Żeby wychować szczęśliwe dzieci, samemu trzeba być szczęśliwym.
To jedno zdanie mogłoby być początkiem i końcem wszelkich rozważań o wychowaniu. A więc ruszajmy – w uczciwą podróż w głąb siebie. Bo nie wychowujemy dzieci tym, co mówimy – lecz tym, kim jesteśmy.
Dziecka nie wychowuje się słowem – lecz obecnością
Dzieci nasiąkają nami jak gąbka – nie naszymi poglądami, lecz emocjonalnym klimatem domu, zachowaniami i reakcjami rodziców, ich wewnętrznym spokojem (lub jego brakiem). Możesz przeczytać setki książek i znać teorie rozwoju na pamięć – jeśli twoje dziecko nie poczuje się widziane i kochane takie, jakie jest, nie dasz mu prawdziwego bezpieczeństwa. A bez poczucia bezpieczeństwa nie ma szczęśliwego dzieciństwa.
W psychologicznym sensie dziecko opuszczone to nie to, któremu rodzic fizycznie nie towarzyszy – ale to, którego potrzeby emocjonalne nie są widziane, zrozumiane i przyjęte.
Zatrzymaj się: kogo naprawdę wychowujesz?
Wychowanie zaczyna się na długo przed narodzinami dziecka. Zaczyna się w naszym dzieciństwie. Jeśli nie rozpoznamy ran, braków i przekazów, jakie sami wynieśliśmy z domu, nieuchronnie przekażemy je dalej – nawet jeśli zrobimy to w zupełnie innej formie.
Rodzic, który sam był opuszczony, może zalać dziecko nadopiekuńczością – i znów go nie zobaczy. Rodzic, który był niesłyszany, może zagadać dziecko dobrą wolą – i znów go nie usłyszy.
Dziecko widzi prawdę
Nie wystarczy mówić: „bądź uczciwym człowiekiem” i czekać na taki efekt, jeśli dziecko widzi, jak sami oszukujemy chociażby przy parkometrze. Nie wystarczy mówić dziecku: „mów prawdę”, jeśli słyszy, jak obgadujemy ciocię, a potem rzucamy się jej na szyję i mówimy komplementy.
Dzieci uczą się przez osmozę. Nie rozróżniają jeszcze intencji od komunikatu, ironii od prawdy, dysonansu między słowem, a czynem. One wierzą w to, co czują w kontakcie z nami.
Nie bój się swojej złości, nie bój się łagodności
Wolność emocjonalna dorosłego to jeden z najcenniejszych darów, jakie może on przekazać dziecku. Dziecko, które widzi, że rodzic potrafi wyrazić gniew bez przemocy, smutek bez rozpaczy, radość bez winy – uczy się, że wszystkie emocje są dopuszczalne. A to fundament wewnętrznej siły.
Wewnętrzna wolność nie polega na kontrolowaniu popędów i emocji, lecz na ich doświadczaniu, zrozumieniu i świadomym zarządzaniu ich energią. Dziecko, które uczy się tej mądrości przez obserwację rodzica, nie musi całe życie bać się samego siebie.
Szczęście to nie cel – to skutek
Co dla ciebie znaczy szczęście? Bo dla mnie szczęście to wewnętrzna zgoda na siebie, zaufanie do życia, poczucie bycia w kontakcie – z sobą, z drugim człowiekiem, z przyrodą, z tym co większe od nas wszystkich…
Dziecko, które wzrasta w atmosferze szacunku, autentyczności i obecności – nie musi uczyć się „jak być szczęśliwym”. Ono nosi to w sobie, jak oddech.
A więc… jak wychować szczęśliwe dzieci?
Nie wychowuj ich.
Wychowuj siebie.
Zadbaj o swoje wewnętrzne dziecko.
Uznaj swoje zranienia i pragnienia.
Żyj tak, żeby dziecko – patrząc na ciebie – mogło poczuć:
„Chcę żyć. Chcę czuć. Chcę być sobą. Tak można.”