Jedynak – egoizm, samolubność, rozpieszczenie, brak empatii, zbytnie skupienie na sobie, zadufanie, brak pokory, ciągłe wymagania i nieodwzajemniona wdzięczność, słabiej rozwinięte umiejętności społeczne, interpersonalne, „pępek świata”, „maskotka rodziny” ….
Lista tych mało przyjemnych skojarzeń zakodowanych w głowach sporej części społeczeństwa, potrafi być całkiem długa. Czy nie jest to jednak zwyczajne szufladkowanie?
Sama znam bardzo przyjacielskich, niosących pomoc i chętnych do dzielenia się jedynaków. Ale znam też jedynaków rozpieszczonych, którzy dyktują wszystkim dookoła swoje warunki i widzą wyłącznie czubek własnego nosa.
Nie są oni jednak wyjątkiem. Bo zdarzają się też egoistyczne dzieci z wielodzietnych rodzin, nieskore do dzielenia się z rodzeństwem, zamknięte na rówieśników, zapatrzone w samych siebie. Dzieci, które stają się egoistycznymi dorosłymi, mimo że wyszły z domu, w którym byli bracia czy siostry. Wydaje się więc, że wszystko jest po prostu kwestią charakteru i tego, w jaki sposób wychowujemy dziecko. Myślę, że jeśli rodzice są dobrze sytuowani, dużym wyzwaniem dla nich staje się racjonalne wychowywanie swojej pociechy, której z jednej strony chcemy dać wszystko (bo nas na to stać), a z drugiej strony chcemy w niej zaszczepić szacunek do ludzkiej pracy, wrażliwość, poczucie wdzięczności, skromności i świadomość, że nie wszystko można mieć na wyciągnięcie ręki, a ponadto warto się podzielić i pomyśleć o innych. Potrzeba dużo wyczucia, obserwacji, konsekwencji, czujności i mądrości, by nie przekroczyć pewnej granicy, by nie przegapić odpowiednich momentów.
Są jedynacy, którzy już jako dorośli przyznają, że zawsze marzyli, by mieć rodzeństwo.
Narzekają, że ich rodzice przez to inaczej ich traktowali, że gdyby był brat lub siostra, to pewnych rzeczy udałoby się uniknąć. Są też rodzeństwa, które nie utrzymują kontaktu, są ze sobą skłócone. Łączą ich wyłącznie więzy krwi, nie ma mowy o bliskości, radości, która powinna być w rodzinie. I na odwrót: są rodzeństwa tak bardzo ze sobą zżyte, że są dla siebie najlepszymi przyjaciółmi. Nie wszystko więc okazuje się czarno-białe. Schemat „jedynak – zły”, „mający rodzeństwo – dobry” jest zbyt prosty, rzeczywistość jest dużo bardziej skomplikowana.
W skrócie prezentujemy kilka spostrzeżeń, pułapek i rad, o których wspominają znajomi: jedynacy, rodzice, znajomi, krewni jedynaków. Być może będą one inspiracją lub refleksją dla innych.
