Na ogromnym terenie gospodarstwa w miejscowości Giże koło Olecka stworzono przestrzenie poświęcone muzyce, ruchowi, wiedzy. Równocześnie w namiotach i na scenach odbywało się kilka różnych atrakcji – było z czego wybierać i wybór był trudny. Często było tak, że chciało się być w kilku miejscach jednocześnie.
Ciekawi wystawcy – zarówno stoiska sklepowe, jak i usługowe były konsekwentnie dobrane i interesujące dla kolorowego, oryginalnego tłumu gości festiwalu.
Nas oczywiście najbardziej interesowało co organizatorzy przygotowali dla dzieci. Było ciekawie! Nasze dzieci znikały z namiotu rano, zaraz po śniadaniu i pojawiały się na chwilę w porze lunchu by wyciągnąć jakieś pieniądze na jedzenie z food trucków i znikały znowu by pojawić się dopiero po zapadnięciu zmroku. Na festiwalu była wydzielona strefa dzieci ale tak naprawdę w prawie każdym miejscu dzieciaki znajdowały dla siebie coś ciekawego. A to stemplowanie na tkaninie, a to informacje na temat staropolskich potraw, tatuaże, pracę w drewnie, robienie warkoczyków, itd.
Najciekawszym i najbardziej obleganym wykładem na festiwalu było spotkanie z Dawidem i Zosią Rzepeckimi, nauczycielami tantry i autorami książki „Życie seksualne rodziców” wydanej przez Wydawnictwo Natuli.
Strefa dzieci na festiwalu Wibracje
Strefa dziecka składała się z jurty w której odbywały się różnego typu warsztaty dla maluchów, a rodzice mogli napić się kawki czy herbatki.
Obok jurty miały miejsce inne atrakcje takie jak ścieżka sensoryczna, zabawa wodą i błotem czy puszczanie gigantycznej ilości baniek.
Ale dodatkowym, fantastycznym miejscem warsztatowym dla maluchów było stoisko na którym właścicielka organizowała wicie wianków, malowanie buzi i inne rozrywki. Nasze dzieciaki właśnie tam rozłożyły swój mini-straganik z własnoręcznie zrobioną biżuterią gdyż było to miejsce chętnie odwiedzanie przez małych i dużych.
Minusem miejsca w którym w tym roku znajdował się festiwal był brak drzew na terenie – brak cienia i brak możliwości powieszenia sobie hamaka koło namiotu. Ludzie wspominali rok poprzedni kiedy to podobno biwakowanie było dużo przyjemniejsze. No ale rozumiemy, że obecnie mogą być naprawdę duże kłopoty ze znalezieniem miejsca na masową imprezę tego typu.
Pagórkowaty teren i nasz namiot rozłożony w dołku to potencjalna pływalnia w namiocie gdyby spadł deszcz (na szczęście pogoda była idealna). Gdyby jednak było inaczej, to przy ulewnym deszczu – obozowisko zamieniłoby się w kłębowisko namiotów ześlizgujących się z górek i baseny z wodą.
No i rzecz najgorsza: sanitariaty na festiwalu wołały o pomstę do nieba. Niebotyczne kolejki do nielicznych prysznicy i toi toie wypełnione po brzegi – wejście do nich było prawdziwą traumą.
Czy mimo tych problemów pojedziemy na festiwal w przyszłym roku? Jak najbardziej! Już nie możemy się doczekać!