Brumm, sympatyczny i beztroski niedźwiadek, wyrusza w góry ze swoimi przyjaciółmi – Borsukiem i Kaszalotem. Do wielkiego plecaka pakuje różne rzeczy tak, że pakunek ciężarem mógłby dorównywać workowi z kamieniami. Tyle tylko, że co znajdziemy w bagażu pana Brumma? Ano na przykład telewizor, matrioszkę, konewkę, sztangę, maszynkę do mielenia mięsa, deskę do prasowania….Nie ma za takich „detali”, jak namiot, śpiwory czy prowiant. Ale uwaga! Jest mapa! Ups! To mapa świata…Nic więc dziwnego, że w pewnym momencie wydaje się podróżnikom, że „szybko przeszli Rosję” i są między Afryką a Chinami. „Chooo-inka!” – wydobywa z siebie Pan Brumm widząc, że zbłądzili w górach. Ale nie traci rezonu i dystansu do samego siebie. I ta właśnie postawa wywołuje uśmiech na twarzach czytelników. Koniec końców przyjaciele z opresji wychodzą cało i zdrowo. Nic to tarapaty – liczy się odpowiednie nastawienie! Mało tego, wędrownej ekipie udaje się wypełnić ważną misję i pomóc Ryjkowi, z którego stada ginie owieczka. Górskie perypetie i niespodzianki zostają zwieńczone szklaneczką pysznego mleka.
Wesołe postaci, wartka akcja, ciekawa historia, śmieszne sytuacje, zabawne teksty – to wszystko sprawie, że humor i dystans udzielają się po lekturze. Ale jest jeszcze inny powód, dla którego warto poświęcić czas na książkę o losach średnio rozgarniętego misia. Tym, co szczególnie wyróżnia tę pozycję, są ilustracje. Zabawne, kolorowe, oryginalnie pomyślane – bez nich ta książka nie byłaby tym, czym jest. Mamy tutaj całą masę humorystycznych detali i niespodziewanych szczegółów, dlatego trzeba wytężyć wzrok i skupić uwagę. Wiele z nich schowanych jest na dalszym planie, w cieniu postawnego misia i niebotycznych gór. Warto jednak skierować oczy w stronę tła, bo na tym właśnie polega smaczek tej lektury. Poszukiwanie detali, wnikliwa obserwacja poszczególnych kart książki może być świetną, rodzinną zabawą na zimowe wieczory. Pan Brumm to bowiem miś dość oryginalny i wyjątkowy. Takie też jest jego otoczenie. Wystarczy zajrzeć do jego ogrodu, z którego wyrusza na środową wycieczkę w góry. Antena satelitarna na dachu toy-toya obok domu (plus wersja mini anteny na ptasim domku), bałwan wachlujący się letnią porą wachlarzem i ustawiony na wprost wentylatora, kiełbaska na wędce, będąca zachętą dla kreta, wielka dynia opatrzona medalem. Doprawdy, widok to pocieszny. A na górskim szlaku czego można się spodziewać? Pies gada przez megafon, jedna owca pasie się na łące z różowymi papilotami na głowie, a druga z torebką. Jeszcze inna pali fajkę, a malutka owieczka w pasiastych śpiochach ssie smoczek – jak na niemowlę przystało. Żaby grają w rugby, myszka jeździ na motocyklu po górskich serpentynach, mrówki wdrapują się na szczyt z krzyżem, kret kosi trawę, a krowa lata na spadochronie.
Daniel Napp jako ilustrator specjalizuje się w akwareli. Jego prace były czterokrotnie prezentowane na Targach Książki Dziecięcej w Bolonii, co mnie absolutnie nie dziwi. To naprawdę mistrzowskie wykonanie, dlatego szczerze zachęcam do lektury. Doskonała propozycja dla wielbicieli przygód i miłośników podróży. Pojawia się też element edukacyjny – książkę otwiera pytanie o rzeczy, które należy wziąć na wycieczkę i wykaz różnych rekwizytów. Które z nich faktycznie są niezbędne do górskich wędrówek? Odpowiedź znajdziemy na końcu książki.
Katarzyna Klimek-Michno
Daniel Napp
Pan Brumm wybiera się na wycieczkę
przekład: Elżbieta Zarych
format: 230×300
oprawa: twarda
stron: 32
Wydawnictwo BONA