Fisher Price
rysuj
Zielona Sowa

I. KOSMEK I MAMA

Kosma bardzo kocha swoją mamusię. A mamusia kocha Kosmę. Bardzo lubią być ze sobą i mieć tylko swoje mamusiowo-synkowe tajemnice. Kosmek uwielbia, kiedy mama mu czyta, kiedy razem rysują, albo bawią się samochodami. Bardzo lubi też chodzić z mamą na plac zabaw, na długie spacery z sunią Dusią i do sklepów. A najbardziej do tych, gdzie jest duuużo pięknych zabawek. Tylko mama nie bardzo lubi tam bywać i prawie zawsze wychodzi smutna, spocona i taka jakaś inna. Z resztą mamusia czasami zachowuje się dziwnie, tak jakby wcale, ale to wcale nie kochała swojego synka, ani nawet go nie lubiła.
O zobaczcie sami – wczoraj w sklepie Kosmek chciał „jakąś małą przyjemność, jakiś malutki drobiażdżek” i chociaż bardzo długo i głośno prosił, to mama pozostała niestety niewzruszona na jego prośby i lamenty.
– Mamusiu ja chcę ten piękny, czerwony samochodzik!!! – wrzeszczał purpurowy Kosmek
-Ja chcę tą bajeczkę…, buu, kup mi ją teraz…
– Kup mi mamusiu tego misia – pochlipywał zasmarkany maluch, a mamusia NIC. Wcale nie zwracała na uwagi na swojego synka, tylko zaciskała coraz mocniej usta i ciężko wzdychała.
– To może chociaż batonika…jęczał zrezygnowany chłopczyk.
A niedobra mamusia nie tylko nie kupiła zabawek, ale jeszcze była bardzo niezadowolona i smutna, że synek tak się brzydko zachowuje.
No i rozumiecie coś z tego…

II. KOSMEK I BROKUŁY

Kosmek bardzo lubi jeść. Naprawdę bardzo, ale tylko to co lubi. Chlebek z masełkiem i chlebek z masełkiem i może jeszcze chlebek z masełkiem. Ewentualnie może urozmaicić sobie jadłospis czekoladą, ciastkami, albo gumą balonówą. Tymczasem wszyscy wkoło każą mu jeść jakieś strasznie dziwne i podejrzanie wyglądające dania! A wszystkie inne pyszności tylko wydzielają w miniaturowych ilościach.
– Synuś – tatuś głęboko westchnął i z udręką spojrzał na mamę – zjedz jeszcze troszkę twarożku, albo chociaż dokończ jajecznicę.
– Blee
– Nie smakuje mi to…
– Kosmuś proszę skończ już- jęknęła mama
– Albo chociaż zacznij jeść- wtrącił tatuś
– NIE!!! To jest brzydkie i niedobre.
– Nie mogę tego dłużej słuchać, oddajcie go w moje ręce- wykrzyknęła babcia, po czym energicznie chwyciła zdziwionego wnusia w garść i zniknęła w czeluściach kuchni.
– Tylko proszę nam nie przeszkadzać – krzyknęła ostrzegawczo i zatrzasnęła z hukiem kuchenne wrota.

TIK-TAK, TIK-TAK, TIK-TAK
– Wchodzimy na trzy -zasugerowała mama
– Jak najbardziej zgodził się tatuś:
1 , 2 , 3…

Ich oczom ukazał się niecodzienny widok, czyli . Kosmek pałaszujący jakieś kolorowe puzzle z talerza.
– Zrobiliśmy z babcią pyszną sałatkę wszystko- zjadkę i kanapeczki-buźki i jakie to dobre…-mlasnął zadowolony , nabijając na widelec kolejnego brokuła…
– Stary przepis mojej mamy, który na niego też działał – babcia mrugając porozumiewawczo do mamy pokazała na tatusia, wpatrującego się z urzeczeniem w kolorowy talerzyk synka .

