Fisher Price
rysuj
📖 Czyta się średnio w 6 min. 🕑

Większość osób robi zakupy „odruchowo”. Liczy się pierwsze wrażenie i kolorowe opakowanie. A tych nie brakuje zwłaszcza w produktach, które lubimy podjadać. Niebiesko-zielone lody? Owocowe gumy do żucia? Kolorowe draże? A może żelki i ciągutki prosto z ulicznego straganu? Uważaj na składniki. Jeśli to możliwe, czytaj etykiety i wybieraj naturalne produkty – radzi Barbara Lewicka-Kłoszewska, Wiceprezes Fundacji BOŚ.

Cukier, sól i spółka

film

Największym "grzechem" posiłków jest często zbyt duża ilość cukru "ukryta" w wybranych produktach. Nie zdajemy sobie sprawy, że zwykłe draże zawierają kilkanaście łyżeczek cukru, a owocowe żelki nigdy nie leżały obok owoców. Jakie informacje znajdziecie na etykietach? Przede wszystkim jaka ilość węglowodanów, w tym cukrów, mieści się w 100 g danego produktu.
• 10 g lub więcej – oznacza wysoką zawartość cukru,
• Pomiędzy 2 g a 10 g – średnią,
• 2 g lub mniej to produkt o niskiej zawartości cukru.

Kolejnym "białym zabójcą" jest sól. Jej nadmierne spożywanie prowadzi do przewlekłego zatrucia organizmu, czego skutkiem są np. wylewy krwi do mózgu i zawały serca, jak również wiele przewlekłych chorób cywilizacyjnych, takich jak: nadciśnienie, choroba wieńcowa, zaburzenia pracy nerek, czy choroby nowotworowe. Jedna łyżeczka soli (5 g) to maksymalna dzienna dawka jaką powinniśmy spożywać . Przeciętny Polak zjada aż 3 razy tyle! Zatem szczególnie na wakacjach nie folgujmy sobie i dzieciom. – Pamiętajmy, że 100 gramów zwykłych chipsów ziemniaczanych może mieć aż 1,39 g soli, czyli tyle co 7 kg pomidorów lub 14 kg ziemniaków. Dlatego uważnie czytajmy skład kupowanych produktów, a na co dzień w kuchni, zamiast soli stosujmy ziołowe przyprawy, takie jak bazylia, oregano, kolendra, tymianek, majeranek, pietruszka, szczypior itd. Doceńmy też naturalne walory smakowe warzyw i mięsa – mówi Barbara Lewicka-Kłoszewska, Wiceprezes Fundacji BOŚ.

Zwracaj uwagę na "E"

"E" to nic innego jak: konserwanty, barwniki, wzmacniacze smaku i słodziki i inne. Producenci są zobowiązani do określenia substancji dodatkowych zawartych w produktach, rozpoczynających się symbolem "E", a kończących numerem oznaczającym dany składnik. Co ciekawe, konsumenci posiadają małą wiedze na temat "E". Aż 30 proc. z nas nie wie, czy są szkodliwe, czy nie, a 27 proc. uważa, że wszystkie są szkodliwe .

Weźmy na przykład zwykłą konserwę turystyczną. W jej składzie najczęściej widnieje wiele liter "E" z różnymi numerami. Czytamy, ale nie zawsze wiemy, co one oznaczają. Otóż te substancje, które wg wytycznych UE można dodawać w procesie produkcji do produktów żywnościowych podzielono na grupy wg pełnionych przez nie funkcji. Warto tę listę zapamiętać, albo zapisać ją sobie w telefonie, aby zawsze mieć ją pod ręką:

Barwniki – od E-100 do E-199
Konserwanty – od E-200 do E-299
Przeciwutleniacze – E-300 do E-399
Stabilizatory, zagęszczacze, emulgatory – od E-400 do E-499
Pozostałe – powyżej E-500

Jak widać, wiele substancji dodatkowych ma swój numer identyfikacyjny.
Np. E-621 oznacza glutaminian sodu; a E-951 to aspartam.
Należy jednak pamiętać, że producent nie ma obowiązku znakować substancji dodatkowych literą „E”. Może równie dobrze podać tylko nazwę zwyczajową substancji wraz z jej funkcją, np. regulator kwasowości – kwas cytrynowy.

