Pewnie trwałoby to w nieskończoność, gdyby nie fakt, że w tym zagraconym domu zaczęło brakować miejsca dla jego właściciela. Z konieczności Pan Kulka postanowił przenieść część przedmiotów na żaglowiec. I właśnie gdy przebywał na swej jednostce z założenia pływającej, zaczął padać też. Padał, padał i padał, aż żaglowiec wypłynął w swój pierwszy rejs z ładunkiem i właścicielem na pokładzie. Co z tego wynikło, sprawdźcie sami.
Niezawodna Anna Onichimowska stworzyła zabawną opowieść dla dzieci, poruszającą bardzo poważne, dorosłe sprawy.
Czy naprawdę najważniejsze jest mieć niż nie mieć? Czy strata przedmiotów zawsze będzie odczuwana jako coś złego? Czy nagła zmiana w życiu może przynieść coś pozytywnego? To tylko kilka rozważań, które snuły dzieci przy słuchaniu tej lektury. Rozmawialiśmy o zanieczyszczeniu środowiska i jego przyczynach, pomocy potrzebującym w trakcie kataklizmów, znaczeniu pieniędzy i posiadanych przedmiotów, ale największą uwagę mali słuchacze skupili na relacjach międzyludzkich. Byłam poruszona tym, do jakich wniosków doszli pod wpływem książki. Same poczuły się zmotywowane do zmian swojej postawy wobec otoczenia, choćby tego najbliższego.
Ilustracje wyszły spod ręki Natalii Jabłońskie, znanej m.in. z nadania niepowtarzalnego klimatu Szaremu Domkowi. Są ciepłe, kolorowe i bardzo szczegółowe, więc dzieci potrafią spędzać nad nimi długie chwile. Tę niepozorną książkę warto mieć w dziecięcej biblioteczce.
Pan Kluska i żaglowiec
Autor: Anna Onichimowska
Ilustrator: Natalia Jabłońska
Liczba stron: 40
Oprawa: twarda
Więcej informacji na stronie Wydawnictwa Ezop