Złość i agresja są społecznie potępiane. Choć często używane zamiennie, to dwa różne pojęcia. Złość jest uczuciem, podobnie jak lęk, gniew, smutek. Agresja jest natomiast zachowaniem, które krzywdzi drugiego człowieka. To zachowanie może ranić drugą osobę psychicznie lub fizycznie. Złość nie zawsze musi iść w parze z agresją
Niektórzy odczuwając złość „spychają” ją niejako w głąb siebie, tłumią ją, czasem zachowują się ulegle. Inne osoby, gdy przeżywają to uczucie, potrafią wyrazić je w akceptowalny sposób, np. informując otoczenie o swoich odczuciach, poczuciu krzywdy, zranieniu, rozczarowaniu. Ten sposób psychologia nazywa asertywnym sposobem wyrażania złości. W takiej sytuacji osoba, która odczuwa złość nie rani innych, odnosi się z szacunkiem, informuje o swoich wrażeniach, potrzebach, itd. Taka postawa pokazuje innym, gdzie są moje granice, czego nie akceptuję, co mnie boli. Jest jeszcze ta trzecia możliwość przeżywania i wyrażania złości – agresja. Wtedy uczucie przeradza się w zachowanie. Ktoś cierpi, zadane są mu rany fizyczne lub psychiczno-emocjonalne. Tak, więc może być to pobicie albo obrzucenie kogoś wyzwiskami, szydzenie, rozpowiadanie o słabościach tej osoby, tajemnicach, itd. Przykłady można mnożyć.
Jasna, zwarta, praktyczna, mądra i nowoczesna pomoc online
w wychowaniu dzieci. Sprawdź!
Drugi wymieniony sposób wyrażania złości wydaje się być najzdrowszy.
W pierwszym przypadku, czyli tłumieniu złości, prędzej czy później obróci się on przeciwko osobie tłumiącej swoją złość. Jeśli bowiem nie wyrzucam jej po za siebie, kieruję ją do środka, czyli przeciw sobie. Tam skumulowana działa na naszą szkodę. Może zamienić się w bóle głowy, problemy z żołądkiem, a także w depresję. W przyszłości możemy mieć problem z zawalczeniem o własne zdanie, własne interesy, gdyż możemy nie być w stanie wyrazić swojej dezaprobaty, niezadowolenia, smutku, krzywdy. A jest to niezmiernie ważne być chronić siebie i swoich bliskich przed bólem, krzywdą, zniewagą, wykorzystaniem. Dlatego druga strona musi usłyszeć, co nas „boli”, co nam nie pasuje, z czym się nie zgadzamy. Najczęściej kumulowana złość wybucha kiedyś, w niekontrolowany sposób, z ogromną energią. Nie przynosi, zatem rozwiązania, a raczej przykrość innym lub tej osobie. Może więc zatem obrócić się w agresję, czyli ten drugi nie efektywny sposób wyrażania złości.
Niektórzy psycholodzy uważali, ze agresja służyła i służy przystosowaniu i przetrwaniu. Na pewno dla plemion prehistorycznych, które musiały walczyć o byt, lepszą zwierzynę, żerowiska, miało to istotne znaczenie. Agresja była sposobem zdobywania przewagi, pokazywania, kto jest silniejszy, kto będzie rządził, odstraszania wrogów, była niejako „sposobem komunikacji”. Na szczęście plemiona, narody mają obecnie jeszcze inne sposoby, porozumiewania się i ustalania porządku. Dziś agresja publicznie aprobowana jest tylko w niektórych sytuacjach, tak zwana agresja instrumentalna, a nie wroga, np. w pewnych dyscyplinach sportu czy choćby w przypadku obrony kraju. W życiu społecznym jest natomiast potępiana – i słusznie.
