Seria ta ma propagować sztuki walki wśród najmłodszych i przygotować ich do treningów pod kątem teoretycznym oraz rozbudzić zainteresowanie akurat tymi dziedzinami.
Bohaterką Marciniak jest Juna, którą poznajemy jako ośmiolatkę. Dziewczynka przypadkiem trafia na trening karate i zakochuje się w tym sporcie. Od tej pory jej życie zostaje podporządkowane ćwiczeniom i samodoskonaleniu się.
Historia małej mistrzyni i jej drogi do sukcesów sportowych jest bliźniaczo podobna do biografii samej autorki: nietrudno doszukać się podobieństw w obu życiorysach. To cenny element, nadający książce realizmu: nie czytamy kolejnej wariacji na temat „Karate Kid’a”, lecz obserwujemy, jak za pomocą ciężkich ćwiczeń dojść do perfekcji na przykładzie prawdziwej mistrzyni.
Autorce udało się oddać swoją miłość do karate i przekazać ją czytelnikom. Kolejne strony to nie tylko opisy zasad walki, filozofii i treningów, ale przede wszystkim opowieść o wspaniałej zmianie zachodzącej w życiu małej dziewczynki pod wpływem sportu. Marciniak jasno pisze: jeżeli będziesz ciężko pracować, to czeka cię znakomita przyszłość w tym sporcie, który z nawiązką zwraca włożony weń wysiłek.
„Karate…” jest także cenną wskazówką dla rodziców: pokazuje, że inwestować w przyszłość swojego dziecka można na różne sposoby, także dbając o jego rozwój fizyczny. Nie każdy trenujący karate zostanie światowej klasy mistrzem, ale każdy może się dzięki niemu rozwijać i czerpać z niego, to co najlepsze.
Całość pomimo ogromnego ładunku dydaktycznych wartości jest lekka i wesoła, także dzięki rysunkom, na których cała galeria zwierzątek w kimonach ćwiczy kolejne układy. Ilustracje Jarka Kajdany są zabawne i doskonale pasują do historii – wszak już od czasów „Kung Fu Pandy” wiemy, że sztuki walki i zwierzątka, to zgrany tandem.
Małgorzata Tomaszek, autorka bloga http://ksigarz-sprzedawca.blogspot.com/
Zapraszamy do działu recenzji Miasta Dzieci!