☰ menu

Janusz Korczak – coraz bardziej potrzebny

Janusz-Korczak-coraz-bardziej-potrzebny

Janusz Korczak coraz bardziej potrzebny

📖 Czyta się średnio w 7 min. 🕑
Na szczęście mieliśmy Rok Korczakowski
i ludzi takich jak tu zgromadzeni, oddanych propagowaniu i wcielaniu w życie ideii tego wyjątkowego człowieka. Jest więc nadzieja, że Korczak nie stanie się kolejnym z naszych polskich, milczących pomników – znanych z nazwiska, zawodu i funkcji lecz nieznanych z tego co uczynili i co mieli do powiedzenia. Niech więc potomni wiedzą, że Janusz Korczak należał do elitarnej, wizjonerskiej grupy filozofów i praktyków edukacji, którzy w latach dwudziestych XX wieku zainicjowali jednen z najważniejszych i najtrudniejszych procesów transformacyjnych naszej kultury i cywilizacji.

To oni pierwsi zrozumieli, że aby uczynić świat takim o jakim wszyscy marzymy, trzeba gruntownie zmienić pojmowanie dziecka a co za tym idzie obowiązującą filozofię i metodę wychowawczą.

W tym znakomitym gronie Korczak stawiał sprawę Dziecka najbardziej radykalnie. Wiedział, że przyszłość ludzkości decyduje się w dziecinnych pokojach, w domach, w klasach i w instytucjach wychowawczych – że świata nie da się zmienić nawet najbardziej słusznymi i wzniosłymi ideami, ani pobożnymi życzeniami, ani dobrymi chęciami. Wraz z innymi rewolucjonistami edukacji – którzy jak się zadaje nic o sobie nawzajem nie wiedzieli – obalił podstawową zasadę tradycyjnego systemu wychowawczego, która zakłada, że świat ma się najlepiej gdy to dorośli wychowują i edukują dzieci.

Jednak Korczak – wrażliwy i bezkompromisowy obserwator złowrogich ideii i zjawisk przedwojennego świata – widział jasno, że ukształtowani przez tradycjny, opresyjny system edukacyjny dorośli nie są w stanie wychować następnego pokolenia na ludzi prawdziwie wolnych, kochających i szczęśliwych. Stan świata z okresu międzywojnia jednoznacznie i dramatycznie wskazywał na to, że pokolenia dorosłych infekują dzieci arogancją, chciwością, nienawiścią oraz fałszywymi ideologiami, czyniąc ich zakładnikami swoich kompleksów, słabości i ograniczeń.

Jedynym wyjściem z tego błędnego koła klątwy pokoleń stało się dla Korczaka – całkowite zaufanie dziecku, jego wrodzonej potrzebie dobra, sprawiedliwości i wiedzy. Stosunek Korczaka do Dziecka, przepojony głębokim szacunkiem, podnoszący jego wrażliwość, mądrość i miłosny potencjał do rangi uniwersalnego wzorca – wziął swój początek z osobistego odruchu odpowiedzialności Dorosłego za stan świata. Zanim jeszcze wybuchła najokrutniejsza i najbardziej szalona z ludzkich wojennych aberacji, Korczak wiedział to, co zawarł w jednym ze swoich słynnych powiedzeń hinduski mistyk Krishnamurti: – „Gdybyśmy naprawdę potrafili kochać nasze dzieci, to na świecie nie byłoby wojen„. W obliczu ewidentnej klęski panowania Dorosłego abdykacja z tronu Wszechwiedzącego Wychowawcy i postulat oddania świata we władanie archetypowemu Dziecku stało się jedyną alternatywą i w pełni uzasadnioną koniecznością. Jednocześnie był to ze strony Korczaka godny najwyższego szacunku akt autorefleksji i pokory – uznanie własnych słabości, ograniczeń i niewiedzy.

Janusz Korczak to bardzo wymagający nauczyciel. Dzisiaj wiemy, że urzeczywistnienie w skali indywidualnej, zbiorowej i kulturowej Jego radykalnego projektu, musi zapewne trwać wiele pokoleń. Ale wtedy w latach 20 i 30 zeszłego wieku, wyjątkowym czasie refleksji po tragedii I wojny , potrzeba szybkich zmian była wielka. Mądrzy ludzie szukali sposobów, które oddaliłyby lub usunęły groźbę kolejnego wojennego szaleństwa.

Już w 1921 roku współczesny Korczakowi Anglik Alexander Neill – zapewne nic o Korczaku nie wiedząc – założył ufundowaną na filozofii identycznej z korczakowską, słynną dzisiaj na cały świat szkołę Summerhill. Dziecko-Uzdrowiciel, które w przyrodzonym mu duchu miłości, szacunku i partnerstwa zdolne będzie uwolnić ludzkość od zmory przemocy, chciwości i egotyzmu, pojawia się w pismach Korczaka mniej więcej w tym samym czasie, co antysystemowy, gorący manifest niepokornego ucznia Freuda, Wilhelma Reicha zawarty między innymi w książce: Słuchaj mały człowieku.