Czy to oznacza, że nie mamy prawa współzawodniczyć w czymś albo wyrażać niezadowolenia, bronić swojego terytorium, swoich interesów i racji? Owszem, mamy takie prawo. Do tego, jak wspomniałam, służy „złość” i jej asertywne wyrażanie. Bycie asertywnym to nie znaczy bycie „na nie”. Asertywne wyrazić złość, to znaczy powiedzieć o tym otwarcie, co się czuję, co się myśli, nie mając na celu wyżycia się, wyrzucenia z siebie nienawiści, odreagowania. Asertywność nie ma na celu krzywdy drugiej osób. Asertywność jest nam potrzebna by wytyczyć granice, tak by ktoś inny ich nie przekraczał, nas nie ranił, szanował nasz zdanie i poglądy. Nasza złość może komunikować innym, że czujemy się źle, czujemy się skrzywdzeni, pominięci, zranieni.
Co możemy zrobić by nasz dzieci używały tej emocji, jaką jest złość, we właściwy sposób?
Przede wszystkim musimy wiedzieć, co powoduje złość. Tak, więc punktem wyjścia do rozwiązania problemu będzie rozmowa dzieckiem. Gdy dziecko miewa częste napady nieuzasadnionej złości koniecznie trzeba to skonsultować ze specjalistą, czy nie ma to podłoża somatycznego lub czy nie jest to jakieś zaburzenie psychiczne.
Jeśli natomiast złość dziecka nie przybiera ogromnych rozmiarów, spróbujmy sobie z nią poradzić sami. Często wyartykułowanie powodu złości, powiedzenie głośno, nazwanie, pomaga dziecku ją obniżyć lub się jej pozbyć. Gdy nasze dziecko złości się, bo nie może mieć każdej zabawki ze sklepu, nie wystarczy wykrzyczenie tego głośno. Gdy już dziecko trochę się uspokoi, rodzic powinien powiedzieć, dlaczego nie może mieć wszystkich zabawek świata. Nie warto mówić, gdy dziecko krzyczy lub płacze, żadne argumenty wtedy nie dotrą. Warto dać mu chwilę na wypowiedzenie, względnie wykrzyczenie, wypłakanie, czasem przytulenie. Czasem nadmiar energii może przyczynić się do nerwowości, pobudzenia dziecka. Tu z pomocą mogą przyjść aktywności sportowe, w których energia zostanie spożytkowana na pewno dużo lepiej. Nie wszystkie jednak dzieci lubią sport. Przyjrzyjmy się naszym dzieciom, być może upust dla złości znajdą w przelewaniu jej na papier, np. malując. Albo znajdą ukojenie w muzyce. To tylko niektóre z możliwych pomysłów na pracowanie ze złością dziecka.
A co zrobić, gdy pojawiają się agresywne zachowania?
Koniecznie obserwować i reagować. Nie wolno zostawiać takiej sytuacji z myślą,że „przecież mu przejdzie”. Może to tylko powodować kumulację, jeszcze silniejsze wybuchy złości, które nie będą wcale rozładowywać złości, ale ją potęgować. Nie rozwiążą też problemu. Gdy nasze obserwacje nas zaniepokoją, warto je skonsultować z pedagogiem i psychologiem.
Według psychologów możemy uzyskać zredukowanie agresywnych zachowań poprzez np. płacz, empatię, czy śmiech. Gdy nasze dziecko lepiej zrozumie kolegę, członka rodziny czy tak zwanego partnera społecznego, wejdzie w jego położenie, pozna jego uczucia, nie będzie skłonne do wykazywania agresji. Podobnie jest ze śmiechem. Gdy w jakiś sposób spowodujemy śmiech, rozweselenie będzie to taki stan emocjonalny, którego nie da się pogodzić z agresją.
Najważniejsze jest, by być czujnym obserwatorem dzieci, dostrzegać niepokojące emocje i zachowania, reagować na nie i nie pozostawiać dziecka samego z nimi. Jak, wiemy my dorośli często gubimy się w emocjach, nie radzimy sobie z trudnymi sytuacjami. O ile, więc bardziej są one trudne dla naszych dzieci. Wyruszmy im z pomocą.