Mała ksiażka o kupie. Recenzja

Mała-ksiażka-o-kupie
📖 Czyta się średnio w 3 min. 🕑
Książeczka nie jest skarbnicą wiedzy, chociaż znaczek serii „Bez tabu” mógłby sugerować jakieś mroczne tajemnice. Zaczęłam się zastanawiać, dlaczego wobec tego kupa jest tabu? I czy w ogóle jest?

W naszym domu, podobnie jak w wielu innych, temat brązowych balasków nasilił się przy żmudnej nauce korzystania z nocnika. Towarzyszył nam przy pierwszych spacerach po miejskich parkach, gdzie slalomem trzeba omijać psie odchody, i po wiejskich dróżkach, gdzie próbowaliśmy zgadnąć, jakie stworzenie zostawiło ślad swojej obecności. Takie naturalne poznawanie zasad biologii i higieny obecne jest w większości domów, skąd wobec tego pomysł, żeby z kupy robić tabu?

To, że o swoich wypróżnieniach nie rozmawiamy przy stole, nie oznacza przecież, że wypieramy ten temat z codziennych rozmów. Po prostu kupa (zwłaszcza cudza) jest dla nas czymś obrzydliwym i zaburza nasze poczucie estetyki. I bardzo dobrze! To przekonanie chroni nas przed wieloma groźnymi chorobami. Od małego uczymy dzieci, że kupy nie należy wkładać do buzi albo się nią bawić, a po wypróżnieniu trzeba zawsze umyć ręce.

Odniosłam wrażenie, że Mała książka o kupie chce przywrócić odchodom utracona cześć. Z punktu widzenia osoby dorosłej jest to zabawny pomysł w stylu abstrakcyjnego humoru Monty Pytona. Natomiast dzieci (próba przetestowanych osobników wyniosła 5 sztuk) były książką mniej lub bardziej zniesmaczone.

Wiele obrazków rozbawiło szczerze i mnie, i moje dzieci. Przykładem mogą być bąki zamknięte w słoiku albo spragnione kupy bakterie. Generalnie jednak całość chyba bardziej dziwi niż śmieszy. Jako mamie, nie przypadła mi do głowy historyjka starszych państwa, których przejeżdżający samochód z szambem obryzguje ekskrementami. Nie ubawił mnie też pomysł przedstawienia pod tytułem „Bąkowe szaleństwa”, w którym dzieci przed widownią rozbierają się do naga. A już zupełnie kuriozalny wydał mi się rysunek nagich ludzi, którzy w ciasnym pomieszczeniu wytwarzają ogromne ilości balasków. Czy autorka rozbiera się do naga, żeby zrobić kupę? W dodatku golasy na obrazku robią kupę na stojąco – bez sensu, w ten sposób cali się wybrudzą.

W naszej kulturze nagość jest czymś intymnym. Być może Skandynawowie (autorka jest Szwedką) odbierają ją nieco inaczej. W samej nagości, podobnie jak w odchodach, nie ma nic złego. Liczy się kontekst. Ten, którego użyła autorka, często razi. Osobiście wolę kupę w toalecie i bez świadków, ale to oczywiście kwestia gustu. Tym, którzy mają ochotę obejrzeć ją na kartach książki, mogę polecić Małą książkę i kupie.

Więcej informacji o książce na stronie Wydawnictwa Czarna Owca.

 

316 ocen
4.97
dodaj ocenę
×

Autor tekstu : Joanna Engel

zapis na newsletter - prezent
Zapisz się na cotygodniowy newsletter z wydarzeniami w Twoim mieście i odbierz eBook za darmo! wybierz eBook dla siebie
zapis na newsletter - prezent