Praca nagrodzona w konkursie literackim „Bohater jakiego jeszcze nie było” na wykreowanie w opowiadaniu postaci nowego bohatera. Organizatorem konkursu był Młodzieżowy Dom Kultury przy al. 29 Listopada 102 w Krakowie. Autorką pracy jest Maksymilian Adamski – uczeń klasy II c Gimnazjum nr 24 w Krakowie. Wyrażono zgodę na publikację pracy.
Miasto Dzieci objęło patronat nad konkursem.
Wyszli. Odziani w skóry. Z zagubionymi spojrzeniami. Poruszali się bardzo niepewnie, a światło ich czystych dusz, gasło. Stąpali po suchej ziemi pełnej cierni. Każdy krok sprawiał im ból. Na początku postanowił tylko się przyglądać. Rozdzielili się. Ona poszła w lewo, a on w prawo. Oboje nie wiedzieli co robić. Ich usta powtarzały bezwiednie Sanctus. Bezradni wobec okrutnej ziemi chodzili bez celu długi czas.
– Ewo – Odezwał się w końcu. – Co teraz?
– Nie wiem, Adamie. – Popełniłam błąd. Przepraszam cię za to.
– Nic nie mów. Teraz mamy większe problemy, z którymi będziemy musieli się borykać do końca. – Przerwał. Nastała krótka cisza, po niej mężczyzna kontynuował. – Nasze dzieci, wnuki, prawnuki i wszyscy po nas będą musieli się z nimi borykać, a my nie wiemy co mamy zrobić.
– Pan mówił wiele o trudach, ale nic nie rozumiałam. Adamie, zrób coś. Błagam. – Kobieta zaczęła płakać. Adam przytulił ją.
– Spokojnie Ewo, mam pewien pomysł. Chodź ze mną. – I poszli, lecz tym razem poruszali się zupełnie inaczej.
Ewa szła znacznie pewniejszym krokiem, gdyż wiedziała, że Adam wie, co robić. Oczy jej, dużo weselsze, były pełne nadziei. Adam szedł powoli z opuszczoną głową. Spojrzenie jego było smutne. Duch nie mieszał się, Pan zakazał. Nie wiedział jaka jest kara, ale wiedział, że Najwyższy bardzo by się zezłościł. Był bardzo rozgniewany, ale ciągle ich kochał. Ludzie szli dalej po jałowej ziemi. Patrzyli na szare niebo i nie myśleli. Duch zauważył, że idą w stronę wielkiego wzniesienia. Gdy dotarli Adam powiedział:
– Ewo, to jedyne rozwiązanie. – Pokazał na stromy klif na szczycie wzniesienia.
Ewa nagle zmieszała się. Jej twarz pobladła, ręce zaczęły sie trząść, a z oczu pociekły słone łzy. Próbowała coś powiedzieć, ale tylko otwierała usta nie wydając żadnego dźwięku. Mężczyzna skoczył, ciągnąc Ewę za sobą. Oboje upadali, tracąc wszystko, co Bóg im dał. Marnując sześć dni pracy. Marnując odwieczną walkę Potęg z Demonami. Marnując najcenniejszy dar od Boga. Tron widząc skok Adama, zapomniał o wszystkim. Rozwinął świetliste skrzydła i poleciał w kierunku spadających. Chwycił ich i postawił na ziemi. Podczas tego lotu Zaniel zadecydował. Za wszelką cenę nauczy słabych ludzi żyć na tej złej ziemi.
Stanął przed nimi, a oni przestraszyli się go.
Przedstawił się jako Zaniel. Jeden z Tronów.
Miał piękną, młodą twarz, bez najmniejszej niedoskonałości. Jego niebieskie oczy, świeciły tak samo jak jego skrzydła. Ubrany był w złotą zbroję, której nie przebiłaby żadna broń, oprócz Boskiego słowa. Do pasa przypięty miał świetlisty miecz wykuty w niebiańskich kuźniach. Od pasa w dół miał białą, nieskazitelnie czystą szatę. Chodził boso, a tam gdzie stanęła jego noga wyrastała trawa. Zaniel zawsze był posłuszny swoim przełożonym. Nigdy nie złamał ani jednego zakazu, ani nie zignorował rozkazu. Dziś się zbuntował. Uważał, że decyzja Boga nie była słuszna i zrobił to, co według niego było dobre. Wiedział, że niedługo spotka go kara, lecz za bardzo kochał ludzi. Za bardzo mu go przypominali.
Zaniel bardzo ich kochał i nie mógł powstrzymać się przed ingerencją w ich sprawy.
