Sympatyczny zwierzak na początku każdego rozdziału wita się z czytelnikami uprzejmym „dzień dobry”, przedstawia, po czym rozpoczyna opowieść o minionym właśnie dniu. Na końcu zaś relacjonuje, czego się z tych wydarzeń nauczył.
Są to zazwyczaj przemyślenia nadzwyczaj trafne i okraszone sporą dawką poczucia humoru.
Ponieważ tym razem przygody Wesołego Ryjka rozgrywają się w zimowym krajobrazie, książkę otwiera historia nie do końca udanego wyjazdu w góry. Oto tata postanawia, że będą się razem uczyć jazdy na nartach. Niestety, kiedy przyjeżdżają na miejsce okazuje się, że nie ma tam ani grama śniegu. Podczas kilku dni oczekiwania na zimową aurę, rodzice umilają Ryjkowi czas rożnymi ciekawymi aktywnościami.
„Dziś nauczyłem się – kwituje Ryjek – (…) że można sobie postanowić, że się czegoś nauczy, a potem nauczyć się czegoś zupełnie innego. I jeszcze, że jak śnieg postanowi, że nie będzie padać, to wtedy lepiej nie postanawiać niczego o jeżdżeniu na nartach.” Doskonała lekcja stoicyzmu, jak sądzę przydatna nie tylko trzylatkom.
Na medal zasługuje mama Ryjka, z którą synek pragnie się ożenić, ponieważ nie wierzy, by jakakolwiek inna żona potrafiła mu robić omlet z dżemem morelowym. Roztropna rodzicielka zabiera chłopca do kuchni i uczy przyrządzania smakowitej potrawy, odwodząc go tym samym od tych dziecięcych matrymonialnych zamiarów.
Książka Wojciecha Widłaka to pełne ciepła opowieści, które nie tylko bawią, ale też rozgrzewają serca podczas największych mrozów. Jeśli zastanawialiście się, jaki tytuł spakować dziecku na ferie zimowe to właśnie znaleźliście odpowiedź.
Katarzyna Pochmara-Balcer
okulturyzmdlanieletnich.blogspot.com
Wesoły Ryjek i zima
Autor: Wojciech Widłak
Ilustracje Agnieszka Żelewska
liczba stron: 48
format: 210 x 227 mm
Wydawnictwo Media Rodzina
Zapraszamy do działu recenzji Miasta Dzieci!