Kredkowa księga liczb ma twardą oprawkę i grube strony, dzięki czemu z powodzeniem może być wielokrotnie kartkowana przez malutkie paluszki. Pomysł na zabawę i naukę w takim właśnie wydaniu jest bardzo ciekawy.
Otóż zginęło dziesięć kredek Tadka i mały czytelnik jest zapraszany do poszukiwań i liczenia. Na każdej stronie narysowana jest kredka w innym kolorze, m.in. fioletowa, niebieska, zielona, czarna, szara itd. Są tu też inne obrazki, które wyszły spod danej kredki. Np. fioletowa narysowała winogrona, a zielona krokodyla. Strony opatrzone są również cyferkami, dzięki czemu od pierwszej do ostatniej strony można przeliczyć kredki.
Tym, co przykuwa uwagę, jest wizerunek kredek. Każda z nich jest inna, nie tylko ze względu na kolor. Chodzi o emocje, które komunikują, wyraz twarzy, minę i wypowiadane słowa. Bo te kredki na łamach książeczki są ożywionymi bohaterami. Jedna z nich mówi np. „Przestań wreszcie wychodzić za linie!”, a druga stwierdza: „Lubię rysować krokodyle”. Krótkie, ale za to zabawne teksty kredek wywołują uśmiech na twarzy dziecka. Żółta skarży się, że przecież to ona jest w kolorze słońca, na co włącza się pomarańczowa: „Nie słuchaj żółtej kredki. W kolorze słońca jestem JA” . Różowa natomiast prosi czytelnika: „Pięknie proszę choć raz narysuj mną dinozaura”. Słowo „proszę” jest w tekście nieprzypadkowo podkreślone. Zrezygnowana i pochylona kredka beżowa stwierdza: Mam już dość nazwy „jasnobrązowy”. Natomiast niebieska – mocno zużyta, nie zostało jej już wiele – stwierdza, że czasem lepiej nie być ulubionym kolorem. Tak wiele rzeczy przecież można narysować tą kredką. Oglądamy tutaj np. narysowane morze, rzekę, chmury i deszcz.
Bardzo polecam Kredkową księgę liczb, ponieważ poprzez zabawę, wesołe obrazki i ilustracje, prezentuje wartość edukacyjną. Dziecko poznaje kolory i uczy się liczyć – w zupełnie naturalny, swobodny sposób.
Kredkowa księga liczb
Autor: Drew Daywalt
Ilustracje: Oliver Jeffers
Twarda oprawa
Format: 175×177
Liczba stron: 18
Wydawnictwo Zielona Sowa