Przyjechał autobus E-2. C: Ile to jest E minus dwa? A czy jest E plus dwa?
Wchodzę do domu pierwszego kwietnia, a dzieci: Tata, masz coś namalowane na policzku! Twoje włosy są niebieskie! Nie miałem wyjścia i musiałem dać się nabrać. C leci do mamy: Mama, mama, jak się nazywają te żarty? I wraca z krzykiem: Primaprylis! Primaprylis! Ta zabawa trwała jeszcze tydzień, jak to zwykle u moich dzieci.
Czas na kąpiel, mama woła C. Widzę, że ten włazi do szafy. Pytam: Co ty robisz? C: Chowam się za mamą.
Uwielbiają program Wipeout – Wymiatacze. Potem to naśladują w domu, budują tory przeszkód i bawią się godzinami. Kiedy poszliśmy na plac zabaw i zaliczyli już wszystkie stacje, wymyśliłem, że tam mogą się tak pobawić. To był strzał w dziesiątkę. Wyznaczyłem trasę, obejmującą wspinaczkę, tunele, zjeżdżalnie, huśtawki i bieganie slalomem. Chłopcy byli zachwyceni, bardzo rzetelnie podeszli do zadania, kazali mi mierzyć czas. Ja też byłem zachwycony, bo siedząc w jednym miejscu miałem ich cały czas na widoku, a po 30 minutach takich zawodów chłopcy po prostu padli ze zmęczenia. W takim stanie są najgrzeczniejsi. Coś czuję, że od teraz to będzie stały punkt programu na spacerach.
Polecamy również Czerwone światło oraz Do czego potrzebny jest tata