Na początku ludzie nie do końca wiedzieli co powiedzieć i tylko podziwiali anioła. Zaniel przemówił:
-Słuchajcie, jesteście słabi, nieprzystosowani do życia na tak surowej ziemi. Nie wiecie jak macie hodować zwierzęta, ani jak uprawiać rolę. Nie znacie też ognia, który ogrzeje was w zimne noce. Nie wiecie jak bronić się przed dzikimi stworzeniami, których pełno jest na tym okrutnym świecie. Nie wiecie skąd czerpać wodę i jak sprawić, by była ona zdatna do napojenia was i obmycia waszych ciał. Nie wiecie niczego, lecz ktoś musi was tego nauczyć. I zrobię to ja. – Przerwał. Westchnął, a następnie mówił dalej. – Pan zakazał komukolwiek mieszać się w wasze sprawy, ale wobec takich przeciwności jesteście bezradni. Za to co wam dam i czego was nauczę spotka mnie straszliwa kara, lecz jestem w stanie się dla was poświęcić.
Nastała cisza. Adam i Ewa w dalszym ciągu nie wiedzieli co powiedzieć. Widać było, że są oni bardzo zmęczeni. Zaniel przyklęknął i położył rękę na ziemi. Jego postać rozświetliła się. Wstał, a w rękach miał czystą wodę. Dał Ewie łyk i obmył jej twarz. Tak samo potraktował Adama.
– Dziękujemy ci aniele. – Powiedział Adam – Nie chcemy jednak byś poświęcał się dla nas. My zgrzeszyliśmy przeciwko Panu, który nas umiłował, więc teraz nie zasługujemy już na nic. Zasługujemy tylko na wieczne potępienie. Nasze miejsce powinno znaleźć się obok twych upadłych braci.
– Nie mówcie tak! – Krzyknął Tron – Bóg was umiłował i dał wam wolną wolę. My też ją posiadamy, ponieważ i my i wy jesteśmy stworzeni na Jego obraz. Kocham was tak jak i On. I chcę wam pomóc za wszelką cenę.
– Dziękujemy ci jeszcze raz Zanielu, ale nie rób tego. Twój piękny byt nie jest wart potępienia. – Odezwała się niespodziewanie Ewa.
– I tak już jest za późno. Jednak uważam, że było warto. Niedługo stanę przed anielskim sądem, więc musimy się pospieszyć. Chodźcie za mną.
Ruszyli razem przez okrutny świat, który od dzisiaj miał być domem ludzi. Ludzie nie wiedzieli gdzie anioł ich prowadzi, lecz ufali mu, był ich jedyną nadzieją. Gdy anioł, powiedział, że są już na miejscu Adam zobaczył tylko kępę suchej trawy, która rosła do kolan.
– Adamie i Ewo! Waszym pierwszym zadaniem życia codziennego będzie uprawianie roli. – Wskazując mieczem na trawy, rzekł: – Musicie zerwać każdy kłos i ziarna wyłuskać. – Ściął jeden kłos mieczem i pokazał jak mają to zrobić. – Następnie połowę tych ziaren musicie zasadzić w ziemi, a drugą połowę przetrzeć między dwoma ciężkimi kamieniami. – Pokazał Adamowi nasiona, jak ma je zasadzić oraz w jaki sposób robić mąkę. – Zatem do pracy.
Stanął obok i obserwował ich zmagania. Ich słabe ciała miały początkowo problemy nawet z wyrywaniem roślin. Ich mięśnie nigdy nie mogły rozwinąć się, ponieważ w Raju nie musieli pracować. Po pewnym czasie cała kępa była wyrwana i leżała na ziemi. Teraz wzięli się za wydobywanie nasion. Ta czynność także była dużym problemem, ponieważ ich paznokcie były bardzo miękkie. Gdy już połowa kłosów była bez nasion Zaniel przywołał do siebie Ewę.
– Weź te wszystkie łodygi i przynieś je tutaj. – Gdy Ewa je przyniosła, usiedli. – Zobacz, z tych łodyg możesz upleść kosze, w których będziecie nosili nasiona.
Pokazał jej jak pleść i Ewa plotła. Gdy Adam pozbawił wszystkie kłosy nasion, włożył je do kosza, który właśnie skończyła pleść Ewa. Pokazali to aniołowi, który był z nich bardzo dumny. – Teraz, Ewo, idź i zasadź połowę tych wszystkich nasion z kosza, tak jak wam pokazywałem, a ty, Adamie, użyj kamieni do przetarcia nasion. – Powiedział i ręką pokazał na pobliską stertę kamieni. Gdy już wszystkie nasiona zostały zasadzone i przetarte, Zaniel zaprowadził ich do miejsca, gdzie płynął lichy strumień. Znalazł trochę kory i pokazał im jak nabierać wody.
