywał wyraźnie zadowolony Lasseter.
Kto jest kim w baśniowym świecie
Roszpunka – żyje w odosobnionej wieży. Ma dość swej monotonnej egzystencji, chce zaznać świata i przygody. Zawierając pakt z Flynnem, doprowadzi do odkrycia wielu sekretów, związanych z nią samą i z jej niezmiernie długimi włosami. Użyczająca jej głosu Mandy Moore tak komentowała charakter tej postaci: – To młoda kobieta, która właśnie dojrzewa. Zbliżają się jej osiemnaste urodziny. Ma wielki temperament, jest bardzo ciekawa świata i imponuje pomysłowością. Jestem przekonana, że twórcy filmu wykreowali bohaterkę, która potrafi nas zaskoczyć. To silna dziewczyna. Myślę, że udało się nam opowiedzieć o tym, jak młoda kobieta zyskuje wiarę w siebie, w to, że jest zdolna do wielu rzeczy, których się po sobie zupełnie nie spodziewała. W polskiej wersji językowej Roszpunka mówi głosem Julii Kamińskiej („BrzydUla”), która tak mówi o swojej bohaterce: – Cała ta historia o księżniczce uwięzionej w wieży jest potraktowana z dużym przymrużeniem oka. Roszpunka nie jest delikatną i zwiewną księżniczką, ma chwile słabości, denerwuje się, w złości rzuca włosami.
Flynn – młody człowiek niezwykle pewny siebie. Jest swoim największym fanem, nieustannie zachwyca się własnym urokiem, dowcipem i świetnym wyglądem. To złodziejaszek, który myśli o ostatnim wielkim skoku, który pozwoli mu prowadzić luksusowe życie, o jakim od dawna marzył. Wydaje się być już bliski realizacji wytęsknionego celu, gdy spotyka Roszpunkę, dziwną dziewczynę o niezmiernie długich włosach. Sojusz, jaki z nią zawiera, doprowadzi do serii największych przygód w jego i tak już barwnym życiu. – To awanturnik, który jest ciągle w pędzie – opowiadał o swym bohaterze udzielający mu głosu Zachary Levi. – Postać złożona a zarazem zabawna. Złodziej, a przy tym czarujący gość. Jednym z moich zadań było wydobyć cały komediowy potencjał tej postaci poprzez podkreślenie tej dwoistości. W polskiej wersji językowej głosu Flynnowi użycza Maciej Stuhr. – Mój bohater to taki trochę zawadiaka, który przebojowo zdobywa świat – mówi. – Poznajemy go jako bardzo sprawnego w swoim fachu złodziejaszka. Nagle zaplątuje się w jakąś aferę miłosną, która nie jest prosta, bo zaczyna się od zaplątania we włosy głównej bohaterki, z czego jest mu ciężko się wykaraskać.
Matka Gertruda – jest jedyną matką, jaką Roszpunka zna, ponieważ dziewczyna została porwana jako niemowlę. Gertruda chce wykorzystać magiczne włosy Roszpunki, aby wiecznie przedłużać swoją młodość. Głosu użyczyła tej postaci Donna Murphy, ceniona aktorka, głównie teatralna, znana przede wszystkim z musicali, takich jak „Passion”, „Król i ja” czy „Sweeney Todd”. Pojawiła się też w „Spider-Manie” (części drugiej) i w „Źródle” Darrena Aronofsky′ego. Lasseter był jej popisem zachwycony: – Jestem podekscytowany, gdy w filmie pojawia się naprawdę wyrazisty czarny charakter. A tak było w tym przypadku. Matka Gertruda jest teatralna, groźna, ale i nieodparcie komiczna. To jeden z najlepszych czarnych charakterów, jakie dotąd wymyśliliśmy. Donna w lot odczytała nasze intencje. Murphy mówiła: – Moja postać odznacza się specyficznym rodzajem glamour i jednocześnie bywa bardzo przyziemna. Przede wszystkim jest skupiona na sobie i swoich pragnieniach. Wydaje się bardzo zdziwiona, że jej specyficzne dowcipy nie śmieszą Roszpunki. Chyba ją kocha na swój mocno pokręcony sposób. To postać utrzymana w najlepszej disnejowskiej tradycji – zabawna, a jednocześnie psychologicznie złożona. W polskiej wersji Matkę Gertrudę gra Danuta Stenka, która tak mówi o filmie: – Jaki byłby jeden z morałów bajki o Roszpunce? Nigdy nie wydawaj sądów na pierwszy rzut oka, bo każdy z nas ma wiele cech, choć ujawnia tylko niektóre z nich… Na naszych oczach z cwaniaczka, lowelasa, wykluwa się szlachetny młodzieniec, który pewnie nie miał do tej pory powodu, by z tej szlachetności korzystać.
