Niesamowicie ciepła i przejmująca opowieść o dziewczynce, która rok po tym, jak straciła w wypadku mamę, postanowiła przestać mówić. Swoim milczeniem dała otoczeniu przekaz: mówmy o tych, którzy odeszli, niech ciągle żyją w naszych słowach i wspomnieniach.
Gdy po raz pierwszy zobaczyłam okładkę tej książki, pomyślałam, że pewnie będzie opowiadać o sile dziecięcej przyjaźni ze zwierzęciem, zabawach i czasie spędzanym przez główną bohaterkę z czworonożnym towarzyszem. Lektura jednak bardzo mnie zaskoczyła. Jest w niej oczywiście wątek takiej przyjaźni, ale nie tylko i nie przede wszystkim. Fabuła jest skomplikowana i dotyka bardzo poważnych, emocjonalnych kwestii, a pojawienie się bezdomnego psa na drodze małej dziewczynki to tylko wstęp do dalszych, trudnych wydarzeń i przeżyć, oznaka czegoś bardzo ważnego, czegoś, co wiąże się ze zmianami w życiu nie tylko głównej bohaterki, ale całej jej rodziny. Ale od początku…
Cally straciła swoją mamę w tragicznym wypadku samochodowym. Stało się to w dzień urodzin taty Cally. Kiedy poznajemy ich rodzinę (Cally ma jeszcze brata) mija właśnie pierwsza rocznica śmierci mamy. Choć minęło trochę czasu i z pozoru dom wygląda normalnie i spokojnie, to jednak wnętrza jego mieszkańców spokojne nie są. Wszyscy czują się zagubieni. Ojciec nie potrafi rozmawiać z dziećmi o tym, co się stało, nie wymawia nawet imienia żony, nie chce przywoływać raniących wspomnień. Fizycznie obecny, ale myślami jakby był zupełnie gdzieś indziej. Brat jest zamknięty w swoim świecie i skoncentrowany na swoich sprawach, które są dla młodszej siostry obce. A Cally czuje się osamotniona. Śmierć mamy wpłynęła również na jej zachowanie, postawę w szkole. Uznawana jest za osobę głośną, która wszystko psuje. Wytykają jej to przyjaciółki, które jak się okazuje, przyjaciółkami nie są i odwracają się od Cally.
Dziewczynka bardzo tęskni za mamą. Tak bardzo potrzebuje jej bliskości i obecności, że pewnego dnia ją widzi! Nie jest to jednorazowa sytuacja, będzie się ona jeszcze wielokrotnie powtarzać. A za każdym razem, gdy mama Cally się ukazuje, pojawia się również wielki, srebrnoszary, bezdomny pies – wilczarz. Cally czuje z całą mocą, że ten właśnie pies powinien zamieszkać w jej domu. Tata nie chce jednak o tym słyszeć. Pozostaje również głuchy na opowieść Cally o tym, jak to widuje mamę i zupełnie w to nie wierzy. Staje się więc kolejna niezwykła rzecz. Dziewczynka przestaje mówić. Świadomie, dobrowolnie postanawia zamilknąć. W pewnym momencie dochodzi do wniosku, że po prostu nie ma sensu otwierać ust, że słowa oznaczają pustkę i to, co mówi i tak nie dociera do jej najbliższych. W ten sposób pokazuje i uświadamia otoczeniu, jak bardzo potrzebuje rozmowy o zmarłej mamie, przywoływania jej osoby, wspominania, a nie udawania, że jej nie ma i nigdy nie było. Bo przecież wciąż jest. W niej samej, w jej oczach, w myślach, wspomnieniach wspólnie spędzanego czasu, pełnych mądrości i ciepła słowach, które matka do niej kierowała. Co jednak oznacza pojawienie się psa? Dlaczego Cally czuje, że powinien być w jej domu i jaki ma to związek z jej zmarłą mamą? Jaką rolę w całej opowieści odgrywa opiekun wilczarza Jed? Czy swoim milczeniem Cally przemówi do rodziny? Na te pytania najlepiej odpowiedzieć sobie samodzielnie, śledząc historię. Wyjaśni się to bowiem w końcowych partiach książki, więc nie będę psuć niespodzianki.
Gorąco polecam tę lekturę. Mój pies Bezdomny to wyjątkowa książka, którą pochłania się jednym tchem. Niesamowicie ciepła, wzruszająca do łez, uwalniająca mnóstwo emocji w czytelniku i epatująca rozmaitymi emocjami. Jest tu bowiem mowa o poczuciu zagubienia, pustce po odejściu kogoś drogiego, o tęsknocie, o współodczuwaniu. Historia Cally i jej rodziny niesie ze sobą bardzo mądry przekaz i unaocznia ważną prawdę, że można być blisko siebie, a jednocześnie być daleko. Że można się słyszeć, a nie słuchać, rozmawiać, a nie rozumieć tego, co się do siebie mówi. I że milczenie czasem jest bardziej wymowne niż potok słów. Refleksji z pewnością może dostarczyć także wątek przyjaźni Cally z niewidomym chłopcem o imieniu Sam. To dziecko czuje i widzi więcej niż niejeden człowiek bez najmniejszej wady wzroku.
Katarzyna Klimek-Michno
Sarah Lean
Mój pies Bezdomny
Ilustracje Aneta Krella-Moch; tłumaczenie Anna Pajek
Format 13,5 x 20,5 cm, 200 stron, oprawa miękka
Wydawnictwo BIS