Jak zrozumieć zmiany w zachowaniu malucha po osiągnięciu drugiego roku życia i jak przygotować się na tak zwany bunt dwulatka? Rozmawiamy z wybitnym psychologiem Wojciechem Eichelbergerem, który wyjaśnia przyczyny tego zjawiska.
Miastodzieci.pl: Mówi się, że około drugiego roku życia z aniołka dziecko przeistacza się w diabełka, zaczynają się żądania, płacz, reagowanie na wszystko słowem „nie”. Dlaczego tak się dzieje, skąd się bierze bunt dwulatka?
Wojciech Eichelberger: Aby zrozumieć zjawisko określanie mianem buntu dwulatka warto przyjrzeć się temu, co wydarzyło się w życiu dziecka przed drugim rokiem życia. Oczywiście żaden dwulatek nam tego nie opowie, nie ma bowiem aparatu ekspresji i zasobu pojęć potrzebnych do tego, żeby to zwerbalizować, ale gdyby mógł mówić o tym, co mu się przydarzyło przez pierwsze dwa lata życia, to byłaby to prawdopodobnie dość dramatyczna opowieść. Przez pierwsze dwa lata życia dziecko jest w dużej mierze traktowane jak przedmiot, ponieważ nie jest w stanie wyrażać buntu, nie czuje granic swojego ciała, nie potrafi się samodzielnie poruszać, jest organizmem, który dopiero kształtuje się jako niezależna autonomiczna całość. Zapewne dusza uwięziona w ciele niemowlęcia przeżywa bardzo trudne chwile. To powoduje ogromną frustrację.
Jasna, zwarta, praktyczna, mądra i nowoczesna pomoc online
w wychowaniu dzieci. Sprawdź!
Tak więc moment, w którym odzyskuje ono władzę nad ciałem, jest jakby wyrwaniem się z więzienia na wolność. Bo zaczyna się sprawnie poruszać, biegać, bo ma wreszcie w miarę sprawne dłonie, bo potrafi samodzielnie jeść, itd. Ogarnia go stan negatywnej euforii odreagowania i buntu, gdy odkrywa, że wreszcie może działać w tym świecie i mieć wpływ na to, co się z nim dzieje. Ulega złudzeniu, że właściwie teraz to on już wszystko może, a przede wszystkim może artykułować swoje potrzeby i stawiać dorosłym granice. W dodatku dwulatek odkrywa wspaniałe słowo „nie” i wspaniałe słowo “chcę”. Po raz pierwszy ma możliwość werbalnego wyrażania swoich potrzeb i sprzeciwu. Bawi się więc tymi słowami tak, jak bawi się władzą młody królewicz przedwcześnie posadzony na królewskim tronie. Przez dwa pierwsze lata życia kumulowała się w nim frustracja i gniew, bo nie pytano go o zdanie, a on nie mógł się przeciwstawić. Nawet jeśli wszystko to czynione było z ogromną troską i dobrymi intencjami, to jednak w przeżyciu małego dziecka było to jakąś formą przemocy.
No bo wyobraźmy sobie, że wyniku paraliżu nie możemy nic powiedzieć, wyrazić preferencji czy buntu przeciwko temu, jak traktują nas osoby w najbliższym otoczeniu, decydujące o wszystkim, co nas dotyczy. Przenoszą, kładą, sadzają, myją, karmią. Bez ceregieli wkładają termometr w pupę, zaglądają do nosa czy ucha, karmią niekoniecznie wtedy, kiedy chce nam się jeść i niekoniecznie tym, co chcemy zjeść, itp. Jedną z częstych sytuacji, kiedy to rodzice przesadzają z presją i manipulacją, jest trening higieny i czystości. Rodzice decydują o tym, kiedy i jak niemowlak ma się wypróżnić, sadzają go na nocniku pomimo tego, że nie czuje potrzeby i nie jest w stanie kontrolować swoich zwieraczy. A rodzice spieszą się, żeby szybko wyszedł z pieluch. Pierwsza dwa lata życia niemowlaka są więc dla niego w znacznej mierze udręką i upokorzeniem. Oczywiście błędy rodziców są trudne do uniknięcia, bo brakuje możliwości szybkiej komunikacji z niemowlęciem i z reguły brakuje czasu na długie z nim pertraktacje.
Miastodzieci.pl: Wynika z tego, że najważniejsze jest lepsze zrozumienie potrzeb dziecka, więcej empatii i postawienie się w sytuacji dziecka do drugiego roku życia, żeby nauczyć się lepiej reagować na to, co się dzieje w momencie, kiedy zaczyna się bunt?
Wojciech Eichelberger: To też – ale nie tylko. Bo przypuszczam, że jeżeli rodzice zadadzą sobie więcej trudu do drugiego roku życia dziecka po to, aby empatycznie wczuwać się w jego potrzeby, żeby w okresie, kiedy nie ma ono narzędzi do wyrażania swoich potrzeb i ewentualnego protestu szanować jego granice, mówić o tym, co zamierzamy zrobić, pytać o pozwolenie, w miarę możności nie robić nic na siłę, poświęcić więcej uwagi i więcej troski stworzeniu jakiegoś modelu komunikacji – to wtedy bunt dwulatka nie będzie tak gwałtowny, dramatyczny i długotrwały. To przypuszczenie graniczące z pewnością, oparte na wielu obserwacjach z życia innych rodziców i ich dzieci, ale też na moich doświadczeniach z własnymi dziećmi. Przykładowo, gdy moje dzieci przestały ssać pierś i pić z butelki, dostawały jedzenie do wyboru, np. maluch siedział na wysokim krzesełku z mamą i tatą przy tym samym stole i miał przed sobą tacę z rozłożonymi na niej w kupkach różnymi rzeczami do jedzenia. Dzięki temu mogły sobie wybierać co chciały, próbować i komponować swój własny posiłek. Kończyło się to ubabraniem siebie i wszystkiego naokoło, ale było warto, bo nawet w okresie buntu dwulatka nie było problemów z jedzeniem. Myślę, że ten przykład – przy odrobinie kreatywności i poświęcenia ze strony rodziców, można ekstrapolować na różne inne sytuacje w życiu dziecka, np. ubieranie się, itp. Powodzenia!
Miastodzieci.pl: A my polecamy darmowego e-booka Wojciecha Eichelbergera pt. „Ciałko”. To fantastyczna książka o ciele dziecka, która zawiera mnóstwo praktycznych porad dotyczących tego, o czym rozmawialiśmy w wywiadzie z panem Wojciechem. Można ją ściągnąć TUTAJ.