O czym ptaszek śpiewa, siedząc na gałęzi?
O błękicie nieba i tańcu łabędzim?
Marzy o dolinie zwanej Ptaszolandią,
tam gdzie strumyk płynie, ptakom sypią ziarno.
Słowik pierś wyprężył, słychać: – Tijo, lu, lu!
Trudny ptasi język słowiczego chóru.
– Tilo, lo, lo, lo, lo! Pijo, pijo, pijo!
Siedem małych orląt słońce obudziło.
Wróbel zaczął ranek od dyrygowania:
– Ćwir, ćwir, mój bocianie, dość leniuchowania!
– Co chcesz, kle, kle, mały, od boćka starego?
– Inne ptaki wstały, a ty nie! Dlaczego?
Zbudził wilgę, sójkę, sikorkę, kukułkę,
szpaka, gęś, przepiórkę, kawkę, kawki córkę,
pisklęta gawronie, po czyżyku wdowę,
wronę – kruka żonę, starą mądrą sowę.
Świergot, trele, gwizdy, szczebiot i kukanie.
Powód oczywisty – za chwilę śniadanie.
Drozd zaśpiewał: – Sip, sip! – Filip, filip, fit, fit!
– Co tak długo śnisz, śpisz?
– Wstawaj boćku już świt!
– Trrr! – wśród liści.
Dzięcioł w drzewo stuka:
– Niech się bocian wyśpi,
w nocy bawił wnuka.
Beata Małgorzata Moniuszko. Więcej tekstów Autorki na stronie beamoniuszko.blogspot.com.