Nie wszystkie dodatki straszą

Czy wszystkie przemysłowe dodatki trzeba potępiać? Są przecież i dobre strony "wzbogacania" żywności. Dodatkowo, wiele z tych dodatków jest pochodzenia naturalnego, jak np. E 300, czyli kwas askorbinowy, znany szerzej jako witamina C. Niektóre substancje dodatkowe mają korzystne właściwości zdrowotne np. lecytyna. Czasem dodaje się też składniki mineralne i witaminy: magnez, wapń, cynk, potas.
Zachęcamy jednak, aby niektórych dodatków, tj. tłuszczów roślinnych utwardzonych czy syropu glukozowo-fruktozowego unikać. Dodatkowo, jeśli dany produkt ma więcej niż 10 dodatkowych składników, lepiej odstawić go na półkę – podpowiada Barbara Lewicka.

4 zasady zdrowych zakupów

• Po pierwsze: nie sugeruj się fantazyjną szatą graficzną i kreatywną nazwą produktu. Przeczytaj to, co jest napisane małym drukiem. Jeśli tego nie zrobisz ryzykujesz zakup parówek bez mięsa lub jogurtu owocowego bez grama owoców. Syrop o apetycznej nazwie "malina" może być wytworzony głównie z cukru i soku aroniowego. Butelka ozdobiona ulubionymi postaciami z bajek, która zachwyci nasze dziecko, może zawierać napój sztucznie barwiony i być konserwowany chemicznie.

• Po drugie: Porównuj! Możemy kupić dżem wytworzony z 30 g lub 50 g owoców na 100 g produktu, napój "z sokiem" zawierający 1% lub 20 % soku, wodę smakową z konserwantami chemicznymi lub bez nich. Zawartość mięsa w parówkach może wynosić od 20 do 90 proc., wędlina o nazwie drobiowa może okazać się produktem z mięsa wieprzowego, a niektóre z przetworów mięsnych wytwarza się z produktu określanego jako MOM.

• Po trzecie: Unikaj MOM czyli tzw. mięsa oddzielanego mechanicznie. Uzyskuje się je w wyniku mechanicznego usunięcia reszty tkanek przylegających do kości, po oddzieleniu od nich mięśni. Zgodnie z przepisami MOM nie może być określany jako mięso (w przypadku wędlin sprzedawanych na wagę, czyli luzem, sprzedawca ma obowiązek podawania składu wędlin na wywieszkach).

• Po czwarte: Nie daj się oszukać. Popularne przykłady wkręcania konsumentów to:

wykorzystanie nazw "ser" lub "masło", które są zarezerwowane wyłącznie dla przetworów mlecznych, w stosunku do produktów zawierających w swoim składzie tłuszcze roślinne (tłuszcz mleczny jest znacznie droższy niż tłuszcz roślinny, a więc masło, które jest tanie to najprawdopodobniej masło, które zostało zafałszowane); – nieuprawnione wykorzystanie nazw chronionych (oscypek, feta, bryndza);

sugerowanie ekologicznego pochodzenia np. przez stwierdzenie: "pochodzący z czystego ekologicznie regionu";

umieszczenie informacji sugerujących właściwości lecznicze (szczególnie częste w przypadku miodów, produktów mlecznych, takich jak jogurty, napojów wzbogacanych), co jest w przypadku żywności zabronione;

zamieszczenie informacji typu: "w polewie czekoladowej" zamiast "w polewie o smaku czekoladowym", gdy polewa nie jest zrobiona z czekolady; "owocowy", podczas gdy do wytworzenia produktu nie użyto soków/owoców, a jedynie aromaty owocowe; zamieszczenie grafiki wprowadzającej w błąd, np. na opakowaniu jaj rysunku kur chodzących po podwórzu, podczas gdy jaja pochodzą z chowu klatkowego.

Więcej informacji: www.aktywniepozdrowie.pl

*Dane statystyczne na podstawie badań Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów 

156 ocen
4.97
dodaj ocenę
×
zapis na newsletter - prezent
Zapisz się na cotygodniowy newsletter z wydarzeniami w Twoim mieście i odbierz eBook za darmo! wybierz eBook dla siebie
zapis na newsletter - prezent