Raz czerwona kredka mała
domek narysować chciała.
Jednak chociaż kredką była,
praca jej nie wychodziła.
Domek pochyły, powykrzywiany,
kreską był słabą narysowany.
Już chciała pracę swoją porzucić
i do pudełka po cichu wrócić.
Lecz rysowanie to fajna sprawa,
kredce podoba się taka zabawa.
Chociaż wiedziała, iż źle rysuje,
to pomyślała, że jeszcze spróbuje.
Żółta z pudełka zaraz wyjrzała
i domek cały skrytykowała.
Też dołączyła do niej zielona:
„To dom czy szopa?” mówi zdziwiona.
Żółta zielonej nie ustępuje:
„Słabo i jeszcze krzywo rysuje”.
Tak się z czerwonej w głos wyśmiewały,
że tej policzki, aż spąsowiały,
że pełne oczy łez ma poczuła,
każda uwaga w serce ją kuła.
Chociaż wrażliwa, też harda była:
„To mój rysunek” tak pomyślała.
„Jak ja rysuję to moja sprawa,
to moja praca, moja zabawa.
Niech inne kredki kredkowy nos,
włożą we własny kredkowy sos.!”
Pąs z buzi zniknął i kredka mała
do pracy swojej znów się zabrała.
Gdzie słaba linia – tam mocna kreska,
gdzie krzywa kreska – tam arabeska.
Śmiechów złośliwych nie słyszy wcale,
tylko rysuje zapamiętale.
Domek na kartce coraz ciekawszy,
w ozdoby różne coraz bogatszy.
Już inne kredki patrzą z pudełka
i jedna drugiej przez rysik zerka.
Szeptów zachwytu pełne powietrze
i rad co będzie w rysunku lepsze.
Tych kredka jednak również nie słucha
i przelatują jej dokoła ucha.
Sama spojrzała, skrytykowała,
sama co trzeba dorysowała.
Żółta z zieloną ciągle się śmiały,
dezaprobatę swą wyrażały.
Czerwona kredka, zaś dumna była,
że nie poddała się, nie zawróciła.
Choć ją krytyka bardzo bolała,
to ona domek swój narysowała.
A rysowanie przyjemność jej dało
i dla niej było rzeczą wspaniałą.
Domek nie wszystkim spodobał się?
-Trudno! Jej tak! -To liczy się!
Tekst zgłoszony przez Bajdulkowo. Udostępniamy go za zgodą Autora.