Oboje z mężem jesteśmy lekarzami, pracuję na uczelni. W domu panuje atmosfera naukowa, mamy ogromną bibliotekę i nie wyobrażam sobie życia bez nauki. Spędzam z dzieckiem dużo czasu. Próbuję zainteresować ją różnymi sposobami, np. przez ciekawe gry komputerowe, książki czy zajęcia dodatkowe, ale widzę, że najważniejsza dla niej jest grupa rówieśnicza i jej akceptacja. Będę wdzięczna za wszelkie sugestie jak zmotywować córkę do nauki, tak by nie stała się zdolnym leniem.
Tempo przemian kulturowych, obyczajowych i cywilizacyjnych jest tak wielkie, że nasze dzieci żyją w zupełnie innym świecie niż ich rodzice. W związku z tym w coraz mniejszym stopniu możemy oczekiwać, że rodzicielskie postawy i wzorce są dla naszych dzieci wzorcami do naśladowania. Pamiętajmy, że nasze dzieci są największymi i najbardziej chłonnymi odbiorcami popkultury (telewizja, reklamy, gry komputerowe, internet), która proponuje i lansuje hedonistyczny i niewymagający dojrzałości ani ciężkiej pracy model życia.
Przekaz popkultury adresowany do dzieci i młodzieży sugeruje, że powodzenie materialne w życiu, popularność i kariera nie zależą od ciężkiej pracy, żmudnego studiowania książek w bibliotekach i upartego rozwijania swoich zainteresowań. Wystarczy dobrze się wylansować, być popularnym, wyróżnić się w jakikolwiek sposób (na plus lub na minus), dobrze funkcjonować w wirtualnym świecie forów, komunikatorów, portali i mieć szczęście. Także coraz ważniejsze jest nie to kim się jest, ale to co się ma. Popkultura stara się tworzyć coraz większe rzesze konsumentów, a nie wytwórców czy twórców.
Niechęć do naśladowania tradycyjnych rodzicielskich wzorców może być dodatkowo powodowana powszechnym w świecie, a w Polsce w szczególności, procesem upadku tradycyjnych autorytetów i tradycyjnego świata wartości. Nie łudźmy się ze to co się dzieje w polskich mediach, w polityce, w instytucjach edukacyjnych i religijnych i w ogóle w świecie dorosłych pozostaje przez dzieci niezauważone.
To co proponuje szkoła stoi w coraz większej sprzeczności z popularnym modelem życia i hierarchią wartości.
Podobnie rzecz się ma z typem karier rodziców, szczególnie tych, który są pierwszym pokoleniem po przemianach ustrojowych, pokoleniem które mozolnie dopracowało się statusu i mniejszych lub większych pieniędzy. W świetle tego wszystkiego wymagania stawiane przez szkołę i dom rodzinny mogą stawać się dla dzieci coraz mniej zrozumiałe i sensowne.
Na sytuację dziecięcego buntu przeciw heroicznym i znojnym rodzicielskim wzorcom najlepiej zareagować wprowadzeniem w życie rodzinne elementu lekkości, zabawy, „marnowania czasu” itp. Etos ciężkiej pracy dopiero w kontekście radosnej konsumpcji jego owoców stanie się dla współczesnych dzieci bardziej strawny, a może nawet atrakcyjny. Pamiętajmy o tym, że dzieci najbardziej skłonne są wzorować się na ludziach, którzy są szczęśliwi lub przynajmniej sprawiają takie wrażenie. Pisałem o tym kiedyś w książce „Jak wychować szczęśliwe dzieci”.
To najogólniejszy komentarz.
Ale nie można też wykluczyć, że stosunek dzieci do szkoły, jej wymagań może być związany z kłopotami jakie dziecko przeżywa w kontaktach z nauczycielami i/lub rówieśnikami. Zawsze warto to sprawdzić w rozmowie z dzieckiem i być może z rodzicami innych dzieci oraz nauczycielami.