Praca nagrodzona w konkursie literackim „Bohater jakiego jeszcze nie było” na wykreowanie w opowiadaniu postaci nowego bohatera. Organizatorem konkursu był Młodzieżowy Dom Kultury przy al. 29 Listopada 102 w Krakowie. Autorką pracy jest Adam Głąb – uczeń klasy III b Gimnazjum nr 4 w Jaśle. Wyrażono zgodę na publikację pracy.
Miasto Dzieci objęło patronat nad konkursem.
Nikt nie pamiętał skąd się wzięła. Po prostu była. Od dołu zaokrąglona, postrzępiona u góry, w szarym kolorze. Wszyscy domownicy się do niej przyzwyczaili i nie zwracali na nią uwagi, ale znajomi uważali, że trochę szpeci pokój Piotrusia – plama na ścianie.
Nie była to jednak taka zwykła plama. Piotruś nazwał ją Cebulakiem, gdyż wyglądem przypominała mu cebulkę z zielonymi odrostami. Cebulak był niezwykłym przyjacielem chłopca. Piotruś codziennie obserwował, jak plama zmienia kolory. Rano brzuszek Cebulaka był szaro – zielony, a jego figlarnie rozwiana grzywka mieniła się odcieniami brązu. Po południu przyjaciel zmieniał barwy na jaśniejsze, bardziej wypłowiałe. Wieczorem zaś, przy zapalonym świetle, robił się prawie jednokolorowy, taki ciemnoszary. Piotruś też nie był zwykłym chłopcem, żył w swoim własnym świecie – wszystko rozumiał, ale do nikogo się nie odzywał, czasami się śmiał, a czasami płakał. Rodzice i starsza siostra bardzo kochali Piotrusia i chcieli, żeby był szczęśliwy. I Piotruś był szczęśliwy – otaczała go kochająca rodzina oraz miał swojego niemego, ale czującego przyjaciela. Cebulak rozumiał się z Piotrusiem bez słów. Kiedy chłopiec miał gorszy nastrój, Cebulak robił śmieszne miny, żeby go rozweselić. Radość Piotrusia wywoływała z kolei uśmiech na płaskiej twarzy plamy. Niezwykły przyjaciel wiedział, że chłopiec lubi rysować. Piotruś pokazywał mu kolorowe prace, a ten mrugał do niego, okazując swój zachwyt. Cebulak też był szczęśliwy, bo na wszystkich rysunkach towarzyszył Piotrusiowi, jak prawdziwy, żywy przyjaciel. Czasami chłopiec wyjeżdżał z rodzicami na wakacje i wtedy Cebulak czuł się samotnie, ale cierpliwie czekał na powrót chłopca. Po przyjeździe Piotruś przelewał swoje przeżycia na blok rysunkowy i dzielił się nimi z przyjacielem ze ściany. Plama nie spodziewała się jednak jednej, najgorszej rzeczy – że kiedyś pod nieobecność Piotrusia, ktoś zechce ją usunąć. A tak się stało. Ekipa remontowa odnawiając pokój chłopca drapała Cebulaka, pokryła go bardzo drażniącą substancją, a na koniec zamalowała farbą. To było straszne. Plama skurczyła się w sobie, wyblakła i czuła, że jej dni są już policzone. Świeża farba zasłoniła jej świat, dookoła była ciemność. Kiedy Piotruś wrócił z podróży do swojego pokoju, zaczął głośno płakać. Rodzice myśleli, że przestraszyła go zmiana, że smutek wywołał odświeżony kolor ścian. Nie domyślali się, że chłopiec rozpacza z powodu braku przyjaciela na ścianie. Cebulak słyszał płacz Piotrusia i też rozpaczał, że nic nie może zrobić, gdyż ginie pod warstwą nałożonej farby. Mijały dni. Plama jeszcze długo wyczuwała smutek chłopca i pomimo ogromnego osłabienia, postanowiła walczyć – nie dla siebie, ale dla Piotrusia, który pierwszy ją pokochał. Cebulak długo przebijał się przez nałożone na niego preparaty, tracił siły, ale nie poddawał się. Był przekonany, że już niedługo zobaczy twarz Piotrusia.
Pewnego ranka zamiast szlochu chłopca rodzina usłyszała jego śmiech. Wszyscy pobiegli do pokoju Piotrusia. Roześmiane dziecko patrzyło na ścianę, gdzie znów pojawiła się ledwo dostrzegalna, szara plama, taka lekko pofalowana u dołu, u góry postrzępiona… I nagle domownicy zrozumieli, kto zawsze stał obok Piotrusia na jego rysunkach.