1. Chuchanie i dmuchanie
czyli mowa o nadopiekuńczości, która może być zgubna. Gdy mamy jedno dziecko, często koncentrujemy się za bardzo na jego osobie, nie potrafimy się zdystansować. Otaczamy zbyt dużą opieką, wyręczamy w różnych obowiązkach, usprawiedliwiamy wybryki, złe zachowanie, nie dopuszczamy słów krytyki. Nie jest to reguła, gdyż takie rzeczy zdarzają się też w wielodzietnych rodzinach i świadczą poniekąd o charakterze samych rodziców, ale z pewnością, jest to pułapka, na którą ze zdwojoną siłą są narażeni opiekunowie jedynaków. Jedna z moich znajomych, która dopiero jako nastolatka przestała być jedynaczką, wyznała kiedyś, że od kiedy pojawiło się rodzeństwo, rodzice przestali tak bardzo przeżywać jej porażki w szkole, podejmowane decyzje, zawierane znajomości. Zaczęli też mniej ją kontrolować i koncentrować się na wymaganiach wobec niej oraz nadzorowaniu tego, co robi, dzięki czemu wpłynęło to pozytywnie na jej samopoczucie psychiczne. Mimo że to trudne, warto starać się, by nie uszczęśliwiać dziecka na siłę. Bez względu, czy jest jedno czy mamy ich pięcioro…
2. Wysoka poprzeczka
To coś, o czym wspominają jedynacy, choć nie tylko. Nastawienie na sukces, zapełnianie grafiku różnymi zajęciami już od najmłodszych lat, podejmowanie decyzji w imieniu swojej pociechy, inwestowanie we wszystko, co „naj”, przenoszenie własnych ambicji na dziecko i „ulokowywanie” w nim wszystkich marzeń, wysiłków, nadziei, poświęceń – może przysporzyć problemów, jeśli nie będzie się odbywać z umiarem, wyczuciem i poszanowaniem uczuć i zdania dziecka. Zbyt wygórowane oczekiwania mogą w nim wywołać tylko frustrację i dać efekt odwrotny do zamierzonego.
3. „Stara malutka”
„Ona zachowuje się jak dorosła, te teksty, miny…”. Taką opinię czasem słyszy się o dzieciach, które są jedynakami i mają już kilka czy kilkanaście lat. To efekt częstego przebywania wśród dorosłych, słuchania o ich sprawach, uczestniczenie w dyskusjach, mimowolnego bycia świadkiem rodzinnych rozmów, scen. Stylizowanie się na tzw. „starą malutką” odbywa się nieświadomie. Dobrze jest więc zadbać o to, aby dziecko miało kontakt z rówieśnikami, czy to poprzez przedszkole czy wspólne zabawy z dziećmi z sąsiedztwa, udział w jakichś zajęciach itp.
4. Zabawkowy umiar
Jak jedynak, to na pewno ma wszystko to, co chce, jest rozpieszczany przez rodzinę. Komu choć raz nie przeszło coś takiego przez myśl? Na pewno znalazłaby się niejedna osoba mająca tego typu skojarzenia. Ale czy w rodzinie, w której jest dwójka czy trójka dzieci, a rodzice należą do zamożnych, takie kwestie zupełnie nie istnieją?
5. Pokazać inny kawałek rzeczywistości
Umiar w zabawkach i drogich prezentach to przykładowy sposób wykorzystywany przez rodziców jedynaków, by rzeczywiście nie przyzwalać na rozpieszczanie swoich pociech. Ale są też inne. Niektórzy włączają się w wolontariat, pomoc charytatywną, działanie dla organizacji pozarządowych, wsparcie dla chorych w hospicjum, robienie świątecznych paczek dla ubogich. Pokazują w ten sposób swoim dzieciom warunki, w jakich żyją inne rodziny, problemy, z jakimi się borykają. Uczą współodczuwania i doceniania tego, co się ma. Swoją postawą uwrażliwiają też dziecko na potrzeby innych.
6. Kierować się głosem swojego serca
Czy dobrze mieć jedno dziecko czy dwoje? Czy lepszym człowiekiem jest jedynak czy ten, który ma trójkę rodzeństwa? Takie pytania wydają się zbyteczne i nie powinny sprowadzać się do „licytacji” czy „wyliczanki” argumentów. Mogą tylko sprawić przykrość, wprowadzić w stan zakłopotania czy zażenowania. Nie wymagajmy od innych, by tłumaczyli się nam z naszych intymnych spraw, nie dociekajmy przyczyn ich wyborów życiowych, a może właśnie nie – wyborów (bo przecież czasem decyduje za nas los). Wychowywanie jedynaka może wiązać się w większym stopniu z jakimiś konkretnymi wyzwaniami, ale to nie oznacza, że drugie dziecko jest sposobem na wychowanie pierwszego. Nie warto stosować takiego argumentu w rozmowach z rodzicami jedynaków i używać jako „wywoływacza” poczucia winy, z czego nie zawsze dziadkowie czy rodzina zdają sobie sprawę.