Jeśli jednak prawidłowo się rozwijają, nie mają chorobliwej niedowagi ani nie brakuje im sił do codziennych aktywności, nie musimy się martwić. Każde dziecko jest inne, ma różnie funkcjonującą przemianę materii, a jego organizm domaga się takiej ilości pożywienia, jakiej na dany moment potrzebuje. Jedno zje z apetytem trzy kanapki, gdy w tym samym czasie drugie zaspokoi głód jedną kromką chleba z masłem. Jako rodzice powinniśmy bacznie obserwować naszą pociechę i dostosować się do jej tempa rozwoju. Ostatnią rzeczą, jaką możemy zrobić, to zmuszać malucha do jedzenia – takie podejście wywoła dokładnie odwrotny skutek. Dziecko będzie kojarzyło tę czynność z napięciem, stresem i tym bardziej zablokuje się psychicznie. Równie złym sposobem na niejadka jest obiecywanie mu słodyczy w zamian za skonsumowanie kolacji, zdrowej zupy czy nie lubianych przez niego warzyw.
W tym przypadku nasz syn bądź córka przyzwyczai się, że każdemu posiłkowi towarzyszy słodka nagroda – co wpłynie negatywnie nie tylko na ich dietę, ale może również odbić się na relacjach społecznych. Dzieci nauczą się, że w życiu rodzinnym działa zasada „coś za coś”, przez co same zaczną takie podejście stosować w kontaktach z innymi.
Jak zatem poradzić sobie w takiej sytuacji?
Przede wszystkim pamiętajmy, że tak jak i my nie mamy czasem apetytu albo raz jemy mniej, a raz więcej, podobnie jest z dziećmi.
Nie zawsze porcja, która wydaje nam się odpowiednia dla naszego malucha, w danym dniu będzie mu odpowiadała. W takim przypadku nie nalegajmy, by talerz był pusty – pozwólmy, by dziecko zjadło tyle, na ile w tym momencie ma ochotę. Starajmy się wprowadzić regularne pory posiłków i zaobserwować, po jakim długim czasie dziecko robi się głodne. Może się zdarzyć, że zbyt często chcemy je karmić i to jest właśnie przyczyna problemu. Ważne jest również ograniczenie tzw. podjadania – cukierki, ciastka, batony czy chipsy powinny być jak najrzadszą pozycją w menu. Jeśli maluch napełni brzuch takimi przekąskami, jest oczywiste, że nie będzie już chciał tknąć obiadu.
Istotną sprawą jest zadbanie o różnorodność posiłków. Im więcej smaków zaproponujemy swojemu dziecku, tym chętniej będzie ono zjadało to, co przygotujemy. Zdrowe warzywa czy owoce można przygotować na bardzo wiele sposobów – to, że nasz maluch nie lubi surowej marchewki, nie znaczy, że nie będzie chciał zjeść jej ugotowanej razem z zielonym groszkiem. Podobnie z innymi potrawami – jeśli nie lubi pulpetów w sosie, może zasmakuje mu pieczony kurczak albo smażona ryba. Oczywiście w pewnym momencie każdemu z nas może zabraknąć pomysłów na zdrowe i urozmaicone dania. Z pomocą przyjdą nam wtedy wszelkiego typu książki kucharskie, których coraz szersza oferta dostępna jest na naszym rynku.
„Gotujemy pełną parą” to zbiór przepisów opracowanych przez Katarzynę Błażejewską-Stuhr, znaną dietetyczkę. W książce rodzice znajdą wiele ciekawych pomysłów na przygotowywanie posiłków wraz ze swoimi dziećmi. Maluchy natomiast, wspólnie z ulubionymi bohaterami filmu „Kraina Lodu”, poznają niezwykłe ciekawostki na temat różnych produktów, a dzięki kolorowym ilustracjom zobaczą, że gotowanie może przynieść wiele radości.
Wszystko opisane jest prostym i przystępnym językiem, aby nawet ci dorośli, którzy nie mają dużej wprawy w kuchni, bez problemu mogli sobie poradzić z przyrządzeniem wszystkich potraw. To świetna pozycja dla rodziców, których dzieci mają problemy z jedzeniem – dzięki niej niejadki przekonają się, że posiłki nie muszą być męczącym obowiązkiem, a mogą stać się wspaniałą zabawą.
Małgorzata Woźniak