Maksimus – gwardyjski koń, który za punkt honoru postawił sobie schwytanie słynnego przestępcy Flynna. Jest zdeterminowany; chociaż inni zrezygnowali z pościgu, on nie ustaje w heroicznych wysiłkach, by dopiąć swego. Przypomina w tym nieubłaganego „twardego glinę” z filmów akcji, takich jak chociażby „Ścigany”. Gdy na swej drodze spotyka Roszpunkę, jego serce zaczyna jednak stopniowo mięknąć. Z bezlitosnego „konia gończego” przekształca się w najlepszego przyjaciela dziewczyny. – Koń swym zachowaniem coraz bardziej zaczyna przypominać wiernego psa. Takiego animowanego konia jeszcze na ekranie nie widzieliście – zapewniał Greno. – Myślę, że to nowe ujęcie końskiego motywu.
Pascal – kameleon, wierny towarzysz Roszpunki. Może i jest mały, ale odgrywa wielką rolę w życiu dziewczyny. Powiernik, trener
i cheerleader. To on stoi za decyzją długowłosej o opuszczeniu wieży. Odegra także kluczową rolę w wyjaśnieniu związanych z dziewczyną sekretów. – Bardzo potrzebowaliśmy postaci, której Roszpunka mogłaby opowiadać o swych nadziejach i sekretach. I tak narodził się kameleon – opowiadał Howard. – Jego pierwowzorem stał się kameleon należący do Kelly Lewis, jednej z animatorek. W czołówce została ona wymieniona jako „treserka kameleona”. Nasz Pascal to mały uparciuch i prawdziwy twardziel.
Bracia Karczybykowie – mają jeden cel: dopaść Flynna, zemścić się na nim i odzyskać skradziony przez niego łup. Te przyjemniaczki nie są zbyt wymowne. Ulubionym sposobem porozumiewania się poszukiwanych w całym królestwie brutali jest cios mocarną pięścią. W oryginalnej wersji braciom udzielił głosu Ron Perlman, ceniony aktor teatralny, w kinie specjalista od ról „czarnych charakterów” i niesamowitych postaci („Walka o ogień”, „Wróg o bram”, „Hellboy”, serial „Siedmiu wspaniałych”).
Hook Hand – złoczyńca, który ma hak zamiast ręki, ale jego marzeniem życia jest zostać… intensywnie koncertującym pianistą.
Zbir o wielkim nosie – nie należy do największych przystojniaczków, przesiadujących w miejscowym pubie, wręcz przeciwnie. Jest jednak najbardziej romantyczny z całej szajki
i marzy, by jakaś kobieta doceniła w końcu jego serce ze złota
i piękne wnętrze, ukryte pod raczej odstręczającą cielesną powłoką. Głosu użyczył mu Jeffrey Tambor („Pod słońcem Toskanii”, „Kac Vegas”).
Kapitan gwardii – równie zdeterminowany jak jego koń Maksimus w ściganiu przestępców, ale daleko mniej skuteczny. W wersji oryginalnej wystąpił M.C. Gainey, pamiętny z serialu „Lost – Zagubieni” i filmu „Bezdroża”.
Vladimir – zbir wyglądający na najtwardszego z twardych, w głębi serca mocno miękki – jego pasją jest kolekcjonowanie figurek porcelanowych jednorożców. W oryginale głosu udzielił mu Richard Kiel, pamiętny przeciwnik Bonda z filmów „Szpieg, który mnie kochał” i „Moonraker”.
Shorty – kolejny rzezimieszek z pubu, który uwielbia mieć zawsze ostatnie słowo… Z tym, że to co mówi, nie zawsze ma sens.
Killer, Tor, Attila – pozostali członkowie bandy, równie groźni, co zabawni.