W pudełku znajduje się bomba oraz karty. Jest ich ponad sto, a na każdej znajduje się rysunek obrazujący konkretne miejsce lub sytuację (ogród, obiad, na księżycu, u weterynarza, na ulicy, na dzikim zachodzie, w ZOO). Karty są podpisane po polsku i angielsku – taki sposób na naukę słówek „przy okazji”. Gracze przekazują sobie tykającą bombę. Żeby ją posłać dalej (zanim wybuchnie!) muszą szybko wymyślać skojarzenia ze słowami i obrazkami znajdującymi się na kartach. Genialne w swojej prostocie…
Przyznaję, że na początku podchodziłam do tematu nieco sceptycznie.
Dla mnie „dobra” gra powinna mieć planszę i pionki, a nie jakąś tam bombę i stos karteczek… Jednak już pierwsza rozgrywka zweryfikowała moje staromodne podejście. Musiałam przyznać, że gra trzyma w napięciu, które udziela się nie tylko dzieciom, ale i dorosłym. Nie brakuje nerwowych pisków, a poziom emocji u uczestników nieustannie wzrasta, ponieważ nikt nie wie, kiedy bomba wybuchnie – 5 sekund, 15…., a może po minucie?! Co ciekawe – „przerażającym” odgłosom wybuchów towarzyszą zazwyczaj salwy śmiechu.
Wierzcie lub nie, ale to tykanie zwiastujące nadchodzący nieuchronnie wybuch, naprawdę działa na układ nerwowy, niezależnie od wieku. Na tyle, że i dorośli potrafią zapomnieć nazwy tej przyprawy, którą stawiamy zazwyczaj obok soli albo nie umieją wyartykułować żadnego sensownego skojarzenia związanego z cukiernią. Nic dziwnego, że bywa zabawnie!
Karty przygotowano w ten sposób, aby skojarzenia bez problemu wymyślały nawet młodsze dzieci.
I właśnie tutaj widzę największą zaletę Tik Tak Boom junior – z powodzeniem może grać w nią 5-latek ramię w ramię z 15-latkiem i oboje mają równe szanse, a przy tym będą się świetnie bawić. Tak naprawdę jest tutaj sporo przypadkowości, bo nigdy nie wiemy ile czasu mamy na odpowiedź, raz dostajemy go więcej, innym razem mniej, więc przed wszystkimi stoi taka sama perspektywa zwycięstwa lub porażki.
Gra jest hitem podczas spotkań towarzyskich, gdy odwiedzają nas znajomi z dziećmi w różnym wieku. Zazwyczaj znalezienie im wspólnej zabawy to spore wyzwanie. Przy „bombie” jak w skrócie nazywamy grę, z zajęciem maluchów i starszaków nie ma żadnego problemu. Jest to zatem gra rodzinna, towarzyska, ale też edukacyjna. Świetnie wyrabia refleks, spostrzegawczość, zwiększa zasób słownictwa i – oczywiście – uczy skojarzeń.
Okazuje się, że stres nie zawsze musi być czymś negatywnym.
W Tik Tak Boom Junior działa niesamowicie kreatywnie, ale też potrafi nieźle namieszać. I może dlatego niektórzy nie mogą się tych emocji wprost doczekać, zapraszając domowników do kolejnej rozgrywki.
Więcej informacji o grze Tik Tak Boom Junior TUTAJ.