Jednym z ciekawszych miejsc na kulturalnej mapie Krakowa jest bez wątpienia Centrum Sztuki i Techniki Japońskiej "Manggha". Postanowiliśmy sprawdzić czy najmłodsi krakowianie i turyści znajdą w ofercie Centrum imprezy, które ich zainteresują.
Zapytaliśmy o to Panią Katarzynę Nowak, pracownika Centrum i wierną wielbicielkę japońskiej kultury.
Miasto Dzieci: Co spowodowało, że trafiła Pani do pracy w instytucji zajmującej się rozpowszechnianiem w Polsce tradycji kraju kwitnącej wiśni? Przeznaczenie?
A może przypadek?
Katarzyna Nowak: To nie był przypadek, ale świadoma decyzja. W Centrum Manggha pracuję już 12 lat, czyli prawie od samego początku istnienia tej instytucji (otwarto ją 30 listopada 1994 roku). Japonia to kraj, którym zainteresowałam się jeszcze w liceum, zaczęło się dosyć tradycyjnie od literatury japońskiej, potem po kolei przyszła fascynacja tradycją, kulturą, sztuką i religią. Studia miały być kontynuacją (polonistyka, z analizą porównawczą kultury japońskiej i polskiej w epoce staropolskiej i dwa lata nieskończonej japonistyki). Tak się szczęśliwie złożyło, że gdy kończyłam studia, Centrum Manggha już działało od kilku miesięcy. Stwierdziłam, że tam będzie dla mnie najlepsze miejsce, i tak się stało. Zaczęłam pracować, będąc szczęśliwą osoba łączącą pracę z zainteresowaniami.
M.D.: Kultura Japonii tak różna od naszej i fascynująca zarazem kojarzy się raczej z "kulturą dorosłych". Czy starają się Państwo dotrzeć w jakiś sposób do najmłodszych (a być może przyszłych) wielbicieli tej kultury?
K.N.: Myślę, że to stereotyp. Przecież Japonia to kraj z tak różnorodną kulturą, że każdy znajdzie coś dla siebie. Od najmłodszych do najstarszych. Dla dzieci mamy specjalne programy zwiedzania, przychodzą do nas nawet przedszkolaki na specjalne spotkanie z Japonią. Przygotowujemy dla nich prezentację na temat Japonii – dzięki kilkudziesięciu slajdom dowiadują się gdzie leży Japonia, jak wygląda japoński dom, jak wyglądają ich rówieśnicy – w różnych modyfikacjach jest to program i dla starszych i dla całkiem dużych.
Oprócz tego dzieci uczestniczą w warsztatach: kaligrafii, origami, ceremonii parzenia herbaty, zakładają kimono, przygotowują mały ogródek zen z piasku i kamyków… Możliwości jest sporo. I na koniec, z taką podbudową, idą zwiedzać nasze wystawy, więc nie jest to tylko "zwiedzanie w kapciach" ale aktywne poznawanie Japonii, "dotykanie" Japonii. Co roku przygotowujemy Japoński Dzień Dziecka. Specjalnie dla najmłodszych zwiedzających
przygotowaliśmy przewodnik po Centrum i naszych wystawach, bogato ilustrowany z zagadkami i krzyżówkami. A jeżeli weźmie się jeszcze pod uwagę filmy rysunkowe, gry komputerowe, wszystkie te nowe wynalazki i nowinki japońskie, to trzeba przyznać, że Japonia to kraj również dla "mniejszych". Ale "najspecjalniejszą" propozycją dla dzieci jest niedzielne czytanie bajek japońskich.
M.D.: Jaką ideą kierowaliście się Państwo tworząc ten cykl?
K.N.: To takie wyjście naprzeciw naszym najmłodszym gościom :) Chcemy zaproponować dzieciom alternatywę wobec medialnego zalewu bajek w stylu disneyowskim… Coraz więcej się mówi i pisze o dobroczynnym działaniu czytania maluchom. Dzieci skupiają wtedy uwagę na słowie i zaczyna pracować ich wyobraźnia. Coraz więcej też pisze się, że Japonia to tylko kraj mangi i anime – czyli znów stereotypy. Dlatego wpadłam na pomysł czytania dzieciom bajek przez znanych polskich, głównie krakowskich aktorów.
M.D.: Czym się różnią bajki japońskie od europejskich? Jakie przekazują prawdy o człowieku i jakie wartości ze sobą niosą?
K.N.: Bajki japońskie mogą się wydawać czasem trochę dziwaczne, czasem straszniejsze, czasem okrutne, czasem wesołe, ale na pewno charakteryzuje je inna stylistyka niż produkcje disnejowskie. Wracamy do hermeneutyki bajek braci Grimm, Andersena, takich bez „zmiękczaczy”. Są też bajki romantyczne, o miłości matki i dziecka, o szacunku dla rodziców, sprycie i mądrości… na pewno można w nich znaleźć dużo ciekawych elementów japońskiej kultury. Do tego dochodzą jeszcze oryginalne imiona, ciekawe nazwy przedmiotów i to już jest niesamowicie interesujące dla małych słuchaczy.
