Nad stawikiem za laseczkiem
mieszka kaczka wraz z syneczkiem,
a kaczorek ten malutki
był ogromnie wesolutki.
Z przyjaciółmi: brykał, fikał
i mamusi czasem znikał
kiedy w berka z kolegami
bawił się za szuwarami.
Gdy dorośli to widzieli,
ciągle na nich krzyczeć chcieli,
bo gromadka ta wesoła,
głośno śmieje się i woła.
Przyszła wieść, wieczorem chyba,
że tu płynie wielka ryba.
Tu do stawu, szczupak rzeczny,
wielki, bardzo niebezpieczny
Ten drapieżnik i rybojad,
to nie jakiś tam glonojad,
który skubie sobie zielsko,
tylko bardzo lubi mięsko.
A, że wielką paszczą kłapie,
czasem nawet kaczkę złapie,
-małą, która pływa sama
i jej nie pilnuje mama.
Gdy się wszyscy dowiedzieli,
to aż sobie …OOOH westchnęli,
że ofiarą drapieżnika
padnie ten kaczorek -krzykacz.
Mówi więc mamusia kaczka
do swojego jedynaczka:
„Mój syneczku ukochany
Ty się pilnuj swojej mamy.
Nigdzie dalej nie odpływaj,
a jak wołam to przybywaj,
kiedy krzyknę „stój”do Ciebie
będziesz stał jakbyś wrósł w ziemię”
Więc kaczorek rozbrykany
zaczął bardziej słuchać mamy.
Kiedy ona go wołała
płynął szybko tak jak strzała.
I był już mamusi blisko,
gdy zjawiło się rybisko.
Mama skrzydłem go objęła,
na drapieżcę zaś krzyknęła.
Szczupak tylko okiem łypnął
i pod wodą szybko zniknął,
bo choć chciał kaczorka schrupać,
to awantur nie chciał słuchać.
Wiedział, że gdy jest tu mama,
sprawa z góry jest przegrana.
Synka swego ona broni,
zaś intruza stąd przegoni.
Tekst zgłoszony przez Bajdulkowo. Udostępniamy go za zgodą Autorki.