– Ta woda jest bardzo brudna. Nie możecie jej pić. – Powiedział gdy nabrali już sporą ilość. – Musicie ją przegotować, a do tego będzie wam potrzebny ogień. Adamie, znajdź kamień, który będzie miał kształt misy, żebyśmy mogli wlać tam wodę i postawić ją na ogniu. – Adam poszedł, a Tron zwrócił się do Ewy. – Ty, Ewo, znajdź suchą trawę, trochę grubego drewna, korę oraz patyk. Pamiętaj, że wszystko ma być suche.
Spotkali się tam, gdzie wcześniej rosła pszenica, zbudowali ruszt, ułożyli ognisko i za pomocą kory oraz patyka rozpalili ogień. Na ruszcie położyli kamień, do którego wlali wodę. Ludzie długo czekali, aż woda się zagotuje, lecz gdy to się stało napili się. Wieczorem Ewa nazbierała liści i ułożyła posłania, na których ułożyli się do snu. Zaniel widząc ich determinację i chęć przetrwania, był szczęśliwy. Adam i Ewa też byli bardzo szczęśliwi, chociaż odczuwali głód.
Wczesnym rankiem anioł obudził ich i polecił Ewie iść ze sobą, a Adamowi pilnować ognia. Było bardzo wcześnie, ludziom chciało się spać, lecz byli posłuszni. Zaprowadził Ewę na puste pole, gdzie słychać było dziwnie dźwięki.
– Ewo, oto są kury. Składają one jaja i dają pyszne mięso. Musisz przejść się po tym polu i nazbierać wszystkie jaja jakie znajdziesz. Gdy będziecie mieli potomstwo, będziecie mogli nałapać tych ptaków i chodować je pod waszą opieką.
Ewa szukała jaj. Zbierała je do kosza, lecz gdy potykała się o grudy suchej ziemi, niektóre tłukły się. Ewa nie poddawała się i zbierała je, dopóki cały kosz nie był pełny. Gdy Ewa pokazała Zanielowi kosz pełen jaj, ten był bardzo dumny. Wrócili do miejsca gdzie czekał Adam. Na rozgrzanym kamieniu rozbili jaja i zjedli je gdy się usmażyły. Wtedy anioł powiedział.
– Ludzie, to wszystko co chciałem wam pokazać. Jest jeszcze wiele rzeczy, które możecie robić na tej ziemi, by ułatwiały one wasze życie, lecz do nich dojdziecie sami. – Zaniel posmutniał, czuł, że lada chwila będzie musiał stanąć przed sądem. – Jestem z was bardzo dumny, wiele sie nauczyliście, lecz ja także bardzo dużo się nauczyłem. Teraz muszę odejść.
Jego ciało rozbłysło oślepiającym blaskiem, a gdy ludzie otworzyli oczy zobaczyli tylko pustkowie.
– Zanielu! Ty jako jedyny ze wszystkich aniołów i archaniołów odważyłeś się wystąpić przeciwko woli bożej! – Mówił głośno Archanioł Zafkiel, przełożony Zaniela. – Doskonale wiedziałeś, że poniesiesz karę. Pomogłeś istotom, które złamały jego zakazy, a tymi czynami upodobniłeś się do nich. Każdy z nas współczuje ludziom z całego serca, ale nikt nie był na tyle głupi, by wystąpić przeciwko Bogu.
– Czy według ciebie, Zafkielu, postąpiłem słusznie? Oczywiście wiem co odpowiesz. Odpowiesz że nie. Czy ja wybrałem dobro? Teraz też odpowiedziałbyś nie! Jednak wszyscy wiemy, że ta część w naszych duszach, która jest podobna do Adama krzyczy! Krzyczy, że postąpiłem słusznie. Postąpiłem tak, jak Bóg kazał na początku. Pomagałem ludziom pokonywać przeciwności losu.
– Bóg wyraźnie zabronił. Prawdziwy członek boskiej armii potrafi zagłuszyć wołanie duszy. U każdego z nas zagłusza to Jego głos oraz wołanie Serafinów. W naszych duszach słychać jedynie Ty, Zanielu, nie możesz być już nazywany aniołem. Zostajesz potępiony na zawsze!
– Zafkielu! Nie! Jeśli wasze prawo mówi o braku miłości i współczucia, ja wyrzekam się go!
Zaniel wybrał. Tak naprawdę podjął tę decyzję, gdy postanowił uratować ludzi. Wyrzekł się anielskości.
Na ziemi Adam i Ewa doglądali pszenicy, chodzili zbierać jaja i czerpać wodę i pilnowali ognia. Pewnego dnia zbliżyli się i Ewa urodziła braci. Kaina i Abla. Kain miał brązowe oczy jak matka i ojciec, lecz Abel miał oczy niebieskie. Zawsze gdy rodzice patrzyli Ablowi w oczy, kogoś im przypominał, lecz nigdy nie wiedzieli kogo.