Kościół Św. Jana Vianney'a
Bardzo łatwo tu trafić. Można dojechać tramwajem 9 lub 11 oraz autobusami 60, 64 i 91. Do parku najprzyjemniej idzie się wśród pięknych starych domów na Sołaczu. Domów, które mają duszę i wędrówka uliczkami Mazowiecką, Podolską czy Kujawską wycisza i pozwala się zrelaksować. Wiele z nich jest pięknie odnowionych, dużo pracy właściciele włożyli w doprowadzenie starych przedwojennych willi do stanu świetności. Nad nimi pochylają się stare wielkie dęby, akacje i kasztanowce. Jest pięknie. I cicho. I spokojnie.
Ulicą Mazowiecką dochodzimy do kościoła Jana Vianney′a. Stojąc u szczytu schodów mamy widok na starannie utrzymany trawnik i Park Sołacki. Za kościołem znajduje się stara dzwonnica z wielkimi dzwonami, które biją aż uszy drżą! Może uda Wam się trafić na taki moment!
Wchodzimy do parku
Idąc w dół od kościoła dochodzimy do starej brukowanej uliczki. Po drugiej jej stronie rozciąga się cel naszego spaceru- Park Sołacki. Na alejkach można znaleźć różne ciekawostki. Michasia akurat zachwyciła się wielką gąsienicą, która wędrowała sobie spokojnie w poprzek dróżki. Nie wystraszyła się Michasi, a Michasia nie bała się jej!
Drewniany mostek
Alejka biegnie równolegle do ulicy Małopolskiej. Dochodzimy nią do jednego z najbardziej urokliwych miejsc w parku. Jest to stary drewniany mostek, który dzielnie służy za tło do zdjęć rodzinnych i parom nowożeńców. Rozciąga się z niego piękny widok na staw.
Tuż przy mostku lubią przepływać sobie leniwie kaczki. Z wody często wystają różne gałęzie, na których też można zobaczyć kaczkę, która nie boi się wspinaczki.
A może przerwa na lody?
Przejdźmy na drugą stronę mostku. Tutaj można zatrzymać się na chwilę i zjeść lody w Meridianie. Dzieciom spodoba się zabawa w gonienie się dookoła dębu, który rośnie na małym cypelku, tuż przy wodzie. Uwaga! Nie powpadajcie do stawu, bo Was kaczki podziobią w pięty! Michasia i tak mi nie uwierzyła i chciała koniecznie sprawdzić czy te kaczki w ogóle ją dogonią : )!
Widok na staw
Parę metrów dalej kiedyś była przystań, gdzie można było wypożyczyć łódkę aby popływać po stawie. Stąd również jest piękny widok na wodę, kaczki i brzeg obrośnięty szuwarami. Idziemy teraz alejką równoległą do ulicy Litewskiej. Po drodze można usiąść sobie na ławeczce i napić się wody dla ochłody : )
Kamienny mostek
Wolnym, prawdziwie spacerowym krokiem dochodzimy do kolejnego mostku. Jest wyłożony kostką brukową więc trzeba uważać żeby zbiegając z niego dzieci nie przewróciły się zdzierając sobie kolana! Bo, że będą zbiegać to gwarantuję! Ten mostek aż się o to prosi! Jak się ostrożnie wychylicie po przeciwnej stronie niż staw, to zobaczycie kaskadę wody płynącą po kamiennych stopniach i spadająca do strumienia. Tutaj można spotkać kaczki z małymi kaczątkami. Lubią ten strumień bardzo. A dzieci lubią wspinaczkę...Michalina jak małpka wdrapała się na wielki kamlot, leżący nieopodal w trawie.
Gdyby okazało się, że cieknąca woda ma jakiś wpływ na dzieci, to możecie drodzy Rodzice odetchnąć z ulgą- parę metrów dalej, w stronę przystanku tramwajowego, znajduje się toaleta.
Alejka jak marzenie :)
Teraz możemy spokojnie iść dalej. A warto! Wędrujemy znów alejką, która biegnie wzdłuż ulicy Małopolskiej. Po obu stronach alejki rozciąga się trawnik aż biały od maleńkich stokrotek. Widok jest prześliczny. A dzieci na pewno zainteresują się pałkami wodnymi, które szumią nad wodą. I wielki stary pień po ściętym drzewie. Tuż obok znajduje się pomost, z którego najwygodniej karmi się kaczki. Widać stąd też wysepkę, na której kaczki uwielbiają się wylegiwać.
Robimy kółeczko
Dochodzimy z powrotem do drewnianego mostku, na którym byliśmy na początku spaceru. I tak zamyka się kółko, które przewędrowaliśmy z pociechą. Michasia już wie co będzie dalej i zdradzi wszystkim tajemnicę-niespodziankę. A może nagrodę dla wytrwałych spacerowiczów? Przed nami...plac zabaw!
Plac zabaw z niespodziankami :)
Spacer trwał około godziny.Teraz Mama lub Tata mogą odsapnąć. Dzieci bardzo chętnie zajmą się sobą same. Do wyboru są huśtawki, drabinka, zjeżdżalnia i piaskownica. Warto mieć ze sobą koc żeby zrobić sobie piknik na trawce. Nam udało się trafić akurat na przyjęcie urodzinowe Wojtusia, który skończył 2 latka. Wszystkie dzieci będące na placu zostały zaproszone do wspólnej zabawy i poczęstunku. Radości było mnóstwo! Wszyscy świetnie się bawili i Wojtuś miał wyjątkowo udane urodziny. Wszystkiego najlepszego Wojtusiu!