Krytykę hipokryzji Dorosłych deklarujących pragnienie zmiany świata na lepsze zawarł on w słynnym oświadczeniu: „Gdybyśmy naprawdę chcieli zmienić świat na lepsze to wystraczyłoby płacić nauczycielom za ich pracę tyle ile płacimy generałom i politykom„. Współczesny Korczakowi filozof Martin Buber podobnie jak Korczak uznał międzyludzki dialog za najlepszą, naturalną metodę wychowawczą i terapeutyczną. Wiele lat potem o rehabilitację Dziecka w myśleniu psychoanalitycznym upomniała się Alice Miller, wskazując, podobnie jak Korczak, na ograniczenia i bezrefleksyjność dorosłych jako podstawowe źródło destrukcyjnych i aspołecznych zachowań dzieci. Tę samą ideę podejmie twórca teorii transakcyjnej – Eric Berne, który tajemnicze i mroczne freudowskie „id” nazwał Dzieckiem przydając mu wiele pozytywnych i zbawiennych dla naszego, osobistego rozwoju cech. Zasadę bezwarunkowej akceptacji, miłości i szacunku jako niezbędnej osnowy wszelkich pedagogicznych i terapeutycznych oddziaływań rozwinęli w obrębie psychoterapii wielcy humaniści psychologii – Fromm i Rogers.

Od tamtych czasów wiele teorii i praktyk psychoterapii uznało reanimację zrepresjonowanego Wewnętrznego Dziecka za konieczny warunek odzyskania psychicznej równowagi przez znerwicowanych Dorosłych. Wreszcie – Prawa Dziecka, tak dobitnie sformułowane przez Korczaka, stały się bardzo istotnym polskim wkładem w zawartość uchwalonej przez ONZ, Karty Praw Dziecka.

Nawet ta pobieżna – z pewnością niepełna – lista dokonań Janusza Korczaka stwia nas ciągle wobec pytania: Czy uczyniliśmy dostatecznie dużo aby świat go znał i pamiętał? Lecz niestety, mimo naszych szczerych wysiłków – czego dowodem jest również ta uroczystość – wiele wskazuje na to, że w pamięci świata Korczak sytuuje się lepiej niż w pamięci Polaków. Powodem jest nie tylko w rewolucyjny chatakter poglądów Korczaka, które z trudem zakorzeniają się na konserwatywnym, przywiązanym do tradycji polskim gruncie – lecz także niejasna z punktu widzenia tradycyjnych kryteriów i podziałów, tożsamości Korczaka.

I tak: badacze literatury ogłosili Korczaka pisarzem choć z wyjątkiem dwóch książek dla dzieci, Korczak-pisarz zawsze był po macoszemu traktowany przez wydawców. Współcześni mu polscy pedagodzy i nauczyciele – zamknięci w swoim konserwatyzmach i ideologizmach – nie potrafili Korczaka ani docenić, ani uznać za wzorzec do naśladowania i promowania. Ponieważ nie prowadził uniwersyteckich wykładów ani seminariów a swoje idee artykułował przede wszystkim w tekstach literackich, ponieważ nie identyfikował się z żadną szkołą psychologicznej czy filozoficznej refleksji – więc nie został też uznany za swego przez żadną z nauk. Na dodatek sam siebie uważał za lekarza – co łatwiej zrozumieć pamiętając, że w czasach Korczaka być lekarzem znaczyło także bycie humanistą i filozofem.

Kim wobec tego był Korczak?
Jego osamotnienie i nie dające się łatwo zaszeregować intelektualne korzenie i inklinacje każą zapytać o to, skąd czerpał tak śmiałą i głęboką inspirację. Czyżby jak wszyscy mędrcy i wizjonerzy – z duchowego wglądu i z uważnej obserwacji życia? Nie bójmy się tak uważać. Wielkość i niezłomność swego ducha dobitnie potwierdził swoim skromnym, spójnym z wewnętrzną prawdą, pracowitym życiem, które w czasach pogardy i nienawiści – zakończył dobrowolnym męczeństwem. Z pewnością zostałby wyniesiony na ołtarze w którymś z Kościołów – gdyby nie Jego programowa a-religijność. Do dzisiaj to dobitne świadectwo ateistycznej świętości wielu z nas nie mieści się w głowach.

Mówił o sobie: Żyd-Polak. Ukształtowany przez polsko-żydowską kulturę i tradycję Henryk Goldszmit przeistoczył się w Janusza Korczaka, piszącego i działającego w ojczyźnie-polszczyźnie. Nie był wyznawcą Mojżesza, ale też nie przeszedł na wiarę Chrystusową. Obrońca i opiekun zarówno żydowskich, jak i polskich dzieci, propagator obu kultur. Nigdy nie wyrzekł się swojej podwójnej narodowej tożsamości. Dał żywe świadectwo, że nie trzeba przestać być Żydem, żeby być Polakiem – ani nie trzeba przestać być Polakiem, żeby być Żydem. To kolejne ważne i trudne dla wielu przesłanie Korczaka.

Wszystko to sprawiło, że do Korczaka nikt nie może się do końca przyznać. Jakby specjalnie zadbał o to aby nikt nie mógł Go sobie przywłaszczyć. To dobrze – bo prawdziwe człowieczeństwo nie ma narodowości ani wyznania ani rasy ani ideologii – a miejsce takich jak On jest w świecie ludzi-ponad- podziałami. Lecz skoro urodził się, pracował i umarł na polskiej ziemi, to obowiązkiem i odpowiedzialnością Polaków o wszelkich możliwych korzeniach, jest opowiadać światu o Korczaku – aby to, co zrobił i zapisał, mogło dalej wpływać na losy ludzi i planety. Bo ciągle w Polsce i w świecie za mało prawdziwie korczakowskich szkół , kształtujących w duchu tolerancji, szacunku, dialogu i miłości nowe pokolenia  światłych ludzi. Nie dorośliśmy jeszcze do Jego wizji i prawdy. Co gorsza nie nadążamy dorastać w obliczu narastających nowych i starych podziałów, szowinizmów, dogmatyzmów i nienawiści.

Świat coraz bardziej potrzebuje Korczaka i tych, którzy idą w jego ślady.

 

Exit mobile version