III. KOSMEK I ZABAWKI

Kosmek bardzo lubił wychodzić z mamusią do parku. Mieli swoją ulubioną trasę spacerową, ulubioną piaskownicę i ławeczkę. W piaskownicy miał ulubionych znajomych i ulubione zabawy. Kosmek jednak bardzo lubił bawić tylko w to w co chciał i tylko tym czym chciał. Bardzo lubił też cudze zabawki, a swoje chociaż nosił, to chował u mamy pod ławką. Tego dnia było jednak miło i przyjemnie. Wiosenne słońce łagodnie muskało blade buźki, A ciepły wietrzyk głaskał małe główki. Ptaszki radośnie ćwierkały i wszystko było takie piękne do czasu, aż Kacperek nie powiedział:
– Mogę pożyczyć twoją koparkę?
-Nie- odparł Kosmek i dalej bawił się foremkami Michała
– A łopatkę- ciągnął Kacper
-Też nie.
-A grabki-próbował coraz bardzie zawiedziony kolegą chłopczyk
-Nie, nie, nie!- krzyknął zły Kosmek. Nic nie pożyczam.
-A moimi zabawkami się bawisz -zawołał Michał
-I moimi- powtórzyła Agatka
-I moimi- zawtórowały inne dzieci
-Ale, ale…- Kosmek intensywnie myślał. Ale wy moje zabawki możecie zniszczyć! Popsuć, porysować, zgubić. One są nowe! Dostałem je na urodziny i nie mogę wam ich pożyczyć!
Dzieci spojrzały z wyrzutem na wykrzykującego i spoconego Kosmka i pozbierały swoje grabki, wiaderka, foremki i koparki. A potem poszły na drugi koniec piaskownicy. Tylko Małgosia krzyknęła na odchodnym:
-Sknera!
A Michał pokazał mu język.
Zdziwiony Kosmek został więc sam, w swoim kąciku. Ze swoimi nowymi, kolorowymi i nieużywanymi zabawkami. A Tymczasem dzieci wesoło bawiły się, wymieniały zabawkami, brudnymi łopatkami i opiaszczonymi koparkami. Śmiały się i wesoło piszczały. Najpierw budowały zamki, później babki piaskowe, a na koniec wywalcowały wielkie lądowisko dla samolotów dostarczających świeży morski zapach. Tylko U Kosmka było smutno, cicho, pusto i tak jakoś…nudno. Przesypywał niemrawo piasek z łopatki do wiaderka, odruchowo grabił wszystkie wypukłości wokół siebie. W końcu zdecydował się na odważny krok. Podniósł się dziarsko, otrzepał, zebrał wszystkie zabawki i powędrował do rozbawionych dzieciaków.
-Cześć! Mogę się przyłączyć?- spytał nieśmiało. Ja i moje zabawki oczywiście- dodał szybko Kosmek.
-Nno, dobra- powiedział Kacper.
– Ale na pewno pożyczasz zabawki?- upewniła się Agatka
– Tak, tak, tak – potwierdził radośnie Kosmek. Wolę bawić się z wami i pożyczać wam moje rzeczy niż być sam, tylko z pięknymi zabawkami!
A wieczorem, po pachnącej i przyjemnej kąpieli, Kosmek wyszeptał mamie cichutko do ucha:
– Czy wiesz, jak fajnie jest nie być sknerą i mieć dużo kolegów i koleżanek.
Po czym uśmiechnął się szczęśliwy i natychmiast zasnął.

Tekst zgłoszony przez Bajdulkowo. Udostępniamy go za zgodą Autora (Elżbieta Safarzyńska)

869 ocen
4.99
dodaj ocenę
×
zapis na newsletter - prezent
Zapisz się na cotygodniowy newsletter z wydarzeniami w Twoim mieście i odbierz eBook za darmo! wybierz eBook dla siebie
zapis na newsletter - prezent