Relacja rodziców Liwii:
We włoskiej klinice na Liwię czekają już specjaliści, transport medyczny został zarezerwowany. Na drodze do ratunku stoi tylko jedno: ogromna kwota, którą musimy zdobyć jak najszybciej! W starciu z potworną chorobą musimy działać szybko i zdecydowanie. Musimy ją wyprzedzić, zanim zabierze nam Liwię na zawsze…
Ciszę szpitalnego oddziału onkologii dziecięcej co rusz przerywa głośny krzyk lub nieprzerwany płacz pełen bólu. A Liwia leży w łóżku i cicho łka albo chowa w sobie te emocje i w ciszy podporządkowuje się wszystkim zabiegom wykonywanym przez lekarzy i pielęgniarki. Niektórzy mówią, że wśród dzieci rzadko zdarzają się tacy pacjenci, a ja wiem, że moja córeczka, mimo że jeszcze malutka, zdaje sobie sprawę, o co walczymy. A walka toczy się o najwyższą stawkę: życie.
Kiedy opowiadam tę historię, brzmi jak scenariusz filmowy. W dniu swoich 2 urodzin, córeczka, upadła z niewielkiej wysokości i nagle bardzo źle się poczuła… Przez pandemię odmówiono nam przyjazdu karetki. Mieliśmy złe przeczucia, więc do szpitala pojechaliśmy sami. Następnego dnia lekarze przekazali nam wiadomość, która sprawiła, że życie na chwilę straciło sens. Medulloblastoma IV stopnia złośliwości. W przypadku małego dziecka te słowa brzmią jak wyrok śmierci…
Operację usunięcia guza przeprowadzono w Wigilię. Święta spędziliśmy na oczekiwaniu na kolejne wieści… Te początkowo dawały nadzieję, dlatego poszliśmy o krok dalej – zadecydowano o chemioterapii. Kolejne cykle były dla naszej córeczki wykańczające, ale w tamtym momencie nie było innego ratunku. Po kilku podaniach wykonano badania, a informacje przekazane przez lekarza złamały nasz świat po raz kolejny. W główce Liwii wykryto resztki guza, który zdążył już od tego czasu urosnąć! W sumie wykryto co najmniej 8 guzów!
Nasza córeczka jest w tym momencie poddawana radioterapii. I choć to leczenie niesie za sobą ogromne ryzyko, specjaliści zdecydowali, że to jedyna możliwość. W desperacji napędzani ogromnym strachem zaczęliśmy szukać pomocy za granicą. Otrzymaliśmy odpowiedź z włoskiej kliniki, gdzie lekarze przygotowali dla Liwii plan leczenia. Nasza córeczka ma szansę wygrać walkę o życie! Dla naszej kruszynki jest nadzieja!
W szpitalu musimy stawić się na koniec maja, tuż po zakończonej radioterapii. By to było możliwe, musimy zmierzyć się z wyzwaniem zebrania ponad 600 tysięcy złotych! Okup za życie naszej córeczki jest przerażający, ale nie możemy teraz zrezygnować! Potrzebujemy tysięcy pomocnych dłoni! Błagamy… To nasza jedyna i ostatnia nadzieja na to, że potworna choroba nie zabierze naszej córeczki.
Strach odbiera nam mowę w momencie, gdy musimy krzyczeć o pomoc. Walczymy o wszystko. O to, by nasza rodzina znów mogła być razem. O to, by nasze zapewnienia, że Liwia wróci do domu nie okazały się największym kłamstwem. Dopóki Liwia ma, chociaż cień szansy, będziemy walczyć!
Bezradność wobec cierpienia dziecka to najgorsze, co nas spotkało. Błagam, pomóż, by ta walka nie została spisana na straty. Walczymy o wszystko. Walczymy o cud.
Wesprzyj! LINK DO ZBIÓRKI
____
Walkę Liwii można śledzić na stronie: Liwia kontra rdzeniak