M.D.: Jacy są ich główni bohaterowie?
K.N.: Różni, czasami nie od razu orientujemy się, że to ktoś dobry, często są to bohaterowie dynamiczni, zmieniają się i po bliższym poznaniu zyskują naszą sympatię. Występuje dużo zwierząt oraz bogów, zdarzają się potwory, a rozwiązania problemów bywają niekiedy trudne do zrozumienia. Ale na tym polega wartość bajek, najczęściej kończą się morałem, jest w nich ukryta wiara, że jednak dobro, miłość zwycięża. Tak jak u nas, tylko bajki japońskie nie są "filtrowane" i "uładniane" jak duża część bajek europejskich.
M.D.: Niewiele jest chyba na polskim rynku bajek japońskich. Skąd pochodzą polskie przekłady bajeczek przedstawiane w Państwa cyklu?
K.N.: Przygotowując projekt zdawałam sobie z tego sprawę. Równolegle z początkiem cyklu zwróciłam się o pomoc do japonistów i japońskich polonistów o tłumaczenie bajek, które byłyby nowe, inne. Gdy zbierze się ich większa ilość, postaramy się je wydać w formie miłej książeczki, być może nawet z ilustracjami dzieci. Na przykład na spotkanie sylwestrowe, noworoczna bajkę przetłumaczył nam znakomity polski japonista, były ambasador Polski w Japonii, Henryk Lipszyc.
M.D.: Bajki czytali już dzieciom (i nie tylko) znakomici aktorzy m.in. Krzysztof Globisz, Andrzej Grabowski, Jan Peszek, Iwona Bielska, Anna Polony, Dorota Segda, Bronisław Maj, Krystyna Zachwatowicz, Joanna Mastalerz, Dominika Bednarczyk, i inni Jak tak charakterystyczne osobowości reagują na Państwa propozycje czytania japońskich bajek?
K.N.: Bardzo pozytywnie, nikt jeszcze mi nie odmówił, nikt nie odrzucił zaproszenia. Na początku cykl miał dobrego ducha w postaci poety Bronisława Maja, bardzo dużo pomógł nam w kontaktach z osobami, które czytały pierwsze bajki. Potem to już tylko przyjemność zapraszania.
M.D.: Myślę, że naszych czytelników, którzy nie byli jeszcze Państwa gośćmi zainteresuje organizacyjna strona spotkań? Jak one wyglądają?
K.N.: Tradycyjnie, bez żadnych "zajmowaczy". Dzieci mają wyjątkowo podzielną uwagę i nawet jeżeli się kręcą to bajka wpada im do uszek. Dlatego mają u nas absolutna swobodę – czasem siedzą na poduszkach, czasem leżą (podgrzewana podłoga), mogą się poruszać. Patrzą na Wawel i lecące od czasu do czasu łabędzie i słuchają, słuchają, słuchają… Dookoła siedzą rodzice i najczęściej też słuchają. Mogą napić się kawy lub japońskiej herbaty, albo nawet zjeść coś japońskiego w Cafe Manggha, ale zawsze mają swoje pociechy w zasięgu wzroku.
M.D.: Jak wyglądają przygotowania do spotkań?
K.N.: Spotkania odbywają się w każdą ostatnią niedzielę miesiąca. Zazwyczaj dwa miesiące wcześniej ustalamy kto będzie czytał. Jak wiadomo aktorzy to bardzo zajęci ludzie i musimy uzgodnić termin. Potem już tylko wybór odpowiednich bajek, przygotowanie plakatu i zaproszeń. Autorem plakatu – z różnymi wersjami kotka lub kotków – do całej serii jest prof. Ryszard Otręba. Zaproszenia projektuje nasza koleżanka, Magdalena Poprawska
M.D.: Najbliższe spotkanie – już prawie wiosenne – 25 marca. Zapowiada się równie interesująco jak wcześniejsze…
K.N.: Tym razem bajki w tłumaczeniu Kazuko Adach, czytać będzie Rafał Dziwisz, aktor Teatru im. Juliusza Słowackiego w Krakowie, jak sam mówi "zarażony" japońskimi bajkami, japońska kulturą. Z wielką radością przyjął nasze zaproszenie, tak że bajki zapowiadają się bardzo ciekawie, a będą między innymi o złym borsuku, wężowej pannie, malowanym koniku… To tylko niektóre tytuły… Zapraszam.
M.D.: Miasto Dzieci gorąco przyłącza się do zaproszenia, a Pani dziękujemy za rozmowę.
K.N.: Dziękuję bardzo.
Z Katarzyną Nowak rozmawiała Anna Perlińska-Supeł.
Bajki japońskie
Centrum Sztuki i Kultury Japońskiej „Manggha”
ul. M. Konopnickiej 26
Godz. 12:00.
Wstęp wolny.