Nie każda kobieta może urodzić we własnym domu, nawet jeśli marzy o takim porodzie. Częstym ograniczeniem są warunki mieszkaniowe. Również w takiej sytuacji domy narodzin mogą stanowić rozwiązanie.
Pomysł utworzenia placówki umożliwiającej matkom naturalny poród w warunkach jak najbardziej zbliżonych do domowych nie jest nowy. W Niemczech istnieją już setki takich miejsc, a na warszawskim Mokotowie przez 3 lata funkcjonował podobny, kameralny ośrodek.
Właściwie słowa takie jak ośrodek lub instytucja nie wydają się adekwatne do określenia miejsca, gdzie kobiet nie podłącza się co chwilę do KTG, nie sadza na łóżkach porodowych, nie podaje oksytocyny ani w żaden inny sposób nie przyspiesza porodu. Matki rodzą w wygodnych sypialniach, w otoczeniu najbliższych, bez nadzoru lekarza. Opiekę nad nimi sprawują położne gotowe, by w razie koniecznosci przetransportować kobietę do szpitala. Jest to jednak ostatecznosć. Poród to naturalny proces, z którym w przeważającej ilosci przypadków organizm jest w stanie poradzić sobie bez dodatkowej ingerencji z zewnątrz. Rodząca jest przede wszystkim Matką, a nie pacjentką, którą należy poddać standardowym procedurom.
Podobne zasady dotyczą dzieci, które przychodzą na świat w quasi-domowych warunkach. Zamiast brutalnego przecinania pępowiny, ostrego światła i kąpieli pod kranem czeka na nie nielimitowany pobyt na brzuchu mamy.
W połowie października swoje podwoje otworzył Dom Narodzin przy szpitalu św. Zofii w Warszawie. Jest to pierwsza tego typu placówka w naszym kraju, która ma podpisany kontrakt z NFZ. Rodziny, które pragną z niego skorzystać, nie ponoszą żadnych opłat, jednak nie każda kobieta kwalifikuje się do takiego porodu. Jeśli ciąża nie przebiegała prawidłowo, na świat mają przyjsć bliźnięta lub istnieje konieczność indukcji porodu, przyszła mama zostanie skierowana na Blok Porodowy.
Podobne plany ma Szpital przy ul. Madalińskiego, gdzie trwają prace nad realizacją projektu. W międzyczasie powstaje również prywatny Dom Narodzin przy Szkole Familia w Łomiankach.