Zielona Sowa
Zielona Sowa bb
Dzień był mroźny. Lekki wiatr od czasu do czasu poruszał oszronionymi gałązkami. Przymglone słońce zniżało się ku ziemi. Na konarach dębu z nastroszonymi piórami siedziało kilka wron i dwie sroki. Opodal wśród czerwonych owoców dzikiej róży harcowało stadko wróbli.  Jeleń pracowicie skubał korę młodej brzozy, a stadko saren wygrzebywało spod cienkiej warstwy śniegu trawę i wrzosy.

Na polanę lekkim truchtem wbiegł lis. Jedna ze srok poruszyła się na gałęzi.

Kina i Yuk

– Rudzielec nie upolował kury! – zaskrzeczała. – Przyznaj się, pewnie zjadłeś gdzieś w krzakach.

– Ani kury, ani kaczki – dumnie odparł lis. – A ty mogłabyś powstrzymać się od złośliwości. Dzisiaj nie poluję, a u dwunożnych byłem towarzysko. To o wiele ciekawsze.

Czas miłości

– Brawo! – zatrzęsły się dębowe gałęzie. – W taki czas jak dziś każdy się zmienia.

– Żebyś wiedział, Najstarszy. – Lis machnął puszystym ogonem. – Czuję się znacznie bardziej wartościowy. Dyskusja z domowym ptactwem jest całkiem pouczająca. Kaczki i kury nie są głupie!

Z lekkim szumem spłynął z góry wielki kruk.

– Dwunożni potrafią czasem zadziwić! Kto by pomyślał?

– Co się stało, Czarnopióry? Czy znowu jest u nich jakaś wojna? – spytał młody rogacz.

– Nic podobnego – odparł kruk. – Wydają się jakby odmienieni. Uśmiechają się często, życzą sobie dużo dobrego. Nawet politycy mówią o miłości.

– Hehehe! – odezwała się jedna z wron. – Wiemy coś o tym. Za kilka dni znowu będzie jak zawsze.

– Droga kuzynko – pokręcił głową kruk. – Nigdy nie jest zawsze tak samo. A trzeba przyznać, że dwunożni potrafią się uczyć.

– Na błędach, na błędach – świergotały wróble.

– Błędy popełnia każdy – zahuczało z góry. – Trzeba wierzyć w naszych dwunożnych braci. Czas pojednania, który wszyscy teraz przeżywamy, jest im szczególnie potrzebny. A jeśli będą mądrzejsi, to i nam będzie się lepiej żyło.

– I będą mieli dużo tłustych kur… – zamruczał lis.

– Ty zawsze będziesz sobą, Rudzielcu – mruknął jeleń. – A może byś spróbował trochę roślinnego pokarmu? Spójrz na mnie, jaki jestem smukły i mocny, a nie zjadłem nigdy ani kawałka mięsa.

– Lis żyje według swojej natury – mocny głos Najstarszego odezwał się ponownie –  tak jak każde z nas. Ale kto wie, jak będzie w przyszłości…

I popłynęła opowieść o dawnych czasach, gdy na świecie nie było zabijania. Zwierzęta z przejęciem słuchały dziwnej mowy Najstarszego. Stary Gaj zanurzał się w nocy Bożego Narodzenia.

Opowieści z różnych światów bajki do czytania na dobranoc

Autor bajki: Habibi. Więcej bajek autora w zbiorze Opowieści z różnych światów.

277 ocen
3.49
dodaj ocenę
×
zapis na newsletter - prezent
Zapisz się na cotygodniowy newsletter z wydarzeniami w Twoim mieście i odbierz eBook za darmo! wybierz eBook dla siebie
zapis na newsletter - prezent