Diabełek – bajka dla dzieci

Diabełek – bajka dla dzieci

Diabełek baka dla dzieci na dobranoc

W wilgotnym i mrocznym pałacu starego diabła Boruty panowało wielkie zamieszanie. Dziś miał się odbyć wielki bal. Diabelski Bal. Na tę coroczną imprezę zostały zaproszone wszystkie diabły i diabliska z okolicy bliższej i dalszej. Pędziły, leciały, płynęły i wędrowały. Nadciągały z bagien, błotnisk, pieczar i mokradeł. I wszystkie były bardzo zadowolone. Oj tak, tak, wszystkie diabliska były bardzo radosne, bo udało im się zebrać bardzo dużo niedobrych duszyczek. I to trzeba było uczcić.
– Ludzie są dziś tacy niemili dla siebie – śmiał się kudłaty Pokuśnik
– Tacy zawistni i zazdrośni – wtórował mu Obłud
– Tak niewiele trzeba, żeby namówić ich do złego – trzęsła grubym brzuchem Paskudnica

Hej ludziska źli niemili
Tyle złych rzeczy żeście narobili
Teraz musicie karę ponieść za to
Piekło trzeba będzie wysprzątać ognistą szmatą

I tak diabelskie śmiechy i przyśpiewki rozbrzmiewały w powietrzu, niczym pomruki zbliżającej się burzy. Ale ludzie pędzący stale za czymś, gnający za pieniędzmi, nie słuchający swoich bliskich i własnego sumienia i nie zatrzymujący się na krzywdę innych – nie słyszeli diabelskich pomruków. Ludziom wydawało się, że wszystko jest w porządku. A diabłom było w to graj, ponieważ im bardziej ludzie zagubią się w świecie i życiu, tym łatwiej diabłom będzie nimi manipulować, hej

W końcu nadeszli wszyscy goście. Potężny siwowłosy Boruta zasiadł na swoim kamiennym tronie i łaskawie zezwolił na ucztowanie. Na to tylko czekały diabliska, diabły i diablice. Rzuciły się na stoły, na przysmaki, na jedzenie, picie i przystawki. Pożerały tłuste prosięta, pieczone dziki, pasztety i góry kotletów. Popijały to miodem, a zagryzały kiełbasą i śledziami. Hałasowały i popychały się, wrzeszczały i przechwalały kto więcej zgromadził duszyczek.
– Ja – ryknął gruby Ciort zebrałem piętnaście słabowitych duszyczek – hahaha
– A ja zawtórował mu pryszczaty Szkaradnik – siedemnaście -hahahaha
– Czym wy się chwalicie! Zadudnił potężny Waligóra. Ja – huknął olbrzymią łapą w stół, który pękła jak cienka deseczka – ja na raz zdobyłem dwadzieścia dwie duszyczki!!! To jest dopiero coś!!!
– Hihihi – zaskrzeczało cieniutkie i malutkie Dytko – a ja dwadzieścia trzy. Pokazało język olbrzymowi i uciekło, gdzie pieprz rośnie, bo rzucił się na nie z pazurami.
I tak każdy chwalił się coraz bardziej, krzyczał coraz głośniej i głośniej. W końcu niektóre diabły wzięły się za łby kudłate: Smolarz powalił Dwuogoniastego, a Despotnik przypalił Dusiołkowi ogon. Kopytnik pogonił Licho, a Wietrznik poprzewracał wszystkie stoły!
Tylko gospodarz nic nie mówił i tylko rozglądał się po sali z ponurą miną. Ale w końcu jego czerwone oczy wypatrzyły małego diabełka, stojącego na uboczu.
– A ty- ryknął nagle Boruta – ile duszyczek mi przyniosłeś!
– Jjja, nnie wiem, nie liczyłem- jąkał się diabełek w zielonym kubraczku.
– Dawać go tu – rozkazało diablisko.
Rogatym gościom nie trzeba było tego dwa razy powtarzać, pochwycili, małego czorta za ogon i przywiedli przed srogie oblicze najstarszego diabła.
– No i – ryknął ponownie Boruta
– Ja, bo ja – Boryś zamknął oczy i zapiszczał cichutko. Bo ja już jestem dobry…
W komnacie zrobiło się tak cicho, że słychać było jak syczą iskry spod kopyt Boruty. A później wszyscy ryknęli gromkim śmiechem:
– Dobry
– Hiii, hiii
– Dddoobbrryy
– Hłehłe
– Tak jestem dobry – Boryś podniósł głos. Jestem dobry – powtórzył. Lubię pomagać ludziom. Lubię im służyć radą. Dobrą radą – podkreślił mały diabełek. Miło jest sypnąć złotymi dukatami biedakowi do czapki, albo odnaleźć zaginionego szczeniaka zapłakanemu dziecku. Dobrze jest narąbać drwa staruszkowi, albo przeprowadzić babinkę przez ruchliwą uliczkę.
– Zdrajca
– Ukarać go
– Zamknąć
– Zniszczyć
– Nie – huknął Boruta – wypędzić. I pokazał kościstym paluchem na mosiężne wrota. Precz!!!
– Ale najmilej jest – ciągnął dalej niezmordowany Boryś do rozsierdzonych czortów – tak najmilej jest usłyszeć, że nie taki diabeł straszny jak go malują.
Po czy odwrócił się na małym kopytku i zniknął w promieniach zachodzącego słońca.

Tekst zgłoszony przez Bajdulkowo. Udostępniamy go za zgodą Autorki (Elżbieta Safarzyńska).

zapis na newsletter - prezent
Zapisz się na cotygodniowy newsletter z wydarzeniami w Twoim mieście i odbierz eBook za darmo! wybierz eBook dla siebie
zapis na newsletter - prezent