W zeszłym roku jeszcze było za wcześnie moim zdaniem, żeby go informować o tym, że to rodzice przynoszą prezenty. W klasie wiele dzieci mówi otwarcie że to rodzice kupują prezenty. Kuba chciał jednak wierzyć że on naprawdę istnieje. Kuba wie że mikołaj żył i że był biskupem jednak wierzył że w magiczny sposób rozdaje prezenty.
Wczoraj wieczorem mocno dopytywał o jego istnienie, pytałam jak sądzi mówi że wierzy że jest ale kto naprawdę przynosi prezenty? Powiedziałam mu prawdę że rodzice przynoszą, z naciskiem że to taka tradycja. Kuba był ZROZPACZONY I ZAŁAMANY, płakał bardzo długo i ja też nie potrafię sobie z tym poradzić. Dziś po szkole może jeszcze dopytywać i może pojawić się temat czy gwiazdka przynosi pod choinkę prezenty.
Czy przeze mnie załamał mu się świat, czy to będzie miało negatywny wpływ na jego postrzeganie świata i mnie? jak mogę mu pomóc i co dalej robić, jak wyjaśniać?
Wiem że nie ma jednego idealnego rozwiązania. Może gdybym go dalej utwierdzała że Mikołaj rozdaje prezenty, w klasie śmiali by się z niego czy też mówili że to nieprawda i wtedy jeszcze bardziej byłby zły i rozczarowany że mu nie powiedziałam prawdy…?
Odpowiedź psychologa:
Wszystkie dzieci w naszym obszarze kulturowym odkrywają w pewnym momencie, że Św. Mikołaj nie istnieje. Jedne przyjmują to łatwiej, inne trudniej ale nawet jeśli przez jakiś czas cierpią, przechodzą nad tym do porządku dziennego i życie toczy się dalej. Istnieje nawet opinia, że to coś na kształt inicjacji.
Najlepszą sytuacją jest przygotowanie dziecka do tego odkrycia i to zanim jeszcze pójdzie do szkoły.
Wiadomo, że tam spotka przeróżne dzieci, część z nich już od dawna w Mikołaja nie wierzy. Mój osobisty syn w wieku 4,5 lat poinformował mnie w drodze na Wigilię, żebym nie mówiła babci (czyli mojej mamie), że Mikołaja nie ma, bo będzie jej przykro. Gdy zapytałam skąd wie, że go nie ma, odpowiedział, że wie i to jest ok, ale najważniejsze, żeby babcia się nie dowiedziała. Temat został zakończony.
Co jednak zrobić w sytuacji, którą Pani opisuje? Najważniejsze, żeby Pani sama była spokojna i uśmiechnięta. To da dziecku oparcie i pomoże w uporaniu się z problemem.
Najlepiej więc zamiast zamartwiać się sytuacją, przekuć straszne odkrycie w sukces.
Zdradzić wielką tajemnicę dorastania i… dotrzymywania tajemnicy. Można wytłumaczyć, że Św. Mikołaj to postać jak z bajki czy legendy, jak Królewna Śnieżka, Rumcajs czy Krecik… Jest w opowieściach, jest w naszych sercach, jest po to, żeby przynosić radość małym dzieciom. Starsze dzieci wiedzą, że to legenda i… muszą trzymać język za zębami, żeby te młodsze wciąż wierzyły w Mikołaja, zanim nie dorosną do odkrycia prawdy.
Dzieci lubią sprawiać innym radość i to także może być punkt odbicia.
Teraz, gdy dziecko zna prawdę, może samo stać się Świętym Mikołajem. Może przygotować prezenty dla młodszego rodzeństwa, dla dziadków, dalszej rodziny i przyjaciół i udawać, że przyniósł je Mikołaj właśnie. Satysfakcja ze sprawionej przyjemności jest najwspanialszą nagrodą. Żeby efekt był jeszcze bardziej piorunujący, można poprosić rodzinę, żeby wyjątkowo mocno pozachwycała się prezentami od dziecka, chwaląc Świętego Mikołaja za tak wspaniałe podarunki.
I zawsze, w każdej rozmowie, warto podkreślać, że każdy i mama, i tata, i babcia, i dziadek, i nawet pani wychowawczyni kiedyś wierzyli w Mikołaja i tak jak dziecko czekali na prezenty od niego. Aż pewnej zimy odkryli, że Mikołaj to legenda i tak naprawdę każdy jest Świętym Mikołajem, bo każdy ma moc, żeby sprawiać radość innym.
Lek. med. terapeuta Maria Moneta-Malewska