Są filmowi bohaterowie, którzy przechodzą do legendy, ale są też legendy, których niesamowite przygody zostają przeniesione na wielki ekran. To właśnie tą drugą drogą podążył pies Rudy i jego nadzwyczajna australijska historia.
Przytaczamy prawdziwą opowieść, jaka kryje się za filmem „Moje wakacje z Rudym”. Ta familijna produkcja pojawi się w polskich kinach już 11 sierpnia.
W trakcie pracy na planie filmu przygodowego „Moje wakacje z Rudym” w australijskiej Pilbarze każdy członek obsady i ekipy spotkał się przynajmniej kilka razy z różnymi opowieściami związanymi z legendą Rudego. Niektóre z nich znali doskonale z czasów dzieciństwa, inne słyszeli po raz pierwszy w życiu. Dowiedziałem się kiedyś, że pies należał do jakiegoś starego Aborygena, który zmarł, więc Rudy zaczął przenosić się w rezultacie z miejsca na miejsce, mówi aktorka Josie Alec, filmowa pani Abby, której ojciec należał do zamieszkującego te tereny plemienia Ngarluma. Takich historii są dosłownie setki, ale wszystkie sprowadzają się do jednego – po Pilbarze krążył kiedyś czerwony pies, który dzięki swojemu charakterowi stał się legendą.
Kiedy jedenastoletni Mick (Levi Miller) zostaje wysłany na farmę dziadka (Bryan Brown) w odległym regionie Pilbara w Zachodniej Australii, spodziewa się, że na miejscu czeka go wyłącznie nuda i ciężka praca. Wszystko zmienia się, gdy w życiu Micka pojawia się Rudy – jedyny w swoim rodzaju czerwony pies. Przygarnięty przez chłopca rezolutny zwierzak z miejsca staje się jego nieodłącznym towarzyszem oraz przyjacielem na dobre i na złe. Wkrótce wielka przyjaźń łącząca Micka i Rudego, da początek wydarzeniom, którymi zachwyci się cały kraj!