Wydaje się, ze coraz więcej dzieci boryka się z krótkowzrocznością. Czym to schorzenie się charakteryzuje?
Krótkowzroczność, inaczej miopia, to wada wzroku, w efekcie której dobrze widzimy z bliska, a dalszy obraz ulega rozmyciu. Jest to jedna z najczęściej występujących wad wzroku. Ostatnie badania wskazują, że do 2050 roku już prawie połowa ludzkości będzie krótkowidzami. Obecnie w Europie ten odsetek wynosi około 30% mieszkańców. To oczywiście bardzo dużo. Niepokojące jest również to, że wzrost progresji, czyli postępowania krótkowzroczności jest najszybszy u dzieci poniżej 10 roku życia.
Ten wzrost faktycznie jest niepokojący. Co jest tego przyczyną, geny czy środowisko?
Poza uwarunkowaniami anatomicznymi, chorobowymi czy genetycznymi, bo miopia może być dziedziczona po rodzicach, istotny wpływ mają czynniki środowiskowe i tryb życia. W przypadku dzieci może to być wynik wczesnej nauki czytania, nieodpowiedniej odległości tekstu od oczu, a także dieta uboga w witaminy A, D i E. Oczywiście od razu nasuwa się tez przyczyna w postaci nadmiernego korzystania ze sprzętów elektronicznych – telefony, tablety czy zbyt bliskie oglądanie telewizji zaburzają naturalny proces widzenia. Ludzie anatomicznie są „zaprogramowani” do patrzenia na odległości pośrednie i dalekie, czyli na obiekty co najmniej 1-2 metry od naszego wzroku. Obecnie nasz tryb życia faworyzuje widzenie na odległości bliskie i tu właśnie negatywny wpływ mają urządzenia elektroniczne, ale także szkoła, no i pandemia Covid, która zamknęła nas i nasze dzieci w domach, przed komputerami. Podsumowując, na postęp krótkowzroczności u dzieci niebagatelny wpływ ma rozwój cywilizacyjny, który jest jak wiemy nieunikniony.
Zatem ustalmy, że niestety istnieje spore ryzyko, że krótkowzroczność może dosięgnąć nasze dziecko. Co powinno nas zaalarmować?
Istnieje kilka objawów, które towarzyszą rozwijającej się krótkowzroczności:
– częste mrużenie oczu, zwłaszcza gdy dziecko patrzy w dal
– częste bóle lub zawroty głowy
– ustawianie się zbyt blisko różnych obiektów, aby je lepiej widzieć, jak np. telewizor, książka, zeszyt, komputer
Najczęściej problem ten jest diagnozowany jak dziecko pójdzie do szkoły. Wtedy zdolność prawidłowego widzenia może się odzwierciedlać w wynikach w nauce. U ucznia z niewykrytą krótkowzrocznością można zaobserwować trudności z czytaniem z tablicy, częste rozpraszanie się i ogólną niechęć do nauki i szkoły.
Co powinniśmy zrobić gdy podejrzewamy krótkowzroczność u dziecka?
Zawsze, gdy nie mamy pewności lub po prostu chcemy kontrolnie sprawdzić, czy istnieje ryzyko wady wzroku, powinniśmy z dzieckiem przyjść na przesiewowe badanie wzroku. Takie badanie wykonuję bezpłatnie i trwa ono jedynie kilka minut. Nie jest jednak na tyle dokładne aby nam powiedzieć o jakich mocach dziecko powinno nosić okulary. Tutaj jest już konieczna bardziej szczegółowa diagnoza u naszego okulisty.
Zawsze mówię, ze im wcześniej wykryjemy krótkowzroczność, tym lepiej. Nieleczona może powodować dalsze schorzenia, jak np. zez, a także znacznie pogarszać komfort życia.
Na szczęście na rynku istnieją już soczewki okularowe, które mogą spowolnić, a nawet zahamować progresję krótkowzroczności. Co ważne, jest to na tyle zaawansowana technologia, że tylko certyfikowane salony i specjalnie przeszkoleni badający mogą takie soczewki proponować jako rozwiązanie zapewniające wyraźne widzenie i kontrolę krótkowzroczności.
Zbliżają się wakacje. Jaką radę dałby Pan naszym rodzicom?
Poza ochroną oczu przeciw szkodliwym promieniowaniem UV, rekomendowałbym nie czekać na rok szkolny z diagnostyką wady wzroku. Warto tym się zainteresować właśnie teraz, aby dać sobie czas na przebadanie dziecka i pojęcie decyzji jakie leczenie wprowadzić i jakie ewentualnie wybrać okulary. Tym sposobem mały pacjent również będzie miał przestrzeń na przyzwyczajenie się do nowej sytuacji i w ten sposób wejdzie w nowy rok szkolny z większą pewnością siebie!
Odpowiadał: Beniamin Korchut, ortoptysta i refrakcjonista w Pracowni Optycznej dla całej rodziny, ul. Marszałkowska 28 Warszawa, www.optykdlarodziny.pl