Zdezelowane place zabaw, instytucje publiczne bez miejsca dla rodzica z dzieckiem, restauracje bez dziecięcego menu. Obok: specjalne kluby dla maluchów, desingerskie place, restauracje zapewniające na czas przygotowania posiłku opiekę nad dzieckiem. Kraków to miasto kontrastów, jeśli pod uwagę bierzemy otwartość na rodziny z dziećmi.
Kiedy sześć lat temu wspólnie z PR Inspiration rozpoczynaliśmy poszukiwanie miejsc przyjaznych, szczytem rodzicielskich marzeń były kąciki malucha w miejscach publicznych i komercyjnych, wyposażone w mały stolik plus krzesełko, a do tego blok i kartki, ewentualnie specjalne krzesełko dla dziecka. To były początki "Krakowa przyjaznego maluchom", a miejsc, w których na mamy i ojców z rozrabiającymi dziećmi nikt nie patrzył wilkiem, było niewiele ponad 30. Rok temu rozdaliśmy już ponad 100 certyfikatów miejsc przyjaznych, a nalepkę z logo akcji można spotkać w restauracjach, kawiarniach, muzeach, kinach, bibliotekach, klubach, sklepach, zakładach usługowych, przychodniach, biurach dzielnic czy – co może nawet dziwić – gabinetach dentystycznych, kościołach i klasztorach. To się nazywa postęp!
– Sześć lat temu Kraków był pustynią dla rodziców z dziećmi. Miasto nie miało dla nich żadnej oferty, żadnych atrakcji i miejsc dostosowanych do potrzeb rodziców z dziećmi. Od tego czasu Kraków bardzo się zmienił – mówi Karina Grygirek z PR Inspiration, inicjatorka akcji. Tegoroczną edycję akcji rozpoczęliśmy w Ikei. Nie bez powodu. Sklep rodem ze Szwecji był prekursorem standardów "przyjazności". To tam odkrywaliśmy, że przewijaki dla niemowląt mogą być nie tylko w damskich, ale też męskich łazienkach, a dzieci mogą dotykać i testować dostępne w sklepie zabawki i meble.
W tegorocznej edycji "Krakowa przyjaznego maluchom" premiować będziemy te miejsca, które stworzyły ekologiczne i desingerskie kąciki dla dzieci. Restauracje poprosimy o to, by do swojego dziecięcego menu wprowadziły coś oprócz smażonego kurczaka i frytek. Owszem, dzieci to lubią, ale po pierwsze – nie wszystkie, a po drugie – dzieci też chcą mieć wybór. Okazuje się, że są maluchy, które zamiast ziemniaków zjedzą kaszę, a i warzywne surówki nie wywołują u nich spazmów. Jak co roku poszukamy miejsc przyjaznych w kategoriach: kultura, rozrywka, gastronomia, instytucje publiczne i komercyjne. Na zgłoszenia czekamy do 2 października.
Żeby wziąć udział w akcji, trzeba wypełnić kwestionariusz (można go znaleźć na stronach: www.krakow.gazeta.pl oraz www.miejsceprzyjaznemaluchom.com.pl) i wysłać na adres maluchy@krakow.agora.pl. Zgłaszać się mogą sami zainteresowani, ale swoje sprawdzone miejsca mogą też proponować rodzice – wystarczy, że wyślą maila z krótkim opisem miejsca przyjaznego, a my zajmiemy się wypełnianiem kwestionariusza. Opiekunowie mogą też wziąć udział w konkursie z nagrodami (bony do sieci sklepów Smyk, szczegóły w "Gazecie Wyborczej").
Dla rodziców przygotowaliśmy też warsztaty w Gazeta Cafe. Tematy: ekozabawki, zdrowe żywienie, dyscyplina (odwieczny problem rodziców: co lepsze, kij czy marchewka), bajki terapeutyczne.
Nowością tegorocznej akcji będzie ocena dzielnic. Sprawdzimy, co robią dla dzieci rady dzielnicowe, bo są wśród nich takie, które buduję place zabaw (np. dzielnica XIV postarała się, by prawie na każdym osiedlu był porządny i bezpieczny plac zabaw, a w biurze rady stworzono kącik dla dzieci) i takie, które obiecują, że coś zrobią, ale efektów wciąż nie widać (dzielnica I od kilku lat zapowiada budowę placu zabaw w centrum miasta, ale jakoś do tej pory nie wyszła poza deklaracje).
Pod koniec października poznamy finalistów akcji. Ci, którzy zadowolą wybredne i surowe rodzicielsko-dziecięce jury, dostaną nalepki i certyfikaty. A nasi Czytelnicy listę miejsc, do których warto wybrać się z dziećmi.
